Ivar Libaek, Asle Sveen i Oyvind Stenersen, naukowcy z Uniwersytetu w Oslo i autorzy monografii poświęconej historii przyznawanego przez Norweski Komitet Noblowski wyróżnienia, wyrazili pewność w weekendowym magazynie, że Trump nie ma szans, by otrzymać nagrodę. Na poparcie tezy przytoczyli listę szkodliwych dla światowego pokoju decyzji, za które wyłączną odpowiedzialność według nich ponosi amerykański prezydent.
Wskazali na storpedowanie przez Trumpa porządku transatlantyckiego gwarantującego nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej pokój w Europie. Przypomnieli, że nie tylko nie chciał on uznać wyników demokratycznych wyborów w swoim kraju, ale wzywał zwolenników do przeprowadzenia w nim zamachu stanu. Wycofał USA z porozumień klimatycznych, zawiesił pomoc Waszyngtonu dla organizacji humanitarnych. W wyniku decyzji Trumpa Stany Zjednoczone nie są już członkiem Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO), a opuszczając UNESCO, zrezygnowały z honorowania Listy Światowego Dziedzictwa, programów wspierających edukację kobiet w ubogich krajach, ochrony wolności prasy czy dbających o pamięć o ofiarach Holocaustu.
„Członkowie Komitetu musieliby stracić rozum” - ocenili szanse Trumpa historycy na łamach opiniotwórczego dziennika.
O zgłoszeniu prezydenta USA do Pokojowej Nagrody Nobla kilka tygodni temu poinformował premier Izraela Benjamin Netanjahu. Komitet nie potwierdził tej nominacji, przypominając, że zgodnie z zasadami swojej pracy wszelkie informacje związane z przyznawaniem wyróżnienia pozostają tajne przez 50 lat od wręczenia nagrody.
W myśl ostatniej woli Alfreda Nobla, wynalazcy dynamitu, wyróżnienie pokojowe powinno być przyznawane tym, którzy wykonali największą lub najlepszą pracę na rzecz braterstwa między narodami, rozbrojenia, współpracy międzynarodowej. Z czasem Komitet Noblowski uzupełnił kryteria o promowanie wolnego handlu. Tegoroczny laureat zostanie ogłoszony przez przewodniczącego Komitetu 10 października.
Z Oslo Mieszko Czarnecki (PAP)
cmm/ kar/