W Polsce coraz więcej mieszkań określanych jest mianem apartamentu. Jednak większość z nich ma niewiele wspólnego z lokalem typu premium. Ale Polakom to nie przeszkadza - wolą mieszkać w „apartamencie” niż w zwykłym mieszkaniu.
W mniemaniu niektórych mieszkanie o sporej powierzchni wystarczy wyposażyć w najnowsze i najdroższe rozwiązania technologiczne czy przeszklenia, by móc nazwać je apartamentem. To jednak nie wystarcza. Bo czy za apartament można uznać 150-metrowe mieszkanie (nawet z doskonale wykończonym wnętrzem) w wielkiej płycie czy raczej mieszkanie – nawet o mniejszej powierzchni - w stanie deweloperskim, za to w prestiżowej lokalizacji? – retorycznie pyta jeden z praktyków rynku nieruchomości.
Czym tak naprawdę (nie) powinien być apartament?
Słowo apartament – jak mówi Andrzej Kawalec, prezes Fenix Group - wywodzi się od francuskiego "appartement", które oznacza zwykłe mieszkanie w wielorodzinnym budynku. Marketingowe nadużycia lokalnych deweloperów oraz kreatywnych właścicieli mieszkań spowodowały, że polskie znaczenie zbliża się do francuskiego pierwowzoru. Jednak dla specjalistów z rynku nieruchomości typu premium i świadomych klientów apartament to unikatowo zlokalizowane, ponadprzeciętne i ekskluzywne miejsce do życia.
— Wyróżnikami prawdziwego apartamentu są też jakość materiałów i ponadczasowość architektury, jak w przypadku lokali w klasycznych kameralnych kamienicach o wysokich sufitach, a nie szybko starzejące się gadżety technologiczne w wysokościowych molochach — zwraca uwagę Kawalec. — Dopiero czas może zweryfikować jakość większości tzw. unikatowych rozwiązań, promowanych przez deweloperów, takich jak klimatyzacja w zamkniętym obiegu czy tzw. inteligentny dom. W latach 60. XX w. modne - bo wtedy nowoczesne - były na przykład zsypy na śmieci na klatkach, dzięki którym do budynków wprowadzało się prawdziwe zoo, czy ogrzewanie podłogowe, od którego później mieszkańcy dostawali żylaków — puentuje.
Nie każde lokum może zostać apartamentem
Zdarza się, że niektórzy adaptują posiadaną nieruchomość na apartament. Jest to jedynie zabieg mający podnieść wartość lokalu dzięki poprawie standardu wykończenia, nie zmieni jednak charakteru mieszkania. — Mieszkanie w bloku z lat 70. XX w. na osiedlu za Żelazną Brama, nawet z widokiem na Ogród Saski i Starówkę, zawsze będzie tylko lepszym mieszkaniem w bloku, nawet przy dużych nakładach poniesionych na modernizację — mówi Kawalec. Według niego praktycznie niemożliwa jest zmiana socjologicznych uwarunkowań tego typu miejsc. Niezależnie od poczynionych prac zawsze będą to tylko jedne z tysięcy takich lokali w lepszej sypialnianej dzielnicy danego miasta.
Ci, którzy adaptują lokale na apartamenty, powinni dokonać ostrożnej kalkulacji nakładów. W przypadku sprzedaży czy wynajmu takiego mieszkania wyższy standard może bowiem pozwolić na uzyskanie wyższej ceny — twierdzi Nałęcz. Czasem jednak utrudnia sprzedaż lub wynajem – mimo że znajdą się chętni, to nie można się spodziewać, że zapłacą wyższą cenę za quasi-apartament promowany jako ponadprzeciętny. To nie cena i miano lokalu nadaje mu charakter apartamentu.
| »Apartamenty – czy ktoś je w ogóle kupuje? |
Skąd więc ta powszechna moda na nadawanie ładnie brzmiących nazw czasami przeciętnym produktom? — Zastanawiające jest, jak bardzo świat deweloperski potrafi być konserwatywny, naśladowczy i mało twórczy. Nie wiadomo dlaczego nie można nazywać rzeczy po imieniu, a tam, gdzie należy walczyć o klienta, zamiast działać ceną, opakowuje się produkt w otoczkę, która ma olbrzymią szansę rozczarować kupującego — ubolewa Kawalec nad przekonaniami działów marketingu większości polskich firm deweloperskich. Jednocześnie zauważa, że zarówno sprzedawcy, jak i nabywcy w Polsce szybko się uczą.— Dzisiaj klient nie daje się nabrać na „apartament w Wilanowie” i dlatego ceny spadły do 5-6 tys. zł/m2, choć jeszcze 5 lat temu przekraczały 10 tys. zł/m2.
Polscy klienci są świadomi rynku
Mimo tych dość powszechnych zabiegów kreowanie przeciętnych mieszkań na luksusowe podobno nie psuje rynku nieruchomości z wyższej półki. Dziś klient jest bardziej świadomy rynku. Dokładnie analizuje ofertę deweloperów i orientuje się w cenach rynkowych. — Klienci, którzy decydują się na wybór nieruchomości z segmentu premium, zazwyczaj wiedzą, na jakie czynniki zwrócić uwagę, szczególnie jeśli zakup apartamentu jest dla nich formą lokaty kapitału.
Pozostałym klientom nieścisłości co do nazewnictwa lokali wydają się nie przeszkadzać. Określanie przeciętnego lokalu mianem apartamentu to raczej zabieg marketingowy i chęć uzyskania zainteresowania tych, których na prawdziwe premium nie stać — kwituje Nałęcz.
Opracowała Zuzanna Brud, Bankier.pl




























































