Uzasadniając tę decyzję, sędzia sprawozdawca Zbigniew Korzeniowski wskazywał, że wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Sądu Rejonowego w Warszawie Łukaszowi Piebiakowi dotyczył czynu sprzed uprawomocnienia się wyroku sądu skazującego Kijowskiego w sprawie tzw. „afery fakturowej” w KOD.
Mianowicie, sąd uznał Kijowskiego winnym poświadczenia nieprawdy w siedmiu fakturach za obsługę informatyczną Komitetu. Wyrok w I instancji wydał w lipcu 2023 roku Sąd Rejonowy w Pruszkowie. Wyrok prawomocny w sprawie zapadł w czerwcu ubiegłego roku w warszawskim sądzie okręgowym.
Z kolei sprawa wniosku o zgodę na pociągnięcie Piebiaka do odpowiedzialności karnej sięga stycznia 2024 roku, kiedy to były wiceminister sprawiedliwości odpowiedział w mediach społecznościowych na wpis Kijowskiego na platformie X. Wtedy to b. przewodniczący KOD opublikował swoje zdjęcie w siedzibie Prokuratury Krajowej, na którym trzyma baner z napisem: „#Wolna Prokuratura”. Napisał także: „Warto było. To zdjęcie z 6 maja 2019 roku. Prokuratura Krajowa była jeszcze przy ul. Rakowieckiej ze Święczkowskim na czele. Dzisiaj jest wolna”.
Na ten właśnie wpis odpowiedział sędzia Łukasz Piebiak: „Zgodnie z przewidywaniami: z bezprawnego przejęcia Prokuratury Krajowej najbardziej cieszą się przestępcy. Tu pierwszy z nich. Brawo Adam Bodnar i Donald Tusk”.
Mateusz Kijowski wniósł więc prywatny akt oskarżenia przeciwko Piebiakowi, który – zdaniem Kijowskiego – go znieważył.
Sędzia Korzeniowski podkreślił w środę, że sąd orzeka, biorąc pod uwagę stan rzeczy na chwilę orzekania. W związku z tym, jak mówił, „nie można zatrzymać się na tym, na czym zatrzymał się wniosek” w sprawie immunitetu. – Na chwilę orzekania pan Mateusz Kijowski został, można powiedzieć odpowiedzialnie, skazany prawomocnym wyrokiem – powiedział sprawozdawca.
Wskazał ponadto, że sędzia Piebiak nie powinien był użyć słowa „przestępca”. Przychylił się jednak do stanowiska sędziego, który powiedział w trakcie dyskusji poprzedzającej uchwałę, że słowa tego użył „w odruchu” i „bezrefleksyjnie”, jednak nie miał na celu znieważenia Kijowskiego.
Jak jednak wskazał, „pan Mateusz Kijowski popełnił przestępstwo, a w języku potocznym nie można ludziom zakazać mówienia, że ktoś jest przestępcą”. – Wtedy doszlibyśmy do pewnej normy, która nie jest przestrzegana społecznie – ocenił Korzeniowski.
Ponadto zaznaczył, że obie strony – Kijowski i Piebiak – są osobami znanymi. – Taki jest urok życia społecznego osób, które angażują się w działalność polityczną czy publiczną, że w cudzysłowie „należy mieć grubszą skórę” – mówił sprawozdawca.
Uchwałę poprzedziło blisko trzygodzinne posiedzenie, na którym strony przedstawiały swoje stanowiska w sprawie.
Jeden z pełnomocników Kijowskiego, adw. Michał Zacharski, wskazywał, że „byłoby fatalnym precedensem, gdyby okazało się, że można naruszać zasadę domniemania niewinności”. Ponadto sygnalizował ewentualną możliwość wywarcia wpływu wypowiedzi Piebiaka na opinię publiczną i na wyobrażenie sądu II instancji o sprawie b. przewodniczącego KOD.
– Jeśli jest tak, że w postępowaniu międzyinstancyjnym słowa pana sędziego Łukasza Piebiaka ukształtowały opinię publiczną i sędziego orzekającego w sprawie w postępowaniu odwoławczym w jakimkolwiek zakresie, to mamy do czynienia nie tylko z niedopuszczalnym przełamaniem zasady domniemania niewinności, ale z realnym wpływem na to, jak sprawa Mateusza Kijowskiego się zakończyła – mówił pełnomocnik.
Podobne zdanie wyrażał sam Kijowski, który ocenił, że cały proces w sprawie tzw. „afery fakturowej” odbywał się „na podstawie pomówień w mediach”. Kijowski dodał, że słowa Piebiaka o przestępcy padły, gdy w świetle prawa był on niewinny ze względu na brak prawomocnego wyroku. – Pan Łukasz Piebiak obrzucił mnie epitetem, który jednoznacznie określa, że jestem przestępcą (…). Urzędnik, który z mocy prawa wydaje wyroki, tutaj rozszerzając swoje prawa z sali sądowej, postanowił w mediach społecznościowych wydać na mnie wyrok – dodał.
Z kolei pełnomocnik Piebiaka, adw. Michał Skwarzyński, mówił, że są inne ścieżki rozwiązywania konfliktu społecznego niż odpowiedzialność karna. Nakreślił również, że Kijowski w swoim wpisie „chwalił nielegalne, jego zdaniem, działanie prokuratury”, natomiast b. wiceszef MS komentując ten wpis, „działał w ramach swoich kompetencji”.
Ponadto wskazywał, że Kijowski ostatecznie został prawomocnie skazany. – Mówienie prawdy nie podlega odpowiedzialności karnej – mówił. – Nie możemy doprowadzać do takiej sytuacji, w której sędziowie będą skazywani (…) za to, że mówili prawdę. Czasem kogoś dotknie prawda, ale to nie jest droga normalnego państwa, żeby w ten sposób realizować odpowiedzialność – dodał.
Sędzia Łukasz Piebiak podkreślił natomiast, że ma prawo do swojej oceny. – Pan Kijowski publicznie cieszył się z tego, że doszło w Polsce do nielegalnego przejęcia prokuratury (…). Poza tym jest osobą prawomocnie skazaną – dodał.
Zaznaczył, że po jego stronie nie było zamiaru popełnienia przestępstwa. Jak mówił, przed napisaniem odpowiedzi nie zweryfikował, czy wyrok w sprawie jest prawomocny, czy nie. – Nie miałem zamiaru obrażenia kogokolwiek (…), tylko użyłem potocznego określenia „przestępca” – mówił. Dodał ponadto, że w polskim prawie karnym „przestępca” nie równa się pojęciu „skazany”. (PAP)
nl/ rbk/ mhr/