Konferencja w Monachium i kilka poprzedzających ją dni całkowicie przedefiniowały układ bezpieczeństwa w Europie. Dążenie przez Donalda Trumpa do niemal pokoju za wszelką cenę, wymienianie czułości z Putinem i krytykowanie Unii przez wiceprezydenta J.D Vance, budzą poważne obawy wśród europejskich przywódców. W efekcie, podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa europejscy przywódcy znaleźli się w defensywie, próbując zarówno uspokoić nastroje we własnych społeczeństwach, jak i wysłać sygnał wobec Waszyngtonu.
Kanclerz Olaf Scholz chce wprowadzenia stanu wyjątkowy, aby zintensyfikować wsparcie dla Ukrainy, Emmanuel Macron podkreślał konieczność europejskiej suwerenności militarnej, a Radosław Sikorski mówi o tym, że Europa musi zacząć traktować swoje bezpieczeństwo poważnie.
W praktyce oznacza to rosnący wyścig zbrojeń na kontynencie, w którym największymi wygranymi są firmy takie jak Rheinmetall.
Europejska zbrojeniówka najwyżej od 30 lat
Inwestorzy zakładają, że po Monachium europejskie rządy będą musiały głębiej sięgnąć do kieszeni, w rezultacie czego europejskie koncerny zbrojeniowe notują solidne wzrosty. Najbardziej zyskuje niemiecki Rheinmetall, którego akcje podskoczyły o 9% na otwarciu we Frankfurcie.
Wyraźnie rośnie również BAE Systems w Londynie (5% na plusie), a Thales w Paryżu o 4%, a indeks Stoxx Europe Aerospace and Defence jest najwyżej od ponad 30 lat. Najwyraźniej rynek wycenia, że europejskie budżety zbrojeniowe dopiero się rozkręcają.
Wzrosty w całym sektorze następują w momencie, gdy europejscy liderzy spotykają się w Paryżu, aby omówić reakcję na decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o rozpoczęciu rozmów z Władimirem Putinem na temat zakończenia wojny na Ukrainie.
W ostatnich dniach państwa europejskie zobowiązały się do zwiększenia wydatków na obronność. Trump nieustannie jednak zwiększa presję na europejskich sojuszników, aby ci podnieśli wydatki na obronność nie tylko do poziomu oczekiwanych w NATO dwóch procent, ale nawet i powyżej tego celu, sugerując próg na poziomie 5%, którego nie spełnia obecnie żadne państwo, a najbliżej jest Polska.
Jednak nawet niewielki wzrost niemieckiego budżetu obronnego o 0,5–1 punkt procentowy, do poziomu 2,5-3,0%, przełoży się na dodatkowe miliardy euro dla sektora zbrojeniowego, podnosząc roczne wydatki na obronność do 60–70 miliardów euro. A przecież Niemcy to tylko jeden z wielu europejskich sojuszników NATO – jeśli kolejne kraje zdecydują się na zwiększenie wydatków obronnych, oznacza to jeszcze więcej pieniędzy i jeszcze większe zamówienia dla sektora zbrojeniowego.
A.O.