We wrześniu inflacja CPI wyraźnie wzrosła i dotarła w pobliże poziomu 5%. Ekonomiści uspokajają i przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują przede wszystkim w efekcie niskiej zeszłorocznej bazy. Niemniej presja cenowa w wielu sektorach gospodarki pozostaje silna.


We wrześniu 2024 roku indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) był o 4,9% wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To najwyższy odczyt w tym roku i już blisko dwukrotnie przewyższający 2,5-procentowy cel Narodowego Banku Polskiego.


Równocześnie względem sierpnia indeks cen dóbr konsumpcyjnych (czyli CPI) podniósł się tylko o 0,1%. Był to rezultat zgodny z oczekiwaniami ekonomistów, którzy spodziewali się niskiej dynamiki miesięcznej (0,1% mdm) oraz dość wysokiej dynamiki rocznej (4,8% rdr). Ta rozbieżność wynika przede wszystkim z efektu niskiej bazy sprzed roku.
We wrześniu 2023 rząd usiłował sztucznie zaniżyć roczną dynamikę CPI tak, aby ostatni odczyt przed wyborami znalazł się poniżej 10%. W tym celu zorganizowano przedwyborczą promocję na Orlenie, wprowadzono dotacje do zakupu wybranych leków przez młodzież i osoby starsze oraz podwyższono limitu zużycia energii elektrycznej, do którego można było skorzystać z administracyjnie obniżonej, nierynkowej ceny.
Rok później inflację CPI ponownie hamowały taniejące paliwa. Dzięki globalnemu spadkowi cen ropy naftowej oraz gotowych paliw po raz pierwszy od lutego 2022 roku średnie detaliczne ceny benzyny i oleju napędowego znalazły się poniżej 6 zł/l. Według GUS-u paliwa do prywatnych środków transportu potaniały o 3,4% mdm i były o 2,0% niższe niż rok wcześniej.
Za to za artykuły spożywcze płaciliśmy średnio o 4,7% więcej niż rok temu oraz o 0,2% więcej niż w sierpniu. Tu wciąż kłania się kwietniowa podwyżka VAT-u na żywność, które sieci handlowe z opóźnieniem przełożyły na ceny detaliczne.
GUS zaznacza przy tym, że opublikowane dziś dane mają charakter wstępny i prezentowane są w zawężonym zakresie. Nie dysponujemy zatem pełnymi danymi w rozbiciu na poszczególne kategorie i wyszczególnione konkretne dobra. To wszystko poznamy we wtorek, 15 października.
Czy inflacja przekroczy 5%?
Większość ekonomistów zakłada, że znajdujemy się już blisko cyklicznego szczytu inflacji CPI w Polsce. - Sądzę, że to poziom zbliżony do tegorocznego maksimum, możliwe, że zobaczymy jeszcze poziom nieco wyższy. Obecnie trudno to prognozować, bo sytuacja się zmienia – ocenił Adam Antoniak, ekonomista banku ING BSK.
Podwyższona inflacja jest z nami od lipca, kiedy to w życie weszły nowe i znacznie wyższe taryfy za energię elektryczną, gaz i ciepło sieciowe. Efekt ten będzie widoczny w rocznej dynamice wskaźnika CPI przynajmniej do lipca 2025 roku. Ponadto bardzo silna pozostaje presja cenowa w sektorze usług, gdzie ceny nierzadko wciąż rosną w dwucyfrowym tempie. Tutaj przyczyną jest przede wszystkim szybki wzrost płac, który z jednej strony podnosi koszty działalności, a z drugiej sprawia, że konsumenci mają pieniądze i mogą akceptować wyższe ceny.
Do tego doszła bardzo ekspansywna polityka fiskalna, która według projektu budżetu zostanie utrzymana także w 2025 roku. Zakłada on wzrost transferów socjalnych oraz wyższe nakłady inwestycyjne, a to są czynniki proinflacyjne. Zresztą nawet resort finansów zakłada, że średnioroczna inflacja w 2025 roku wyniesie aż 5% i że nie spadnie do 2,5-celu ani w roku 2026, ani nawet w 2027.
Warto przy tym dodać, że przez poprzednie 5 lat skumulowana inflacja CPI wyniosła 44,52% - tak przynajmniej wynika z obliczeń dokonanych na podstawie dynamik miesiąc do miesiąca. Zatem pomimo wyraźnie niższej inflacji w ostatnich miesiącach siła nabywcza polskiego złotego jest drastycznie niższa, niż była kilka lat temu. We współczesnym systemie monetarnym ten proces jest w zasadzie nieodwracalny. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule zatytułowanym: „Inflacja, czyli droga w jedną stronę”.