O podpisaniu przez prezydenta ustawy o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego poinformowała Kancelaria Prezydenta.
"Ustawa przedłuża kadencję samorządów do 30 kwietnia 2024 r. Pan prezydent Andrzej Duda uznał, że ta data w kontekście innych procesów i kampanii wyborczych (parlament - jesień 2023, Parlament Europejski - późna wiosna 2024) jest możliwa do przyjęcia" - napisał na Twitterze szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Jak poinformowano na stronie Kancelarii Prezydenta RP ustawa o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego "ma charakter epizodyczny, co oznacza, że jej przepisy wprowadzają czasowe odstępstwo od uregulowanej już materii". "Cel ustawy ma być zatem osiągnięty przez przedłużenie trwającej obecnie kadencji organów samorządu terytorialnego do dnia 30 kwietnia 2024 r." - zaznaczono.
"Ustawa zmienia także dzień ustalenia liczby mieszkańców jednostki samorządu terytorialnego będącej podstawą określenia liczby radnych wybieranych do danej rady (zamiast ostatniego dnia roku, ostatni dzień kwartału poprzedzającego termin ogłoszenia zarządzenia wojewody ustalającego liczbę radnych), a także wprowadza początkowy termin, w którym tak ustalona liczba radnych może zostać przez wojewodę ogłoszona" - przekazano w informacji KPRP.
Przypomnijmy, że to oznacza, że wybory samorządowe odbędą się między 31 marca a 23 kwietnia 2024 roku. Jak komentował sprawę m.in. Dariusz Klimczak oznacza to, że PiS chce uciec spod samorządowego topora wyborczego, ale co się odwlecze, to nie uciecze. I to w sposób bezprawny jak wynika z oceny trzech różnych środków akademickich.
Inni opozycyjni politycy także nie kryli rozczarowania takim obrotem sprawy.
Z kolei Borys Budka z PO powiedział jasno, że Kaczyński boi się przegranej.
Poseł KO Aleksander Misztalski skomentował także deklarację Pawła Kukiza, który zarzekał się w mediach, że bez ustawy o sędziach pokoju nie będzie głosował razem z PiS.
Sejm uchwalił te przepisy w końcu września br. W końcu października br. Senat odrzucił ustawę. Stało się to także wbrew woli suwerena - Polacy bowiem chcieli wyborów samorządowych w terminie.
Na początku listopada Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu w całości tej ustawy i w związku z tym przepisy wydłużające kadencję samorządów do 30 kwietnia 2024 r. trafiły do prezydenta.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak oceniała natomiast, że największym i najdalej idącym w skutkach zagrożeniem wynikającym z skumulowania terminów wyborów do samorządów i parlamentarnych byłaby kwestia finansowania kampanii wyborczych i możliwości kontroli w tym zakresie.
AW/PAP (Marcin Jabłoński)