Otwierając jesienną sesję parlamentarną, węgierski premier odniósł się do rozpoczętej przez USA „rekonfiguracji globalnej gospodarki”, mówiąc, że kraje Dalekiego Wschodu, a zwłaszcza Chiny i tzw. Globalne Południe, reagują z siłą i organizacją „niespotykaną od dziesięcioleci”. Orban skrytykował w tym kontekście UE za domniemane nienadążanie za tymi zmianami.
Węgierski przywódca ocenił, że nie widzi perspektyw na odbudowę pozycji UE.
- Widzę, że Stany Zjednoczone i Azja nas wyprzedzają. I widzę, że możliwości, siła i wiedza Węgier rozwijają się szybciej i dostosowują swoje tempo wzrostu do tempa wzrostu Stanów Zjednoczonych i Azji, a nie Unii Europejskiej - przyznał polityk.
Szef węgierskiego rządu wydał też stanowcze ostrzeżenie przed konsekwencjami potencjalnego przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej, argumentując, że taki krok wciągnąłby bezpośrednio blok w wojnę. - Jeśli UE przyjmie Ukrainę i zechce bronić jej terytorium, będziemy po uszy pogrążeni w wojnie – powiedział Orban.
- Węgry są członkiem Unii Europejskiej, nie są z nikim w stanie wojny, więc UE również nie może być. Kraje wspierające wojnę mogą uważać się za będące w stanie wojny, ale UE nie może być wykorzystywana do celów wojennych, dopóki sprzeciwia się temu choćby jedno państwo członkowskie. A Węgry są temu przeciwne - podkreślił premier.
Z Budapesztu Jakub Bawołek (PAP)
jbw/wr/