Już wkrótce polskie banki zaczną udostępniać dane o swoich klientach służbom podatkowym USA. Jeśli tego nie zrobią, poniosą finansowe konsekwencje. Takie założenia ma przyjęta przed trzema laty przez rząd USA ustawa FATCA.

Źródło: Thinkstock
FATCA, czyli Foreign Account Tax Compliance Act, ma ułatwić urzędom skarbowym USA ściąganie podatków swoich obywateli z aktywów ulokowanych poza granicami kraju. Teoretycznie dokument jest tylko wewnętrzną regulacją USA, ale praktycznie nakłada sankcje na zagraniczne banki, które nie będą udostępniały informacji o swoich klientach. Jeżeli instytucja finansowa nie podpisze porozumienia z amerykańskimi służbami podatkowymi, wszystkie transfery wychodzące z USA zostaną objęte 30-procentową prowizją. Będzie to dotyczyło nie tylko banków, ale także biur maklerskich, firm zarządzających aktywami czy ubezpieczycieli.
Permanentna inwigilacja, czyli USA w praktyce
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, polski rząd zamierza przystąpić do FATCA. Negocjacje rozpoczną się już we wrześniu, a zawarcie umowy planowane jest jeszcze w tym roku. Z punktu widzenia klientów – obywateli USA, którzy posiadają podwójne obywatelstwo lub zieloną kartę, jest to istotna informacja. Będą musieli wyrazić zgodę na przekazywanie i przetwarzanie ich danych osobowych i finansowych do urzędów podatkowych w USA. Będzie się to wiązało z podpisaniem aneksów do umów, a dodatkowo klienci zakładający na przykład konto bankowe będą musieli zaznaczać, czy mają jakieś związki z USA.
![]() |
» Internauci plotkują o bankach |
W tym kontekście warto przypomnieć, że USA coraz mocniej ingeruje w prywatność swoich obywateli. Zagraniczne media ujawniły niedawno kulisy programu PRISM. Według doniesień, najwięksi giganci internetu, tacy jak Google, Microsoft czy Apple, udostępniają FBI i NSA dane na temat swoich użytkowników. Służby mają dostęp do niemal wszystkich dokumentów i materiałów zamieszczanych w internecie przez użytkowników największych koncernów.
Polski fiskus jak Big Brother?
Nie tylko amerykańskie urzędy skarbowe wyciągają ręce po dane klientów polskich banków. Także nasz fiskus chce mieć dostęp do danych nadawców przelewów bankowych. Zgodnie z nowelizacją Ordynacji podatkowej przygotowaną przez Ministerstwo Finansów, skarbówka ma zyskać dodatkowe uprawnienia w zakresie pozyskiwania informacji bankowych. Będzie mógł na przykład uzyskać informacje o rachunkach bankowych, o obrotach i stanie kont, ale także o wpływach i obciążaniu rachunków, włącznie z danymi o nadawcach i odbiorcach oraz tytułach przekazów.
Urzędy skarbowe to jednak nie jedyne organizacje uprawnione do zaglądania obywatelom w konta. Mogą robić to między innymi sądy czy prokuratura, ale także CBA, ABW a nawet straż graniczna czy żandarmeria wojskowa. Prawo bankowe precyzuje dość długą listę uprawnionych. Warto przy tym pamiętać, że i same banki wymieniają się między sobą informacjami o kredytach swoich klientów. W tym kontekście warto więc pamiętać, że pieniądz, który trafia do banku, przestaje być anonimowy.
Tajemnica bankowa to mit
Nawet legendarne szwajcarskie banki mają coraz większy problem z dochowaniem tajemnicy bankowej. Szwajcarski sektor bankowy znajduje się pod nieustanną presją otoczenia międzynarodowego. Pojęcie tajemnicy bankowej zaczyna mieć coraz bardziej marginalne znaczenie. To między innymi efekt kryzysu finansowego, który zmusza państwa do szukania dodatkowych źródeł przychodów. Jednym ze sposobów jest właśnie uszczelnianie systemów podatkowych.
Wojciech Boczoń,
Analityk Bankier.pl
Napisz do autora: wboczon@prnews.pl
Obserwuj @wboczon


























































