Tydzień temu władze Tajlandii wprowadziły dzienne limity przelewów bankowych. Obowiązują trzy progi: do 50 tys. bahtów (1,5 tys. USD), do 200 tys. bahtów (6,1 tys. USD) oraz powyżej 200 tys. bahtów (500 tys. USD). Limity dostosowane są do różnych kategorii klientów. Najniższy próg dotyczy klientów w wieku powyżej 65 lat oraz najmłodszych. Ograniczenia wdrożone przez Tajlandię mają na celu ograniczenie skutków działalności oszustów finansowych. Cezura wieku 65+ została wprowadzona dlatego, że są osoby te są podatne na ataki przestępców i dają się przekonać do przesłania pieniędzy na fikcyjne inwestycje, rzekomą pomoc dla bliskiej osoby będącej w potrzebie itp.
Umiesz rozpoznać, co jest scamem? Wiesz, co to deepfake? Sprawdź się!
Nowoczesny biznes przestępczy
Decyzja rządu Tajlandii jest wyrazem bezradności wobec rosnących w siłę grup przestępczych i widomym znakiem, że inne działania nie przynoszą rezultatów. Niewykluczone, że po podobne rozwiązania będą musiały sięgnąć też inne kraje. Przestępczość związana z wyłudzeniami i oszustwami finansowymi staje się plagą, z którą państwa na całym świecie radzą sobie z coraz większym trudem. W opublikowanym wiosną tego roku raporcie Biuro ds. Narkotyków i Przestępczości ONZ (UNODOC) stwierdza, że „społeczność międzynarodowa znajduje się obecnie w krytycznym punkcie zwrotnym”.
W potocznym wyobrażeniu oszust finansowy to naciągacz z internetu, rodzaj współczesnego kieszonkowca, który wykorzystuje nowoczesne technologie do drobnych kradzieży. W rzeczywistości są to napędzane miliardami nielegalnych napływów kapitału centra oszustw wspierane coraz bardziej dostępnymi technologiami, w tym blockchainem, chmurą obliczeniową, generatywną sztuczną inteligencją oraz uczeniem maszynowym.
Podstawą przestępczego biznesu są centra oszustw, wokół których powstał rozbudowany ekosystem obejmujący platformy hazardowe online, usługi oprogramowania, nieautoryzowane procesory płatności i giełdy kryptowalut, zaszyfrowane platformy komunikacyjne oraz, co najnowsze, stablecoiny, sieci blockchain i nielegalne rynki online często kontrolowane przez te same sieci przestępcze. Grupy te stworzyły również silne, wielojęzyczne zespoły składające się z setek tysięcy ofiar handlu ludźmi oraz współpracujących osób.
Geografia przestępczości finansowej
Światowym centrum oszustw finansowych są kraje Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, gdzie przestępczość finansowa osiągnęła przemysłowe rozmiary. Wzdłuż granic Tajlandii, Mjanmy, Kambodży, a także na Filipinach działają setki centrów zajmujących się wyłudzeniami na całym świecie.
W Polsce centrum oszustw kojarzy się z kotłownią, jak w policyjnym slangu nazywane są centra telefoniczne, skąd naciągacze dzwonią do potencjalnych ofiar, oferując oszukańcze inwestycje lub próbując nabrać rozmówców metodą na policjanta, wnuczka itp. W Azji grupy przestępcze często działają pod przykrywką parków przemysłowych oraz parków naukowo-technologicznych, a także kasyn i hoteli. W przygranicznych, trudno dostępnych terenach istnieją potężne kompleksy biurowców z zapleczem mieszkaniowym, galeriami handlowymi i centrami rozrywkowymi.
Od zwykłych miast różnią się tym, że zazwyczaj są ogrodzone i pilnie strzeżone przez uzbrojonych po zęby strażników. Ich zadanie polega na pilnowaniu pracowników przymuszanych do niewolniczej pracy w centrach telefonicznych. W sierpniu 2023 r. Biuro Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka oszacowało, że 220 tys. osób z dziesiątek krajów jest przetrzymywanych jako przymusowi robotnicy w centrach oszustw tylko w Kambodży i Mjanmie.
Sprawa, która wywołała lawinę
W styczniu tego roku chińskie media społecznościowe ogarnęła panika po wpisie dziewczyny aktora Wang Xinga, która alarmowała, że jej chłopak został uprowadzony w Tajlandii, a następnie przetransportowany do jednego z kompleksów oszustw finansowych. Został zwabiony do Bangkoku ofertą pracy w filmie. Była to przynęta wystawiona przez przestępców, którzy szukali osób z dobrą prezencją i dykcją do naciągania ludzi. Sprawa stała się na tyle głośna, że zainteresowały się nią chińskie władze. W lutym Wang Xing został uwolniony.
Miał szczęście w przeciwieństwie do tysięcy zwabionych fałszywymi ofertami pracy ludzi z całego świata. Wraz z uwolnieniem Wang Xinga przestępcy wypuścili 5 tys. przymusowych pracowników. Byli to obywatele aż 38 państw. Na liście nie było Polaków, co wcale nie oznacza, że nie ma ich wśród niewolników przetrzymywanych w centrach oszustw. Wśród uwolnionych jest grupa Europejczyków, w tym mieszkańców Czech, Rumunii i Ukrainy.
Przestępcy chętnie biorą na cel obywateli biednych krajów ze słabymi strukturami dyplomatycznymi. Wśród uwolnionych 5 tys. osób było kilkuset Somalijczyków, o których nikt w kraju się nie upominał.
Nowe metody rekrutacji niewolników
Kolejna interesująca grupa pracowników to osoby posługujące się angielskim. Od 2024 r. centra oszustw w Laosie zwabiły dużą liczbę znających angielski Hindusów w celu naciągania Amerykanów, Kanadyjczyków i Brytyjczyków. Przymusowi pracownicy trafiają do Azji, odpowiadając na ogłoszenia o pracy zamieszczane na Facebooku, Telegramie, a nawet LinkedInie.
Zazwyczaj są to oferty zatrudnienia w call center, internetowym marketingu w Bangkoku. Tajlandia jest popularnym kierunkiem turystycznym kojarzonym raczej z wypoczynkiem i bezpieczeństwem. Dlatego tak łatwo jest ściągnąć na fałszywą, dobrze płatną ofertę ludzi z całego świata. Po przyjeździe ofiara jest uprowadzana i wywożona setki kilometrów w głąb dżungli. Na miejscu przechodzi krótkie szkolenie, dostaje skrypty rozmów, numery telefonów, komputer i kilka telefonów.
Każdy pracownik ma do wyrobienia konkretną normę określaną jako suma wyłudzonych pieniędzy. Za brak wyników pracownicy często są bici, torturowani, przetrzymywani całymi dniami w zaciemnionych pomieszczeniach. Uwolnieni opowiadają o przypadkach nagłych zaginięć niesubordynowanych lub nieskutecznych pracowników.
Haracz za wydobycie
W połowie sierpnia głośnym echem w azjatyckich mediach odbiła się historia 19-letniego Huanga z Chin. Na początku roku poznał dziewczynę Zou. Po kilku tygodniach znajomości 17-latka zaproponowała mu wyjazd do Bangkoku, gdzie jej rodzina miała prowadzić biznes. Po przybyciu na miejsce Huang został uprowadzony do kompleksu przestępczego w Mjanmie, gdzie spędził cztery miesiące.
Na szczęście udało mu się potajemnie wysłać SMS-a z informacją o uprowadzeniu do siostry, która zorganizowała pomoc. Za jego uwolnienie rodzina musiała jednak zapłacić prawie 50 tys. USD. Pobyt w obozie pracy przymusowej Huang przypłacił zdrowiem — ponieważ nie miał wyników w oszukiwaniu ludzi, był bity przez strażników, a w wyniku czego ma trwale osłabiony słuch.
Śledztwo wszczęte po uwolnieniu Huanga wykazało, że porwanie nie było przypadkowe. Przestępcom wystawiła go Zou, jego dziewczyna, inkasując za to 17 tys. USD.
Porwania dla okupu związane z ośrodkami oszustw stają się nowym perspektywicznym rynkiem dla przestępczych syndykatów. Na razie przestępcy koncentrują się na obywatelach Chin, ale podobnie jak w przypadku oszustw perspektywy na rozwój działalności skierowanej na inne nacje są duże. Szacuje się, że w 2025 r. ponad 100 chińskich rodzin w ramach tzw. opłaty za wydobycie zapłaciło gangom po 30–50 tys. USD za osobę.
Idealne warunki dla przestępczości
Jak każda międzynarodowa firma, transnarodowe przedsiębiorstwa przestępcze poszukują warunków sprzyjających, które chronią i izolują ich działalność oraz zapewniają ograniczoną ingerencję ze strony rządu. Południowa i wschodnia Azja to idealny teren do tego typu działalności. Region jest niestabilny politycznie, a struktury państwowe zbyt słabe, żeby poradzić sobie ze zorganizowaną przestępczością. Walka jest tym trudniejsza, że na wielu poziomach dochodzi do przenikania struktury władzy z przestępczością.
„Sytuacja przewyższa zdolność rządów do jej opanowania. Co więcej, region stał się kluczowym polem testowym dla przestępczości zorganizowanej, co odzwierciedla rosnące powiązania z ekosystemami przestępczymi w innych częściach świata, które borykają się z podobnymi lukami i wyzwaniami. Coraz bardziej oczywiste staje się, że w Azji Południowo-Wschodniej miało miejsce potencjalnie nieodwracalne zjawisko, pozostawiając grupy przestępcze swobodnie wybierające i przenoszące jurysdykcje, operacje i wartość w miarę potrzeb” — czytamy w raporcie UNODOC.
Polityczny lewar na oszustwach
Zdaniem amerykańskich służb niestabilność w regionie wykorzystuje do politycznych celów Pekin. Prezydent Xi Jinping rozpoczął w 2012 r. ostrą walkę z korupcją i nielegalnym hazardem w Chinach. W efekcie nielegalne kasyna przeniosły się do sąsiednich krajów, gdzie powstały gigantyczne centra gier i hazardu. Kiedy wybuchła pandemia, kasyna opustoszały. To właśnie wtedy przestępcy przerzucili się na oszustwa i z czasem dopracowali do perfekcji szczególnie jedną metodę, tzw. pig butchering. Polega ona na nawiązaniu z ofiarą bliskiej relacji opartej na zaufaniu, często również o podłożu uczuciowym, i systematycznym okradaniu poprzez inwestycje w nieistniejące aktywa, pomoc itp. W końcu dochodzi do finansowego zaszlachtowania ofiary, czyli pozbawienia jej często wszystkich oszczędności.
Stracili pieniądze, porozmawiali z mediami i... trafili do aresztu
Wiosną tego roku upadł w Chinach Jianghaihui Group, duży parabank, wspierany przez państwo, działający w prowincji Shandong. Prezes uciekł z Chin do Stanów Zjednoczonych wraz z żoną, po tym jak firma nagle zakończyła działalność, zostawiając setki tysięcy zrozpaczonych inwestorów. Biznes okazał się być oszustwem. Straty obliczono na 20 mld juanów (około 2,8 mld USD). O sprawie napisały zagraniczne media, które cytowały poszkodowanych oskarżających władze Jianghaihui Group. Jak podało Radio Wolna Azja, w kwietniu służby bezpieczeństwa rozpoczęły fale aresztowań byłych klientów firmy za przyciąganie uwagi zagranicznych mediów i za to, że „zostali wykorzystanie przez antychińskie siły”.
Amerykanie wskazują na Chińczyków
W lipcu amerykańska Komisja ds. Przeglądu Gospodarczego i Bezpieczeństwa USA–Chiny (USCC), powołana w 2000 r. i działająca przy Kongresie, opublikowała raport o dość jednoznacznym tytule „Wykorzystywanie centrów oszustw przez Chiny w Azji Południowo-Wschodniej”. Autorzy stwierdzają, że kampanie Pekinu przeciw oszustom w sąsiednich krajach doprowadziły do 30-procentowego spadku oszustw w Chinach, ale doprowadziły do 40-procentowego wzrostu wyłudzeń w USA, ponieważ przestępcy przekierowali swoją aktywność na ten rynek.
Autorzy raportu powołują się na ustalenia United States Institute of Peace (USIP), że oszustwa typu pig butchering wygenerowały w 2023 r. przychody globalne w wysokości 63,9 mld USD. Przychody centrów oszustw w Mjanmie, Kambodży i Laosie sięgnęły 43,8 mld USD, co odpowiada 40 proc. ich łącznego oficjalnego PKB.
Według USCC: „Chociaż Pekin podejmuje działania przeciwko grupom przestępczym, które sprzeciwiają się jego kontroli, często przymyka oko, gdy syndykaty dostosowują się do szerszej agendy KPCh”. Jako przykład komisja podała budowę inteligentnego miasta Shwe Kokko. Wart 15 mld USD projekt był realizowany przez przestępczego bossa She Zhijianga, oficjalnie jako część sztandarowego projektu Pasa i Drogi. Xinhua, oficjalna agencja prasowa Chin, promowała projekt tego miasta jako „model współpracy gospodarczej i kulturowej między Chinami a Mjanmą”, a chińska państwowa gazeta „Global Times” wychwalała projekt jako modelowy przykład prywatnych przedsiębiorców wspierających program Pasa i Drogi. Pekin odciął się od She Zhijianga dopiero wówczas, kiedy Shwe Kokko powszechnie stało się synonimem oszukańczego kompleksu.
Ujgurzy przypadkowymi ofiarami oszustów
Komisja zwróciła uwagę, jak Pekin wykorzystał aferę wokół uprowadzenia Wang Xinga. Pod naciskiem Chin Tajlandia zezwoliła chińskim siłom bezpieczeństwa na udział w transgranicznych nalotach na centra oszustw w Mjanmie. Według BBC służby wykorzystały też okazję, żeby zmusić lokalne władze do wydania 40 Ujgurów, uchodźców, którzy uciekli przed prześladowaniami Pekinu.
Przestępczość oparta na oszustwach ma dużą zdolność do proliferacji na całym świecie. Według Biura Narodów Zjednoczonych do spraw Narkotyków i Przestępczości gangi z Azji nawiązały już liczne relacje z grupami przestępczymi w Afryce. Lokalne służby coraz częściej informują o aresztowaniach obywateli Chin. Dużym rynkiem dla przestępców jest także Ameryka Południowa. Świadczy o tym chociażby duża liczba oszukańczych ofert pracy skierowanych do osób władających językami portugalskim i hiszpańskim.
Tydzień temu władze Tajlandii wprowadziły dzienne limity przelewów bankowych. Obowiązują trzy progi: do 50 tys. bahtów (1,5 tys. USD), do 200 tys. bahtów (6,1 tys. USD) oraz powyżej 200 tys. bahtów (500 tys. USD). Limity dostosowane są do różnych kategorii klientów. Najniższy próg dotyczy klientów w wieku powyżej 65 lat oraz najmłodszych. Ograniczenia wdrożone przez Tajlandię mają na celu ograniczenie skutków działalności oszustów finansowych. Cezura wieku 65+ została wprowadzona dlatego, że są osoby te są podatne na ataki przestępców i dają się przekonać do przesłania pieniędzy na fikcyjne inwestycje, rzekomą pomoc dla bliskiej osoby będącej w potrzebie itp.
Nowoczesny biznes przestępczy
Decyzja rządu Tajlandii jest wyrazem bezradności wobec rosnących w siłę grup przestępczych i widomym znakiem, że inne działania nie przynoszą rezultatów. Niewykluczone, że po podobne rozwiązania będą musiały sięgnąć też inne kraje. Przestępczość związana z wyłudzeniami i oszustwami finansowymi staje się plagą, z którą państwa na całym świecie radzą sobie z coraz większym trudem. W opublikowanym wiosną tego roku raporcie Biuro ds. Narkotyków i Przestępczości ONZ (UNODOC) stwierdza, że „społeczność międzynarodowa znajduje się obecnie w krytycznym punkcie zwrotnym”.
W potocznym wyobrażeniu oszust finansowy to naciągacz z internetu, rodzaj współczesnego kieszonkowca, który wykorzystuje nowoczesne technologie do drobnych kradzieży. W rzeczywistości są to napędzane miliardami nielegalnych napływów kapitału centra oszustw wspierane coraz bardziej dostępnymi technologiami, w tym blockchainem, chmurą obliczeniową, generatywną sztuczną inteligencją oraz uczeniem maszynowym.
Podstawą przestępczego biznesu są centra oszustw, wokół których powstał rozbudowany ekosystem obejmujący platformy hazardowe online, usługi oprogramowania, nieautoryzowane procesory płatności i giełdy kryptowalut, zaszyfrowane platformy komunikacyjne oraz, co najnowsze, stablecoiny, sieci blockchain i nielegalne rynki online często kontrolowane przez te same sieci przestępcze. Grupy te stworzyły również silne, wielojęzyczne zespoły składające się z setek tysięcy ofiar handlu ludźmi oraz współpracujących osób.
Największa chińska gazeta: Niech Zachód chroni naiwnych obywateli
Od 2015 r. w Chinach działa rozległa sieć fałszywych sklepów internetowych podszywających się pod luksusowe marki. Do tej pory oszuści nabrali ponad 800 tys. osób z wielu krajów, w tym z Europy, USA i Australii.
Śledztwo redakcji „The Guardian”, „Die Zeit” i „Le Monde” ujawniło, że w Państwie Środka funkcjonuje aż 76 tys. takich stron. Były to starannie prowadzone serwisy, które dla utrzymania pozorów przez pewien czas oferowały prawdziwe produkty niewielkiej wartości, żeby ściągnąć prawdziwy ruch, wypozycjonować się w wyszukiwarkach oraz zdobyć opinie użytkowników. Potem wystawiały fikcyjne oferty, podszywając się pod drogie marki, takie jak: Dior, Nike, Lacoste, Hugo Boss, Versace czy Prada.
Efektem działania przestępców było przechwycenie danych ponad 476 tys. osób — numerów kart kredytowych i debetowych, kodów CVC, adresów, numerów telefonów i adresów mejlowych.
Dochody z procederu sięgnęły dziesiątek milionów euro. Analiza danych wykazała, że w ciągu ostatnich trzech lat przestępcy przetworzyli ponad 1 mln zamówień, a straty sięgnęły nawet 50 mln EUR. Choć wiele stron zostało zamkniętych, ponad 22 tys. wciąż działa.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że za szajką stali obywatele Chin. Kilka miesięcy temu do sprawy odniósł się „Dziennik Ludowy“, największy tytuł w Chinach: „Rzeczywiście przestępstwa internetowe stają się zmorą naszych czasów, ale dlaczego akurat to my [Chińczycy —red.] znowu jesteśmy źródłem zła? (…) Gdyby Europejczycy nie mieli takiego zamiłowania do luksusu, nie padaliby ofiarą oszustów internetowych. Może więc lepiej, aby zachodnie rządy skuteczniej chroniły swoich naiwnych obywateli?”.
Geografia przestępczości finansowej
Światowym centrum oszustw finansowych są kraje Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, gdzie przestępczość finansowa osiągnęła przemysłowe rozmiary. Wzdłuż granic Tajlandii, Mjanmy, Kambodży, a także na Filipinach działają setki centrów zajmujących się wyłudzeniami na całym świecie.
W Polsce centrum oszustw kojarzy się z kotłownią, jak w policyjnym slangu nazywane są centra telefoniczne, skąd naciągacze dzwonią do potencjalnych ofiar, oferując oszukańcze inwestycje lub próbując nabrać rozmówców metodą na policjanta, wnuczka itp. W Azji grupy przestępcze często działają pod przykrywką parków przemysłowych oraz parków naukowo-technologicznych, a także kasyn i hoteli. W przygranicznych, trudno dostępnych terenach istnieją potężne kompleksy biurowców z zapleczem mieszkaniowym, galeriami handlowymi i centrami rozrywkowymi.
Od zwykłych miast różnią się tym, że zazwyczaj są ogrodzone i pilnie strzeżone przez uzbrojonych po zęby strażników. Ich zadanie polega na pilnowaniu pracowników przymuszanych do niewolniczej pracy w centrach telefonicznych. W sierpniu 2023 r. Biuro Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka oszacowało, że 220 tys. osób z dziesiątek krajów jest przetrzymywanych jako przymusowi robotnicy w centrach oszustw tylko w Kambodży i Mjanmie.
Sprawa, która wywołała lawinę
W styczniu tego roku chińskie media społecznościowe ogarnęła panika po wpisie dziewczyny aktora Wang Xinga, która alarmowała, że jej chłopak został uprowadzony w Tajlandii, a następnie przetransportowany do jednego z kompleksów oszustw finansowych. Został zwabiony do Bangkoku ofertą pracy w filmie. Była to przynęta wystawiona przez przestępców, którzy szukali osób z dobrą prezencją i dykcją do naciągania ludzi. Sprawa stała się na tyle głośna, że zainteresowały się nią chińskie władze. W lutym Wang Xing został uwolniony.
Miał szczęście w przeciwieństwie do tysięcy zwabionych fałszywymi ofertami pracy ludzi z całego świata. Wraz z uwolnieniem Wang Xinga przestępcy wypuścili 5 tys. przymusowych pracowników. Byli to obywatele aż 38 państw. Na liście nie było Polaków, co wcale nie oznacza, że nie ma ich wśród niewolników przetrzymywanych w centrach oszustw. Wśród uwolnionych jest grupa Europejczyków, w tym mieszkańców Czech, Rumunii i Ukrainy.
Przestępcy chętnie biorą na cel obywateli biednych krajów ze słabymi strukturami dyplomatycznymi. Wśród uwolnionych 5 tys. osób było kilkuset Somalijczyków, o których nikt w kraju się nie upominał.
Nowe metody rekrutacji niewolników
Kolejna interesująca grupa pracowników to osoby posługujące się angielskim. Od 2024 r. centra oszustw w Laosie zwabiły dużą liczbę znających angielski Hindusów w celu naciągania Amerykanów, Kanadyjczyków i Brytyjczyków. Przymusowi pracownicy trafiają do Azji, odpowiadając na ogłoszenia o pracy zamieszczane na Facebooku, Telegramie, a nawet LinkedInie.
Zazwyczaj są to oferty zatrudnienia w call center, internetowym marketingu w Bangkoku. Tajlandia jest popularnym kierunkiem turystycznym kojarzonym raczej z wypoczynkiem i bezpieczeństwem. Dlatego tak łatwo jest ściągnąć na fałszywą, dobrze płatną ofertę ludzi z całego świata. Po przyjeździe ofiara jest uprowadzana i wywożona setki kilometrów w głąb dżungli. Na miejscu przechodzi krótkie szkolenie, dostaje skrypty rozmów, numery telefonów, komputer i kilka telefonów.
Każdy pracownik ma do wyrobienia konkretną normę określaną jako suma wyłudzonych pieniędzy. Za brak wyników pracownicy często są bici, torturowani, przetrzymywani całymi dniami w zaciemnionych pomieszczeniach. Uwolnieni opowiadają o przypadkach nagłych zaginięć niesubordynowanych lub nieskutecznych pracowników.
Haracz za wydobycie
W połowie sierpnia głośnym echem w azjatyckich mediach odbiła się historia 19-letniego Huanga z Chin. Na początku roku poznał dziewczynę Zou. Po kilku tygodniach znajomości 17-latka zaproponowała mu wyjazd do Bangkoku, gdzie jej rodzina miała prowadzić biznes. Po przybyciu na miejsce Huang został uprowadzony do kompleksu przestępczego w Mjanmie, gdzie spędził cztery miesiące.
Na szczęście udało mu się potajemnie wysłać SMS-a z informacją o uprowadzeniu do siostry, która zorganizowała pomoc. Za jego uwolnienie rodzina musiała jednak zapłacić prawie 50 tys. USD. Pobyt w obozie pracy przymusowej Huang przypłacił zdrowiem — ponieważ nie miał wyników w oszukiwaniu ludzi, był bity przez strażników, a w wyniku czego ma trwale osłabiony słuch.
Śledztwo wszczęte po uwolnieniu Huanga wykazało, że porwanie nie było przypadkowe. Przestępcom wystawiła go Zou, jego dziewczyna, inkasując za to 17 tys. USD.
Porwania dla okupu związane z ośrodkami oszustw stają się nowym perspektywicznym rynkiem dla przestępczych syndykatów. Na razie przestępcy koncentrują się na obywatelach Chin, ale podobnie jak w przypadku oszustw perspektywy na rozwój działalności skierowanej na inne nacje są duże. Szacuje się, że w 2025 r. ponad 100 chińskich rodzin w ramach tzw. opłaty za wydobycie zapłaciło gangom po 30–50 tys. USD za osobę.
ScamShield, czyli antyscamowa tarcza w Singapurze
Oszuści mają mnóstwo sposobów na oszukiwanie ludzi. „The Straits Times” opisuje nową metodę ataku wymierzonego w mieszkańców Singapuru. Oszuści podszywają się pod znajomych ofiar. Zamiast prosić o pieniądze wprost, proszą o drobną przysługę, np. rezerwację stolika, zakup czy kliknięcie w link do rzekomej promocji.
W rzeczywistości link prowadzi do fałszywej strony banku lub sklepu, gdzie ofiara podaje dane logowania lub numer karty. Przestępcy przejmują wówczas dostęp do konta. Klasyczny phishing.
Pierwsze przypadki ataków odnotowano w 2021 r. — było ich 686, rok później już ponad 2,1 tys. (wzrost o 207 proc.). Łączne straty finansowe wyniosły 814 mln USD — wynika z danych singapurskiej policji.
Singapur jest jednym z tych krajów, które podjęły twardą walkę z oszustami. W sierpniu 2021 r. policja i Krajowa Rada ds. Zapobiegania Przestępczości (NCPC) rozpoczęły kampanię edukacyjną przeciw oszustwom. W listopadzie uruchomiono aplikację ScamShield filtrującą wiadomości i połączenia od oszustów.
— ScamShield rzeczywiście pomógł nam w ograniczeniu drobnych oszustw internetowych. Liczba przypadków spadła o 74 proc. w stosunku do 2021 r. Jednak zorganizowane grupy to dla nas ogromny problem. To trochę przypomina kontrolowanie pożaru, a nie jego gaszenie — mówi Terry Liu, dyrektor ds. bazy danych w Agencji Cyberbezpieczeństwa Singapuru.
Policja w Singapurze regularnie współpracuje z władzami Malezji, Tajlandii i Hongkongu, rozbijając międzynarodowe syndykaty. W jednej z operacji trwającej od kwietnia do maja zatrzymano ponad 1,8 tys. podejrzanych, w tym 106 w Singapurze.
— Wspólne działania nie są wystarczające, bo za chwilę pojawiają się kolejne syndykaty. W 2024 r. łączna suma wszystkich oszustów w regionie [Azji Południowo-Wschodniej — red.] wyniosła 37 mld USD. W tym roku szacujemy, że będzie to o kilkanaście procent więcej — mówi Terry Liu.
Idealne warunki dla przestępczości
Jak każda międzynarodowa firma, transnarodowe przedsiębiorstwa przestępcze poszukują warunków sprzyjających, które chronią i izolują ich działalność oraz zapewniają ograniczoną ingerencję ze strony rządu. Południowa i wschodnia Azja to idealny teren do tego typu działalności. Region jest niestabilny politycznie, a struktury państwowe zbyt słabe, żeby poradzić sobie ze zorganizowaną przestępczością. Walka jest tym trudniejsza, że na wielu poziomach dochodzi do przenikania struktury władzy z przestępczością.
„Sytuacja przewyższa zdolność rządów do jej opanowania. Co więcej, region stał się kluczowym polem testowym dla przestępczości zorganizowanej, co odzwierciedla rosnące powiązania z ekosystemami przestępczymi w innych częściach świata, które borykają się z podobnymi lukami i wyzwaniami. Coraz bardziej oczywiste staje się, że w Azji Południowo-Wschodniej miało miejsce potencjalnie nieodwracalne zjawisko, pozostawiając grupy przestępcze swobodnie wybierające i przenoszące jurysdykcje, operacje i wartość w miarę potrzeb” — czytamy w raporcie UNODOC.
Polityczny lewar na oszustwach
Zdaniem amerykańskich służb niestabilność w regionie wykorzystuje do politycznych celów Pekin. Prezydent Xi Jinping rozpoczął w 2012 r. ostrą walkę z korupcją i nielegalnym hazardem w Chinach. W efekcie nielegalne kasyna przeniosły się do sąsiednich krajów, gdzie powstały gigantyczne centra gier i hazardu. Kiedy wybuchła pandemia, kasyna opustoszały. To właśnie wtedy przestępcy przerzucili się na oszustwa i z czasem dopracowali do perfekcji szczególnie jedną metodę, tzw. pig butchering. Polega ona na nawiązaniu z ofiarą bliskiej relacji opartej na zaufaniu, często również o podłożu uczuciowym, i systematycznym okradaniu poprzez inwestycje w nieistniejące aktywa, pomoc itp. W końcu dochodzi do finansowego zaszlachtowania ofiary, czyli pozbawienia jej często wszystkich oszczędności.
Amerykanie wskazują na Chińczyków
W lipcu amerykańska Komisja ds. Przeglądu Gospodarczego i Bezpieczeństwa USA–Chiny (USCC), powołana w 2000 r. i działająca przy Kongresie, opublikowała raport o dość jednoznacznym tytule „Wykorzystywanie centrów oszustw przez Chiny w Azji Południowo-Wschodniej”. Autorzy stwierdzają, że kampanie Pekinu przeciw oszustom w sąsiednich krajach doprowadziły do 30-procentowego spadku oszustw w Chinach, ale doprowadziły do 40-procentowego wzrostu wyłudzeń w USA, ponieważ przestępcy przekierowali swoją aktywność na ten rynek.
Autorzy raportu powołują się na ustalenia United States Institute of Peace (USIP), że oszustwa typu pig butchering wygenerowały w 2023 r. przychody globalne w wysokości 63,9 mld USD. Przychody centrów oszustw w Mjanmie, Kambodży i Laosie sięgnęły 43,8 mld USD, co odpowiada 40 proc. ich łącznego oficjalnego PKB.
Według USCC: „Chociaż Pekin podejmuje działania przeciwko grupom przestępczym, które sprzeciwiają się jego kontroli, często przymyka oko, gdy syndykaty dostosowują się do szerszej agendy KPCh”. Jako przykład komisja podała budowę inteligentnego miasta Shwe Kokko. Wart 15 mld USD projekt był realizowany przez przestępczego bossa She Zhijianga, oficjalnie jako część sztandarowego projektu Pasa i Drogi. Xinhua, oficjalna agencja prasowa Chin, promowała projekt tego miasta jako „model współpracy gospodarczej i kulturowej między Chinami a Mjanmą”, a chińska państwowa gazeta „Global Times” wychwalała projekt jako modelowy przykład prywatnych przedsiębiorców wspierających program Pasa i Drogi. Pekin odciął się od She Zhijianga dopiero wówczas, kiedy Shwe Kokko powszechnie stało się synonimem oszukańczego kompleksu.
Ujgurzy przypadkowymi ofiarami oszustów
Komisja zwróciła uwagę, jak Pekin wykorzystał aferę wokół uprowadzenia Wang Xinga. Pod naciskiem Chin Tajlandia zezwoliła chińskim siłom bezpieczeństwa na udział w transgranicznych nalotach na centra oszustw w Mjanmie. Według BBC służby wykorzystały też okazję, żeby zmusić lokalne władze do wydania 40 Ujgurów, uchodźców, którzy uciekli przed prześladowaniami Pekinu.
Przestępczość oparta na oszustwach ma dużą zdolność do proliferacji na całym świecie. Według Biura Narodów Zjednoczonych do spraw Narkotyków i Przestępczości gangi z Azji nawiązały już liczne relacje z grupami przestępczymi w Afryce. Lokalne służby coraz częściej informują o aresztowaniach obywateli Chin. Dużym rynkiem dla przestępców jest także Ameryka Południowa. Świadczy o tym chociażby duża liczba oszukańczych ofert pracy skierowanych do osób władających językami portugalskim i hiszpańskim.
Scamming out! 2.0
Bankier.pl i „Puls Biznesu” po raz drugi zainicjowały akcję Scamming out! – kampanię informacyjno-edukacyjną, której celem jest wzrost zainteresowania społeczeństwa i czynników decyzyjnych rosnącą skalą zagrożenia ze strony cyberoszustów. Zapraszamy do śledzenia kampanii w obu serwisach oraz na stronie poświęconej naszej akcji: scammingout.pl