Wszystkie związki zawodowe we Francji, po raz pierwszy od 12 lat, ogłosiły, że pierwszy strajk odbędzie się 19 stycznia, ale CGT wzywa już do kolejnych akcji, włącznie z ewentualnym całkowitym wstrzymaniem pracy francuskich rafinerii.
"Jeden dzień (strajków) nie wystarczy, aby zmusić rząd do zrezygnowania z reform" - powiedział Eric Sellini, koordynator CGT w koncernie petrochemicznym TotalEnergies.
Jesienią strajk w rafineriach doprowadził we Francji do niedoborów benzyny na stacjach paliw, a rząd wprowadził nakaz pracy dla osób zatrudnionych (tzw. rekwizycję) w niektórych przedsiębiorstwach petrochemicznych.
"Potężny strajk" zapowiedziały francuskie koleje SNCF i kierujące całym transportem miejskim, włącznie z metrem, a nawet kolejką na Montmartre w Paryżu przedsiębiorstwo RATP. Centrala związkowa Force Ouvriere (FO) ostrzegła, że zastrajkuje sektor transportu, w tym kierowcy ciężarówek, autokarów i ambulansów oraz że będą "walczyć do końca".
Zastrajkują nawet pracownicy ministerstwa spraw zagranicznych, którzy oficjalnie zapowiedzieli w środę wieczorem "bardzo szeroki" protest; będzie to pierwszy międzyzwiązkowy strajk urzędników resortu w odpowiedzi na apel central ogólnokrajowych - podaje tygodnik "Le Point".
Premier Francji Elisabeth Borne, która we wtorek przestawiła rządowy projekt reformy emerytalnej, zaapelowała w czwartek rano do związkowców planujących protesty, by "zachowali się odpowiedzialnie" i "nie karali Francuzów".
W związku ze strajkami rząd mobilizuje 10 tys. funkcjonariuszy; "to będzie piekielny czwartek"
Ponad 10 tysięcy policjantów i żandarmów, w tym 3,5 tysiąca funkcjonariuszy w samym Paryżu, zostanie zmobilizowanych w czwartek w celu nadzorowania strajków przeciwko reformie emerytalnej - ogłosił w środę szef MSW Francji Gerald Darmanin w wywiadzie dla radia RTL. Minister transportu Clement Beaune przewiduje "piekielny czwartek".
Zadaniem funkcjonariuszy będzie zapewnienie bezpieczeństwa demonstracji - powiedział Darmanin, dodając, że władze oczekują, iż w Paryżu na protestach pojawi się "kilka tysięcy ludzi, którzy mogą być agresywni". Również z tego powodu od środy będą odbywały się kontrole na wjazdach do stolicy kraju oraz do regionu paryskiego. (https://tinyurl.com/3z7srurz)
Według danych francuskiego wywiadu, cytowanego przez serwis informacyjny France Inter, kilkaset tysięcy demonstrantów planuje przemarsze w całym kraju, w tym kilkadziesiąt tysięcy osób ma się zebrać w samym Paryżu. Wywiad uważa, że wśród protestujących znajdą się "radykalne elementy", głównie z ultralewicy, w takich miastach jak Paryż, Rennes, Nantes, Limoges czy Brest.
Lider związku zawodowego CGT Philippe Martinez wezwał w środę do kontynuowania akcji strajkowej po czwartkowych demonstracjach "gdziekolwiek będzie to możliwe". To francuski rząd wywołał strajki, ponieważ zapowiedział reformę, "która sprawi, że każdy będzie pracować dwa lata dłużej" - powiedział we francuskim kanale telewizji publicznej France 2. Wcześniej Martinez zapowiadał, że "jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany".
Z powodu strajków w czwartek we Francji dojdzie do dużych zakłóceń w transporcie, sektorze edukacji oraz w wielu firmach. Minister transportu Clement Beaune powiedział, że "to będzie piekielny czwartek". Wedle danych ministerstwa edukacji ponad 70 proc. nauczycieli szkół podstawowych i wychowawców przedszkolnych nie zamierza udać się w czwartek do pracy.
Akcja protestacyjna przedstawicieli różnych sektorów gospodarki będzie pierwszą we Francji od 12 lat. Wówczas w efekcie podniesienia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat wszystkie związki zawodowe w kraju wspólnie postanowiły sprzeciwić się rządowej reformie. Obecnie przedstawiony przez premier Elisabeth Borne plan ponownego podniesienia wieku emerytalnego, tym razem do 64 lat, spotkał się z szeroką krytyką związkowców, a wedle statystyk nie ma poparcia około dwóch trzecich Francuzów. Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie.
kjm/ mms/
Portal 20minutes.fr zwraca uwagę, że zapowiedź strajku transportowców może być powtórką z ich poprzedniego protestu przeciw reformie emerytalnej w 2019 roku, kiedy to Francja była zablokowana przez dwa miesiące.
W środę szef CGT, najbardziej radykalnej centrali związkowej we Francji, Philippe Martinez oznajmił, że "jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany".
Zgodnie z rządowym planem reformy obecny wiek emerytalny, 62 lata, ma zostać do roku 2030 podniesiony do 64 lat. (PAP)
fit/ mal/
arch.