Polska firma Nowy Styl, która utrzymuje niemal całość produkcji w Jaśle, należy do głównych graczy na europejskim rynku mebli biurowych. Spółka szacuje, że jej przychody sięgnęły w zeszłym roku 310 mln euro. To spadek o 7 proc. rdr., jednak w 2025 r. Nowy Styl spodziewa się 7-procentowego wzrostu przychodów.
Zarówno spadek, jak i prognozowany wzrost, wynikają w dużej mierze z notowań polskiej waluty, na co podczas niedawnego spotkania z mediami zwracał uwagę prezes firmy Adam Krzanowski. Umocnienie złotego ma odpowiadać za 3-4 proc. poprawy wyniku w 2025 r.
Niemcy stanowią kluczowy rynek zbytu dla firmy, gdzie generuje ona ponad 30 proc. całkowitej sprzedaży. Rynek polski, choć istotny, to tylko około 15 proc. całkowitej sprzedaży, natomiast Francja jest trzecim pod względem wielkości rynkiem zbytu. 85 proc. sprzedaży Nowego Stylu generują rynki zagraniczne, a większość z nich rynki Europy Zachodniej.
Według prezesa spółki, pomimo niepewności gospodarczej panującej na niemieckim rynku i plajty niektórych zakładów meblarskich z tego kraju, Nowy Styl odnotował w nim w ubiegłym roku jedynie niewielki spadek. W 2025 roku spółka spodziewa się osiągnąć na tym kierunku drobny wzrost, chociaż, jak podkreślał Adam Krzanowski, sytuacja gospodarcza u naszego zachodniego sąsiada pozostaje niepewna. To sprawia, że zamówienia do tamtejszych biur są często niższe niż w pierwotnych planach niemieckich korporacji.
Firma stawia na systematyczny organiczny rozwój oraz aktywnie poszukuje możliwości akwizycyjnych, nie tylko firm produkcyjnych, ale także dystrybucyjnych i z dużym zainteresowaniem przygląda się rynkom skandynawskim, gdzie widzi potencjał wzrostu.
- Kraje skandynawskie są dość hermetyczne. Bardzo trudno sprzedawać na tym rynku, będąc spoza Skandynawii. Jest kilka powodów. Pierwszy to produkt, który jest bardzo charakterystyczny i inny niż w Europie kontynentalnej. Druga sprawa to lokalne certyfikaty, wymagane przy stawaniu do rządowych przetargów. W Skandynawii, patrząc z punktu widzenia populacji, państwo to duży gracz na rynku, który kupuje meble w wysokim standardzie w odróżnieniu na przykład od Polski - mówił Adam Krzanowski.
Prezes Nowego Stylu podkreślił, że za 90 proc. sprzedaży jego firmy odpowiada wyposażenie biur, ale oprócz tego podejmuje ona wyzwania, które są znacznie bardziej efektowne wizerunkowo. Można zaliczyć do nich wyposażenie 260 lotnisk czy dostarczenie 300 tys. krzesełek, na których siedzieli na stadionach w Katarze kibice Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2022.
Sekret sukcesu - własna marka
Podczas konferencji prasowej Adam Krzanowski zwrócił uwagę, że producenci mebli stanowią jedną z największych polskich branż eksportowych. Nie wszystkie firmy mogą jednak poszczycić się takimi wynikami jak Nowy Styl. W ostatnich dniach media obiegły informacje o zwolnieniach grupowych w fabryce Black Red White. W ubiegłym roku pracę straciło ponad 200 pracowników notowanej na GPW Fabryki Mebli Forte.
Prezes Nowego Stylu podkreśla, że jego firma wyspecjalizowała się w produkcji mebli biurowych, natomiast jednym z kluczy do jej sukcesu było ciągłe inwestowanie we własną markę. Dzięki temu spółka nie jest zależna od pojedynczych importerów, którzy mogą przestać kupować w Polsce, jeśli pojawi się tańszy rynek.
- Wielu producentów mebli zaopatruje dystrybutorów w Niemczech, którzy potem nie używają ich brandu. Sprzedają ich produkt pod swoimi markami i tu wydaje mi się, że wiele tych firm przespało swój moment. Nieraz rozmawiamy, ponieważ znam wielu ludzi z tej branży i często pojawia się refleksja, że mogli w poprzednich latach inwestować więcej w swoją własną markę. My zrobiliśmy to i dzięki temu możemy w razie potrzeby outsourcować produkcję, cały czas kontrolując dystrybucję i produkt - mówił Adam Krzanowski.
Nowy Styl i nowe regulacje
Prezes Nowego Stylu wyraził obawy co do regulacji Unii Europejskiej, w tym raportowania ESG. Jak mówił podczas spotkania z mediami, w sytuacji kiedy w USA zaczyna sprawować urząd Donald Trump i światowe podejście do polityki klimatycznej ulega zmianie, Unia może zostać sama z narzuconymi sobie standardami, co można porównać do anegdoty z Himilsbachem z językiem angielskim.
- Oczekujemy coraz większej ekologii, a potem towar przyjeżdża z Chin, które mają w nosie te wszystkie elementy i później my musimy z nimi konkurować. Obawiam się w ogóle o konkurencyjność Unii poprzez wiele tego typu ustaw i rzeczy, które wprowadzamy. Przykład to ograniczenie wycinki drzew, które moim zdaniem nie ma uzasadnienia, ponieważ cały czas przybywa nam terenów leśnych. Nie prowadzimy w Unii Europejskiej gospodarki rabunkowej, wycinamy dużo mniej, niż sadzimy. Wydaje się, że decydentom brakuje rozsądku. Żadna z tych rzeczy nie jest krytyczna dla firmy, natomiast gdy dodamy do siebie z jednej strony raportowanie ESG, które kosztuje setki tysięcy rocznie, z drugiej drewno, energię, która jest bardzo droga w Polsce, płace minimalne i wiele innych czynników, nasza gospodarka się zmienia - komentował Adam Krzanowski.
MM