Kurs euro do złotego ruszył w górę po tym, jak na początku tygodnia dotarł w pobliże 4,25 zł. To pierwsza linia wsparcia broniącego przed dalszym umocnieniem polskiej waluty. Złotemu cały czas nie pomaga siła dolara amerykańskiego.


W środę rano kurs euro wynosił 4,2636 zł i był o 0,7 grosza wyższy od wtorkowego kursu odniesienia. W poniedziałek i we wtorek wspólnotowa waluta była wyceniana nawet na 4,2510 zł i był najtańsza od września.
Mieliśmy zatem do czynienia z kolejnym już w tym roku próbą ataku na strefę 4,2450-4,2500 zł. To wsparcie powstrzymywało dalszą aprecjację polskiej waluty w kwietniu, maju, lipcu i wrześniu. Ewentualne przełamanie tego poziomu na gruncie analizy technicznej pozwalałby oczekiwań spadku kursu euro do poziomów niewidzianych od 2018 roku.
Na razie jednak taki scenariusz nie wydaje się być zbyt prawdopodobny. Choćby dlatego, że przeciwko dalszej aprecjacji złotego przemawia siła dolara amerykańskiego. Polski złoty - podobnie jak inne waluty z rynków wschodzących – zwykle negatywnie reaguje na umocnienie „zielonego”. A ten w relacji do euro zyskuje trzeci dzień z rzędu – kurs EUR/USD ponownie znalazł się poniżej 1,05.
W rezultacie w środę rano dolar na polskim rynku drożał o 2,5 grosza, osiągając cenę 4,0637 zł. To już o 5 grosz więcej niż na początku tygodnia, lecz zarazem wciąż o przeszło 13 groszy poniżej lokalnego szczytu z 22 listopada (4,20 zł).
Kurs franka szwajcarskiego rósł o 1,5 grosza, podnosząc się do poziomu 4,5891 zł. Notowania helweckiej waluty trzeci tydzień znajdują się w krótkoterminowym trendzie spadkowym, korygującym zwyżki z poprzednich 6 miesięcy. Równocześnie frank pozostaje niemal rekordowo mocny w relacji do euro.
O niespełna dwa grosze zwyżkowały notowania brytyjskiego funta. Szterling wyceniany był o poranku na 5,1762 zł.
KK

























































