We wtorek złoty nadal słabł - około godz. 16 euro kosztowało 4,92 zł. Z kolei frank szwajcarski ok. godz. 16 kosztował 3,32 zł. Wcześniej - ok. godz. 12 - kurs kształtował się na poziomie 4,87 zł za euro i 3,29 zł za franka szwajcarskiego.
Narodowy Bank Polski ustalił kurs złotego do euro na ok. 4,83, wobec ok. 4,77 w poniedziałek.
"Rząd polski zachowuje spokój, jeśli chodzi o zmienność kursu, ale nie ukrywam, że ta granica 5 zł (za euro - PAP), która gdzieś się pojawiła (...) to jest chyba ten moment, w którym podejmiemy decyzję o rozpoczęciu procesu sprzedaży euro" - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Premier podkreślił także, że zgodnie z szacunkami ekspertów, złoty zbliżył się do szczytu swojej deprecjacji (osłabienia) i w jakiejś perspektywie należy się spodziewać aprecjacji (wzmocnienia) krajowej waluty.
Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego deklaracja premiera Tuska, aby interweniować na rynku walutowym przy poziomie 5 zł za euro, jest słuszna. "Pytaniem jest tylko, czy nie spóźniona" - powiedział konferencji prasowej.
Doradca społeczny prezydenta do spraw ekonomicznych Ryszard Bugaj uważa jednak, że zapowiedź rządowej interwencji na rynku walutowym jest co najmniej "niefortunna". "Tego rodzaju decyzji się nie zapowiada. Wobec spekulantów walutowych trzeba zachować bowiem jak najwięcej niepewności" - powiedział PAP Bugaj.
Zdaniem wiceprezydenta Centrum im. Adama Smitha Andrzeja Sadowskiego, zapowiedź premiera jest wyjątkowo szkodliwa dla gospodarki. Jak powiedział, "najbardziej szkodliwa w okresie jego urzędowania w zakresie konsekwencji gospodarczych".
Według Sadowskiego, spekulacja walutą jest możliwa tylko wtedy, gdy władze danego kraju informują, że będą broniły wartości waluty. Podkreślił, że polskie zasoby są "mikroskopijne" i nie ma szans na utrzymanie kursu złotego na określonym poziomie. Dodał, że deklaracja premiera jest tylko zachętą do spekulacji. Jego zdaniem po takiej zapowiedzi jest gwarantowane, że euro będzie kosztowało 5 zł.
Odmiennego zdania jest Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego, b. ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Uważa, że wypowiedź Tuska to dobra wiadomość, ale być może tylko chwilowo zatrzyma spadek wartości waluty.
"Nie wiadomo, czy ta wypowiedź premiera wystarczy na długo, bo już tydzień wcześniej również przez chwilę złoty się umocnił, kiedy premier wspominał o takiej możliwości (interwencji - PAP). Teraz złoty jest znowu słaby" - powiedział we wtorek.
Zdaniem głównego ekonomisty domu maklerskiego X-Trade Brokers Przemysława Kwietnia, wypowiedź premiera jest ryzykowna i może wpłynąć na kolejny spadek wartości złotego.
Ocenił, że lepiej było by, gdyby premier powiedział, że rząd planuje taką interwencję, a nie wyznaczał kurs, przy którym taka interwencja nastąpi.
Ekonomista Ryszard Petru powiedział PAP, że rząd już ponad tydzień temu zapowiadał, że podejmie stosowne kroki, aby zapobiec spadkowi naszej waluty, ale nie działał i "to ośmieliło do dalszej spekulacji na złotym".
Ekspert dodał, że Polska ma stosunkowo małe rezerwy walutowe i "samotne" interwencje mogą nie wystarczyć. "Na interwencję NBP musiałby wydać co najmniej kilka lub kilkanaście z 55 miliardów euro rezerw" - wyjaśnił Petru.
W opinii prof. Leszka Klanka z Akademii Finansów w Warszawie, interwencja na rynku walutowym może na krótko ustabilizować kurs złotego.
Według eksperta, rząd może sprzedać środki otrzymane z Komisji Europejskiej na realizację unijnych programów. "Jest to 7,5 mld euro. Uruchomienie tej kwoty mogłoby na krótko ten atak uspokoić" - argumentował. Przyznał, że interwencja na rynku walutowym może nie przynieść spodziewanych efektów, a pieniądze przeznaczone na ten cel zostaną stracone.
Klank uważa, że spekulacje na rynku walutowym bez interwencji będą trwały dalej, a złoty może dalej spadać osiągając kurs nawet 6 zł za euro. (PAP)
luo/ awy/ ask/ pgo/ krf/ woj/
Źródło:PAP

























































