W 2016 r. upadnie kilka małych banków - powiedział wiceminister finansów Konrad Raczkowski. - Trochę mnie zatkało. Gdybym był premierem, to bym tego wiceministra zwolnił w 5 sekund - komentuje Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion.


Raczkowski powiedział w czwartek, że w 2016 r. upadnie kilka małych banków, ale nie będzie to efektem wprowadzenia podatku bankowego, a niewłaściwego zarządzania i nadzoru.
Przeczytaj także
- Trochę mnie zatkało. Gdybym był premierem, to bym tego wiceministra zwolnił w 5 sekund. To jest nieodpowiedzialne stwierdzenie. W ustach ministra zapowiedź bankructwa banków? Gdybym był wiceministrem finansów, nawet gdybym wiedział, że padnie kilka banków, to bym nie puścił takiej informacji w eter. Jeśli miałoby paść kilka banków, to znów banki musiałyby się zrzucić do BFG – twierdzi Piotr Kuczyński.
Facepalm dla wiceministra

„Kilka banków jest toksycznych i one upadną jeszcze w tym roku. To małe banki, od razu uspokajam, i nie będzie to zaburzało polskiego systemu finansowego” – te słowa wiceministra finansów Konrada Raczkowskiego na długo zapadną w pamięć wielu obserwatorom rynku bankowego w Polsce. Osobiście nie mogłem w pierwszej chwili uwierzyć, że padły one z ust osoby, która piastuje wysokie stanowisko, jest specjalistą w dziedzinie finansów i ma świadomość wagi swoich wypowiedzi. Moja druga reakcja znana jest miłośnikom internetowych memów – tzw. facepalm, pomieszanie wstydu z niedowierzaniem.
Ciekawy czwartek na GPW
- Czwartek był ciekawy w Polsce. Ja pisałem od początku, że Warszawa długo nie wytrzyma. Od początku tygodnia to słabo wyglądało, ale miałem wrażenie, że to podpucha dla ludzi, którzy mają się wystrzelać z akcji. Jest gra pod posiedzenia banków centralnych. W przyszłym tygodniu w piątek już coś będziemy wiedzieli. Jeśli zapomnimy na chwilę o bankach centralnych, to jeżeli na WIG20 padnie poziom 1890 punktów, to teoretycznie idziemy na 2130. Oczywiście musimy brać pod uwagę, że analiza techniczna trafia w cel tak w 55%-60%, co przy grze i zachowaniu systemów inwestycyjnych w dłuższym terminie przynosi sukcesy. Niemniej, zawsze trzeba się wystrzegać pułapek – stwierdza Kuczyński.
Czy Polskie złoto powinno wrócić z Londynu do Warszawy?
- Nie wiem, to jest stary temat, że niektóre państwa rzeczywiście robią ruch powrotny. Nie podchodźmy do tego w ten sposób, że Anglicy ukradną nam złoto. To jest kwestia czystej żywej ekonomii, koszty są ważne, a nie miejsce – odpowiada Piotr Kuczyński.
Gdzie pójdzie ropa i złoto?
- Wszędzie są sygnały kupna. Złoto ni z gruszki, ni z pietruszki wybiło się z takiego proporca. Ja od lat mówię, że 1 100 USD za uncję jest miejscem, gdzie należałoby kupować. Skoro się wybiło z tego proporca, to mieliśmy natychmiast wzrost o 2%, a to potężny wzrost. Podobnie z ropą. Gra jest wybitnie techniczna. Jeśli będzie więcej druku, to będzie więcej kasy, a wtedy więcej można wydać na surowce. Ja nie wykluczam też, że to jest gra banków centralnych, które działają na korzyść zadłużonych w nich krajach surowcowych. Przy wzroście cen surowca łatwiej im będzie spłacać zadłużenie. W końcu nie jest tajemnicą, że gdyby ropa przez pięć lat była na poziomie 25 USD za baryłkę, to Arabia Saudyjska bankrutuje – dodaje Kuczyński.
Czy problem imigrantów przykrywa głębsze problemy UE?
Nie, myślę, że nie. Problem jest taki, że w UE na pewno są tendencje odśrodkowe. Ja uważam, że rozbicie UE jest błędem. Wolałbym jednak, by to porozumienie polityczne było, ale dojrzewało powoli. Coraz częściej mówi się o superpaństwie europejskim, że niektóre państwa z rdzenia UE miałyby stworzyć tzw. pierwszy bieg – UE oddział I. Wtedy to bylibyśmy już na totalnym… - na pytania Internautów odpowiadał Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion.
Z Piotrem Kuczyńskim rozmawiał Łukasz Piechowiak.























































