W przeciwieństwie do władz krajów Zachodu Pekin wciąż nie zdecydował się wprowadzenie potężnego programu stymulacyjnego, który napędziłby gospodarkę przytłoczoną pandemią koronawirusa. Wynika to nie tylko z odmiennego punktu startowego poszczególnych państw (np. poziomu zadłużenia, sytuacji sektora finansowego czy głębokości spowolnienia), ale i z odmiennej lekcji, jaką wyciągnęły elity rządzące z kryzysu sprzed dekady.
Świat rozwinięty nauczył się wówczas, że należy działać szybko i zdecydowanie, ponieważ opieszałość i ostrożność nie prowadzi do oczekiwanych skutków. Z kolei Chiny na własnej skórze nauczyły się, że działanie szybkie i zdecydowane, bez odpowiedniej rozwagi, skutkuje przyspieszonym narastaniem innych problemów.
Dlatego za Murem długo rozbrzmiewały argumenty frakcji przekonującej, że należy ograniczyć uzależnienie od "kredytowej kroplówki", gdyż nadmierne zadłużenie zagraża stabilności (finansowej) państwa. W obliczu pandemii głos tego stronnictwa, do którego od lat należy bank centralny (jeszcze z czasów, gdy w fotelu prezesa zasiadał Zhou Xiaochuan), stopniowo cichnie, choć walka o dostęp do ucha przewodniczącego Xi na pewno się nie skończyła.
W sprawozdaniu z prowadzenia polityki monetarnej w I kwartale Ludowy Bank Chin usunął pojawiającą się w poprzednich tego typu dokumentach frazę "by uniknąć przypominającego powódź stymulusu w celu wsparcia wzrostu". Jest to czytelny sygnał, że nawet ta instytucji uznaje obecną konieczność przyspieszonego pompowania pieniądza w gospodarkę. Z drugiej strony dotychczasowy poziom finansowania nie był przecież absolutnie mały - długi rosły szybciej niż nominalny PKB.
Wielkość zobowiązań wchodzących w skład wskaźnika zagregowanego finansowania (AFRE lub TSF) na koniec kwietnia sięgnęła 265,22 bln juanów, o 12 proc. więcej niż rok wcześniej. To najwyższe tempo wzrostu od niemal 2 lat.
Niemal równie szybko, bo o 11,1 proc. rdr, rosła podaż pieniądza M2. Jeszcze w lutym tempo wzrostu wynosiło niespełna 9 proc., analitycy spodziewali się 10,2 proc. Podaż pieniądza M1 przyspieszyła do 5,5 proc. z 5 proc. w marcu.