Branson w liście do pracowników podkreślił, że nie zabiega o bezzwrotną pomoc, lecz o pożyczkę na zasadach komercyjnych. "Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać linię - ale będziemy potrzebowali wsparcia rządowego, aby to osiągnąć wobec poważnej niepewności związanej z podróżowaniem i nie wiedząc, na jak długo samoloty będą uziemione" - napisał.
"Byłaby to pożyczka komercyjna - nie byłyby to darmowe pieniądze, a linia spłaciłaby je (tak jak EasyJet zrobi to w przypadku pożyczki w wysokości 600 mln funtów, którą niedawno udzielił im rząd)" - dodał Branson, który jest właścicielem 51 proc. udziałów w Virgin Atlantic. Jak się uważa, chodzi o pożyczkę w wysokości 500 mln funtów.
Branson został jednak skrytykowany za to, że prosi o pomoc rządową, w sytuacji, gdy jego osobisty majątek jest szacowany na 4 mld funtów, a mieszkając na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych nie płaci w Wielkiej Brytanii podatków. Wyjaśnia on jednak, że przeprowadził się tam nie z powodów podatkowych, lecz ze względu na klimat i piękno przyrody.
Założone w 1984 r. linie Virgin Atlantic mają flotę 42 samolotów i przed zawieszeniem ruchu lotniczego z powodu koronawirusa obsługiwały ponad 40 tras.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ mal/