Prawie wszyscy demonstranci posłuchali wezwań przywódców Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF) do rozejścia się; PMF jest organizacją zrzeszającej głównie szyickie milicje i włączoną do rządowych sił zbrojnych Iraku.
Wcześniej pojawiały się informacje, że grupa demonstrantów postanowiła kontynuować protest przed amerykańską placówką, demonstranci przekazali też, że będą tam protestować aż do całkowitego wycofania amerykańskiego kontyngentu z Iraku. Później Reuters podał, że ich akcję przeniesiono przed pobliski hotel.
Opuszczając silnie strzeżoną Zieloną Strefę, demonstranci skandowali "Spaliliśmy ich!". Ciężarówki wywiozły zapasy żywności, sprzęt i namioty, które we wtorek rozłożyli demonstranci, planując długi protest.
Wcześniej w środę amerykańscy żołnierze użyli gazu łzawiącego przeciwko protestującym. Dziesiątki manifestantów spędziły noc sylwestrową przed budynkiem placówki w rozstawionych tam namiotach, a od rana na miejsce zaczęli przybywać kolejni demonstranci.
Protesty przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie rozpoczęły się po niedzielnej informacji Pentagonu, który podał, że amerykańskie siły przeprowadziły naloty na związane z Kataib Hezbollah cele w Iraku i Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi m.in. za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych. W atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych.
W obawie przed dalszą eskalacją we wtorek do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg. (PAP)
fit/ mal/