Niezależny portal rosyjski Meduza podał, powołując się na agencje informacyjne RIA Nowosti i TASS, że wspólne oświadczenie Rosji i Stanów Zjednoczonych zostanie opublikowane we wtorek.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami po zakończeniu rozmów delegacji USA i Rosji w poniedziałek miało dojść do ponownych negocjacji strony amerykańskiej i ukraińskiej. Na razie nie jest jasne, kiedy miałoby dojść do tego drugiego spotkania.
W zakończonych w poniedziałek rozmowach stronę rosyjską reprezentowali m.in. dwaj dyplomaci objęci zachodnimi sankcjami: Grigorij Karasin, kierujący obecnie Komisją Spraw Zagranicznych Rady Federacji (wyższej izby parlamentu), oraz Siergiej Biesieda, doradca szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Według mediów i komentatorów nie są to osoby, które mają realny wpływ na decyzje Kremla. Według agencji Interfax Karasin w przerwie obrad, po prawie trzech godzinach rozmów, ocenił, że przebiegają one „twórczo” oraz że obie strony omawiają kwestie uważane za „drażliwe” w stosunkach dwustronnych.
Kreml zapowiedział w niedzielę, że głównym tematem poniedziałkowych rozmów będzie przywrócenie funkcjonowania tzw. Inicjatywy Czarnomorskiej. Według Departamentu Stanu USA dyskusja miała być prowadzona na szczeblu ekspertów, bez udziału amerykańskich urzędników w randze ministra.
Czarnomorską Inicjatywę Zbożową uzgodniono w lipcu 2022 r. dzięki mediacji Turcji i ONZ. To przedsięwzięcie umożliwiło - mimo wojny - wyeksportowanie przez Morze Czarne blisko 33 mln ton ukraińskich produktów rolnych. Rosja wycofała się z Inicjatywy po roku, twierdząc, że eksport jej żywności i nawozów jest poważnie utrudniony. Mimo to Ukraina zdołała przy pomocy dronów i własnych zasobów wyprzeć Rosję z Morza Czarnego i kontynuować transport zboża.
Ekspert ds. wojskowości Mariusz Cielma powiedział PAP, że dla Rosji przywrócenie Inicjatywy Czarnomorskiej to wygodny temat. Podkreślił, że Moskwa buduje przekaz o ustępstwach, ale w praktyce nic to dla niej nie znaczy, bo Ukraina i tak eksportuje zboże i zepchnęła rosyjską flotę do głębokiej defensywy.
„W tym roku w dużej mierze przez większość dni na Morzu Azowskim i na Morzu Czarnym nie było żadnego okrętu rosyjskiej marynarki wojennej. Rosjanie już dawno ten akwen, ten obszar operacji, oddali w praktyce stronie ukraińskiej” - podkreślił ekspert.
„Wydaje mi się, że to nie jest aż tak krytyczny temat dla Ukrainy, żeby potrzebowała do realizacji swoich celów zgody czy gwarancji bezpieczeństwa ze strony Federacji Rosyjskiej” - ocenił Cielma.
W niedzielę w Rijadzie spotkały się delegacje USA i Ukrainy. Minister obrony Rustem Umierow, który stoi na czele ukraińskiego zespołu, poinformował wieczorem, że rozmowy były „produktywne i treściwe”. Omawiano kwestie bezpieczeństwa, ochronę obiektów energetycznych i infrastruktury krytycznej.
Jeszcze w piątek amerykański specjalny wysłannik ds. Ukrainy Keith Kellogg informował, że delegacje Ukrainy i Rosji będą znajdować się podczas rozmów w oddzielnych pomieszczeniach, a negocjacje będą odbywać się w formie „dyplomacji wahadłowej”: pośrednicy mieli przemieszczać się między pokojami i przekazywać informacje od drugiej strony.
Według „Washington Post” w Arabii Saudyjskiej nie dojdzie do spotkania twarzą w twarz delegacji Ukrainy i Rosji, co - zdaniem gazety - świadczy o ogromnych rozbieżnościach dzielących obie strony, mimo zapewnień Trumpa, że osiągnięcie pokoju „nigdy nie było bliżej”.
Niezależnie od rozmów w Rijadzie Rosja kontynuuje ostrzał ukraińskiego terytorium. W poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że prawie 90 osób, w tym 17 dzieci, zostało rannych w wyniku ataku rakietowego Rosji na miasto Sumy na północnym wschodzie Ukrainy.
W nocy z soboty na niedzielę w Kijowie w ataku rosyjskich dronów zginęły trzy osoby, wśród nich pięcioletnia dziewczynka i jej ojciec. Dzień wcześniej rosyjski atak w Zaporożu pozbawił życia całą rodzinę: matkę, ojca i córkę - przekazał Zełenski.
Trump: Moi ludzie są pod wpływem chęci zakończenia wojny,a nie Rosji
Moi ludzie są pod wpływem, by zakończyć tę wojnę - powiedział w poniedziałek prezydent USA Donald Trump. Odpowiedział w ten sposób na sugestię Wołodymyra Zełenskiego w wywiadzie dla „Time'a”, że ludzie z otoczenia Trumpa są pod wpływem rosyjskiej propagandy.
„Oni są pod takim wpływem, by zakończyć tę rzecz, bo Ukraina chce ją zakończyć - myślę, że musi ją zakończyć i Rosja chce ją zakończyć” - powiedział Trump podczas poniedziałkowego posiedzenia gabinetu. Prezydent USA odpowiedział w ten sposób na pytanie o sugestię prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w wywiadzie dla tygodnika „Time”, że ludzie z jego otoczenia są pod wpływem rosyjskiej propagandy.
Jak napisał tygodnik, Zełenski zaobserwował schemat, w którym przedstawiciele Białego Domu zaczęli wierzyć Władimirowi Putinowi na słowo, nawet jeśli przeczyły temu informacje amerykańskiego wywiadu, jak w przypadku rzekomego otoczenia ukraińskich wojsk przez Rosjan w obwodzie kurskim.
„Uważam, że Rosji udało się wpłynąć na niektórych ludzi w zespole Białego Domu. Sygnał (od Rosji) dla Amerykanów był taki, że Ukraińcy nie chcą zakończenia wojny i że należy coś zrobić, aby ich do tego zmusić” – powiedział ukraiński prezydent.
Oskarżany o powielanie rosyjskiej propagandy był w ostatnim czasie m.in. główny negocjator USA w rozmowach z Rosją Steve Witkoff, który podczas niedawnego wywiadu ujawnił, że Putin powiedział mu, iż ma Ukraińców otoczonych w obwodzie kurskim i że chętnie darowałby ich życie, gdyby wywiesili białą flagę. Informacje amerykańskiego wywiadu przeczyły, by Ukraińcy zostali otoczeni, choć zarówno Trump, jak i Witkoff sugerowali, że uwierzyli słowom Putina.
W poniedziałek w obronie Witkoffa - który sugerował też, że rosyjskie żądania terytorialne są zasadne, a ambicje Putina ograniczone tylko do kilku regionów Ukrainy stanął wiceprezydent J.D. Vance.
„Steve Witkoff to świetny facet, który wykonuje niesamowitą robotę. Ludzie, którzy go krytykują, są wściekli, że odnosi sukcesy tam, gdzie oni przez 40 lat ponosili porażki. Okazuje się, że duża część dyplomacji sprowadza się do prostej umiejętności: nie bądź idiotą” - napisał Vance na platformie X.
Pytana o wypowiedzi Witkoffa o uznaniu zasadności rosyjskich roszczeń terytorialnych rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce nie była w stanie udzielić jasnej odpowiedzi, czy wyraża on stanowisko administracji w tej sprawie.
„Odbywa się wiele rozmów, ale zdecydowanej większości z nich nie mogę skomentować” - powiedziała Bruce, dodając, że głównym celem USA jest osiągnięcie pokoju i ratowanie ludzkiego życia.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ jm/
Rosja: dalsze rozmowy ws. wojny w Ukrainie z udziałem ONZ i innych państw
Poniedziałkowe rozmowy delegacji Rosji i USA w sprawie wojny w Ukrainie były trudne, ale pożyteczne - ocenił członek rosyjskiego zespołu Grigorij Karasin, cytowany we wtorek przez Reutersa za rosyjskimi mediami. Zapowiedział, że rozmowy będą kontynuowane z udziałem ONZ i innych państw.
„Dyskutowano o wszystkim. Był to dialog trudny, ale pożyteczny - i dla nas, i dla Amerykanów. Przedyskutowano wiele kwestii” - oświadczył Karasin, objęty zachodnimi sankcjami szef Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji (wyższej izby rosyjskiego parlamentu).
„Generalnie był to konstruktywny dialog, potrzebny i konieczny. Są nim również zainteresowani Amerykanie” - dodał.
Karasin oświadczył też, że rozmowy będą kontynuowane „z włączeniem społeczności międzynarodowej, przede wszystkim Organizacji Narodów Zjednoczonych i indywidualnych państw”. Nie wskazał, które miałyby to być kraje.
Reuters podał za rosyjskim źródłem, że do Moskwy i Waszyngtonu został wysłany projekt wspólnego oświadczenia, którego publikacja planowana jest na wtorek.
Poniedziałkowe rozmowy delegacji USA i Rosji w sprawie rozpoczętej przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie trwały około 12 godzin. Dzień wcześniej Kreml zapowiedział, że głównym tematem spotkania będzie przywrócenie funkcjonowania tzw. Inicjatywy Czarnomorskiej.
Stronę rosyjską reprezentowali m.in. Karasin i Siergiej Biesieda, objęty międzynarodowymi sankcjami doradca szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Według mediów i komentatorów nie są to osoby, które mają realny wpływ na decyzje Kremla. Delegacji USA przewodzili Andrew Peek, wysokiej rangi przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa Narodowego, i Michael Anton, dyrektor ds. planowania politycznego w Departamencie Stanu.(PAP)
os/ akl/