Zgodnie z uchwałą nr 14/2019 "Prezesowi NBP, wiceprezesowi NBP – pierwszemu zastępcy Prezesa NBP i wiceprezesowi NBP przyznaje się nagrody za szczególne zaangażowanie w realizację zadań określonych w ustawie o Narodowym Banku Polskim oraz za wyniki osiągane przez NBP".
Członek zarządu banku centralnego Paweł Mucha opublikował na X (dawniej Twitter), że premie prezesa rosną z miesiąca na miesiąc (podobnie jak jego zaangażowanie w walce z inflacją?). Z dokumentu wynika, że nagrody wyniosły:
- za I kwartał - 3-krotność,
- za II kwartał - 3,5-krotność,
- za III kwartał - 4-krotność,
- za IV kwartał 4,5-krotność
miesięcznego wynagrodzenia obliczonego jak ekwiwalent za urlop wypoczynkowy.
W przeliczeniu oznacza to, ze za pierwszy kwartał dostał 140 tys. zł, a za czwarty - już ponad 200 tys. zł. W przeliczeniu jego "dniówka" oscyluje wokół kwoty 3 tys. zł. Szczegółowo sprawę opisaliśmy w artykule: "Spór w NBP. narasta. W tle nagrody dla Adama Glapińskiego".
Nagrody dla Adama Glapińskiego zatwierdził zarząd NBP, a te dodatkowe świadczenia dla jego zastępców - przyznaje on sam. Sposób ich przyznawania budzi kolejne wątpliwości. Na świecie funkcjonują bowiem dwa modele:
- prezesi banków centralnych są wynagradzani jak pracownicy państwowi,
- prezesi banków centralnych otrzymują pensję, które uzyskaliby na rynku.
W przypadku Adama Glapińskiego nie ma raczej zastosowania ani jedno, ani drugie. Stąd wniosek następujący - jak można zmienić system przyznawania nagród w NBP, by z jednej strony - prezes nie był uzależniony w znacznym stopniu od panujących nastrojów polityczych, a z drugiej - nie robił tego sam.