REKLAMA

Prawie 2 miliony Polaków wyjechało za chlebem

2014-04-24 06:55
publikacja
2014-04-24 06:55

Ponad 5,6 miliona obywateli z 10 krajów Europy Środkowo-Wschodniej należących do Wspólnoty przebywa na emigracji zarobkowej na rynkach starej Unii. Ponad 30 proc. z nich (1,8 mln) to Polacy wynika z raportu przygotowanego przez CEED Institute, think-tanku założonego przez Jana Kulczyka. Podczas debaty na temat migracji zaproszeni przez CEED Institute eksperci przyznali, że skala zjawiska jest większa niż oczekiwano i wciąż więcej osób wyjeżdża z kraju niż wraca z emigracji. Zmiana tego trendu jest jednym z największych wyzwań stojących przed Polską w najbliższych latach. 

Prawie 2 miliony Polaków wyjechało za chlebem
Źródło:iStock/Thinkstock

- Prawie dwa miliony Polaków zdeterminowanych, przedsiębiorczych, chcących i potrafiących ciężko pracować, to armia, która może być siłą napędową każdej europejskiej gospodarki. Polska, która aspiruje do roli lidera regionu, nie może marnować takiego potencjału. Nasza gospodarka, żeby się rozwijać, musi stawać się coraz bardziej konkurencyjna, również na rynku pracy dla własnych obywateli. Dopiero wtedy, gdy będziemy potrafili wykorzystać i rozwijać własną przedsiębiorczość, kreatywność i know-how, będziemy mogli myśleć o skutecznym konkurowaniu na rynkach UE - przekonuje Jan Kulczyk, globalny przedsiębiorca i założyciel CEED Institute. 

Autorzy zaprezentowanego raportu podkreślają, że skala emigracji zarobkowej jest większa od przewidywań. 

- Raport pokazuje, że liczba osób, które po wejściu Polski do Unii wyemigrowały w celach zarobkowych, jest dużo większa niż się nam wydawało przed rozszerzeniem. Drugi wniosek z raportu jest taki, że powroty, które jak się spodziewaliśmy będą następowały po kilku, 23, może 5 latach od wyjazdu  są również dużo mniejsze od przewidywanych - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Maciej Duszczyk, ekspert CEED Institute i autor raportu Migracje w XXI wieku z perspektywy krajów Europy Środkowo-Wschodniej szansa czy zagrożenie?.

Z raportu CEED Institute wynika, że w 2012 r. ok. 5,6 mln obywateli 10 krajów Europy Środkowo-Wschodniej mieszkało w państwach starej UE. Zdecydowana większość z nich 4 mln wyemigrowała po rozszerzeniu wspólnoty w 2004 r. Najwięcej emigrantów pochodzi z Rumunii 2,4 mln, a Polska (1,8 mln) jest pod względem ilościowym na drugim miejscu. Procentowo największy wzrost zanotowano na Łotwie (450 proc.) Litwie (400 proc.) i w Rumuni (340 proc.). Wzrost emigracji po 2004 roku w najmniejszym stopniu dotknął Słowenii (25 proc.) i Czech (40 proc.). W Polsce wskaźnik ten wyniósł 210 proc.

Zgodnie z raportem CEED Institute z Polski w 2012 r. wyjechały statystycznie 2 osoby na każde 10 tys. mieszkańców. Choć emigrantów wciąż przybywa, to w latach 20092011 do Polski rocznie wracało ponad 100 tys. osób, które wcześniej zdecydowały się na wyjazd.

- Dane przedstawione w raporcie na pewno nie powodują euforii, ale dają inny obraz tej sytuacji. Nie brakuje dyskusji o emigracji Polaków, ja też bym wolał, żeby większość z nich znalazła pracę tutaj, w Polsce. Ale ważna jest też możliwość swobodnego przemieszczania się - podkreśla Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej.

Duszczyk dodaje, że ekonomicznie zjawisko migracji jest korzystne dla krajów przyjmujących. Sama Wielka Brytania, gdzie niemal 4 proc. populacji to emigranci z innych krajów UE, od 2000 r. zyskała dzięki nim 20 mld funtów. Obywatele innych państw pomagają wypełnić luki na rynku pracy i wspierają wzrost gospodarczy, a ci, którzy pozostają, pozwalają na długoterminowy rozwój kraju emigracji. Ekspert CEED Institute zauważa także, że w krótkiej perspektywie zyskują też kraje, z których ludzie wyjeżdżają za pracą. Głównie dzięki transferom finansowym od emigrantów do ich rodzin, które pozostały w kraju. W 2012 r. do Polski trafiły w ten sposób ponad 3 mld euro, czyli niemal 1 proc. PKB. W innych krajach, takich jak Litwa, Rumunia czy Chorwacja, transfery z krajów UE to nawet blisko 2 proc. PKB.

Ile naprawdę zarabiają Polacy» Ile naprawdę zarabiają Polacy?

- Jednak ten pozytywny obraz migracji, jeśli chodzi o konsekwencje ekonomiczne, burzy nam się, jeśli nałożymy tak zwany filtr demograficzny. Otóż, jeżeli Polacy i obywatele innych państw Europy Środkowo-Wschodniej nie będą wracali do Polski i do swoich krajów, to czeka nas katastrofa demograficzna - prognozuje Duszczyk.

Eurostat szacuje, że do 2060 r. liczba mieszkańców Polski może spaść poniżej 33 milionów. 

- Problem emigracji zarobkowej jest olbrzymi, a głównym czynnikiem wpływającym na skalę zjawiska, istotniejszym nawet niż wysokość wynagrodzenia, jest stabilność zatrudnienia - podkreślał podczas dyskusji Michał Boni, były minister pracy i polityki socjalnej. - Wielu młodych ludzi wybiera dzisiaj pracę np. w Wielkiej Brytanii, bo tam łatwiej o start zawodowy, a poczucie bezpieczeństwa w kwestii stabilności jest większe. Najwyższa pora to zmienić. -

Wszyscy uczestnicy debaty zgodzili się, że choć nadmierna emigracja zarobkowa jest dla Polski poważnym wyzwaniem i zagrożeniem, zarówno ekonomicznym, jak i demograficznym, to swoboda w przepływie pracowników w ramach Wspólnoty jest kluczową zasadą UE, której nie należy zmieniać.  

- Co zrobić, żeby Polacy chcieli zostać, bo to jest bardzo ważne pytanie? Receptą jest przede wszystkim wzrost gospodarczy. Bo jeżeli on będzie, to będą wyższe płace i większa stabilność zatrudnienia - zapewnia Kosiniak-Kamysz.  - Zmiany, które wprowadzamy, na przykład w oskładkowaniu umów-zleceń, czyli odchodzenie od tymczasowych form zatrudnienia, czy zmiany w umowach terminowych o pracę, to może być dobry sposób na utrzymanie Polaków w kraju. -

Dodaje, że resort pracy wspiera też młodych przedsiębiorców, także już na ostatnim roku studiów. Trwa pilotażowy program Wsparcie w starcie, dzięki któremu studenci w trzech województwach mogą ubiegać się o tanią pożyczkę na uruchomienie własnej działalności gospodarczej. Po wejściu w życie reformy urzędów pracy program obejmie cały kraj. Nowi przedsiębiorcy mogą też liczyć na dwuletnią obniżkę składek ZUS.

Z danych CEED Institute wynika, że wyjeżdżają głównie młodzi Polacy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, w wieku 25-35 lat. Wielu z nich ma wyższe wykształcenie.

W zorganizowanej przez CEED Institute debacie o wyzwaniach związanych ze zjawiskiem migracji wzięli udział: Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, Michał Boni, były minister pracy i polityki socjalnej, Katarzyna Zajdel-Kurowska, członek zarządu NBP, Janusz Jankowiak, główny ekonomista PRB, Maciej Duszczyk, ekspert CEED Institute i zastępca dyrektora Instytutu Polityki Społecznej UW oraz Tomasz Misiak, przewodniczący rady nadzorczej Work Service i wiceprezydent Pracodawców RP.

/ newseria.pl
Źródło:
Tematy
Wyjątkowa wyprzedaż Ford Pro. Poznaj najlepsze rozwiązania dla Twojego biznesu.

Komentarze (25)

dodaj komentarz
~filopolityk
Polacy to złodzieje Kropka Prywaciarz woli marmur w łazience sobie zrobić niż dać na droższy chleb pracownikowi . Do tego okrada starych ludzi nie odprowadzając składek. Zupełny brak kontroli Państwa. Radzę pisać to na zagranicznych forach wystawiając tym samym opinię polskiemu rządowi ...a straci się to co zarobiło się na Mistrzostwach Polacy to złodzieje Kropka Prywaciarz woli marmur w łazience sobie zrobić niż dać na droższy chleb pracownikowi . Do tego okrada starych ludzi nie odprowadzając składek. Zupełny brak kontroli Państwa. Radzę pisać to na zagranicznych forach wystawiając tym samym opinię polskiemu rządowi ...a straci się to co zarobiło się na Mistrzostwach Europy w piłce w Polsce ...
~Hans
70% gimnazjalistów chce emigrować. Ciekawe kto będzie pracował na emerytury tych, którzy są teraz przy korycie i nie chcą dopuścić do niego młodych, za wyjątkiem własnego potomstwa. Za 40 lat będziecie zdychać z głodu na ulicach, a w Polsce zostaną tylko emeryci i wierchuszka.
~Małgorzata
Co mogą wiedzieć o biedzie i braku perspektyw ci, którzy siedzą przy korycie? To są jałowe dyskusje, nie wnoszące nawet nadziei na zmiany na lepsze.
Ja jestem pielęgniarką. Pokrótce przedstawię, jak się o nas dba w Polsce.
1. zlikwidowano normy zatrudnienia po to, aby jedną pielęgniarką "powycierać" wszystkie kąty
2.
Co mogą wiedzieć o biedzie i braku perspektyw ci, którzy siedzą przy korycie? To są jałowe dyskusje, nie wnoszące nawet nadziei na zmiany na lepsze.
Ja jestem pielęgniarką. Pokrótce przedstawię, jak się o nas dba w Polsce.
1. zlikwidowano normy zatrudnienia po to, aby jedną pielęgniarką "powycierać" wszystkie kąty
2. w ramach oszczędności obniża się nam pensje
3. wprowadza się kontrakty, które są wielkim zagrożeniem dla pacjentów, ponieważ pielęgniarki (aby godziwie zarobić) pracują na etacie ok. 170 godzin miesięcznie, a oprócz tego 200 lub 220 godzin na kontrakcie. Jak to wszystko się zsumuje - to wychodzi, że pracujemy często po 24 godziny bez odpoczynku (a nawet i po 36). Prawo mówi, że między dyżurami powinno być co najmniej 11 godzin przerwy, ale to dotyczy jedynie pracy na etacie. Na kontrakcie można pracować do upadłego. Robimy to (kosztem pacjenta) dlatego, że inaczej nie miałybyśmy co włożyć do garnka.
~lot
Znam wielu w mojej wlasciwosci co robia za okolo 1200 zet netto i jeszcze by te prace utrzymac odpalaja z tych zarobkow okolo 200 zet miesiecznie ,na rozne prezeciki, NIe maja nic z ciebie to bedziesz robil za szesciu ,lub wyjada na topie jak na burej suce a wdomu nic nie wysiedzisz tylko zdziczejesz,
~centurion z Galicji
POdobno wracają ... zabrać resztę rzeczy i rodziny.
~mat
państwo wyznaniowo -policyjne gdzie wieczna celebra mentalnego betonu trwa. dobre posadki dla swoich , korupcja kwitnie , to był specjalny plan watykanu aby zrobić z polski ogłupioną katolicką dzicz , podlaną sosem faszyzmu i nacjonalizmu. rezerwuar taniej siły roboczej i przedmurze katotalibów.
~ja
piekne komentarze. dawno sie tak nie usmialem. ale w sumie pozniej sie troche poplakalem
~lot
W mojej wlasciwosci nie ma domu by ktos sezonowo nie wyjezdzal w roku po kase na saksy , Prace jakie wykonuja sa tak ciezkie ze nie idzie dlugo jej wykonywac ,wiec rodzinnie podmieniaja sie w tej pracy , Wiele osob nie jest wstanie psychicznie wytrzymac przy tej pracy nawet miesiac, Przewaznie sa to prace w ronictwie ,lub opieka W mojej wlasciwosci nie ma domu by ktos sezonowo nie wyjezdzal w roku po kase na saksy , Prace jakie wykonuja sa tak ciezkie ze nie idzie dlugo jej wykonywac ,wiec rodzinnie podmieniaja sie w tej pracy , Wiele osob nie jest wstanie psychicznie wytrzymac przy tej pracy nawet miesiac, Przewaznie sa to prace w ronictwie ,lub opieka calodobowa nad swoimi katami z 2 wojny swiatowej, Dlatego nasze miejscowosci w naszym kraju coraz ladniej wygladaja ,nowe elewacje , piekne dachy , tylko dzieki sezonowej emigracji lub emeryturze PO 15 latach pracy,,i dalszej pracy,
~mar578399
Według mnie nie "wyjechali za chlebem" jak w tytule, ale "wyjechali za bardziej obfitym chlebem". Nieprawdą jest, że w Polsce nie można zarobić. Jednak na zachodzie można zarobić więcej. To żadne odkrycie. Jesteśmy państwem post komunistycznym i trochę potrzeba czasu aby się z tego otrząsnąć. Normalny proces. Według mnie nie "wyjechali za chlebem" jak w tytule, ale "wyjechali za bardziej obfitym chlebem". Nieprawdą jest, że w Polsce nie można zarobić. Jednak na zachodzie można zarobić więcej. To żadne odkrycie. Jesteśmy państwem post komunistycznym i trochę potrzeba czasu aby się z tego otrząsnąć. Normalny proces. Emigracja związana jest z dużo większymi zarobkami, co jest również normalne, że ktoś chce zarabiać więcej..

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki