"Szanse, że jesteśmy blisko końca podnoszenia stóp, są bardzo małe. Działania RPP są mało efektywne, bo neutralizuje je, odwraca polityka budżetowa, która działa silnie proinflacyjnie. Rada posługuje się tępym narzędziem, czyli stopami procentowymi, ponieważ innego nie ma. W obecnych warunkach to trochę jakby używać siekiery do zwalczania chwastu, jakim jest inflacja" - powiedział Kotecki.
"Inne narzędzia, które w tej walce mogłyby być przydatne, nie są używane, a powinny być. Narzędziem, które może przynieść wymierne efekty w walce z inflacją, jest dzisiaj odpowiednia polityka budżetowa. Ona powinna być spójna z polityką antyinflacyjną. Bo inflacja to dziś główny problem naszej gospodarki" - dodał.
Kotecki zaznaczył, że nie widzi przestrzeni na to, żeby zapowiadać - a w szczególności realizować - koniec podwyżek stóp procentowych.
"Inne banki centralne jak Fed czy Europejski Bank Centralny dopiero zaczynają swoje cykle. My nie będziemy mogli stać biernie i patrzeć jak to się dzieje, bo złoty będzie się osłabiał, a to jeszcze bardziej nakręci inflację" - powiedział.
W ocenie członka Rady, jest też za wcześnie, aby mówić o obniżkach stóp procentowych.
"Mam wrażenie, że ten optymizm nie odzwierciedla dyskusji na posiedzeniach rady. Nie mogę oczywiście mówić o szczegółach i relacjonować tego, co było na ostatnim posiedzeniu, ale w mojej opinii jest stanowczo za wcześnie mówić o obniżkach stóp procentowych. Lipcowa projekcja inflacji analityków NBP pokaże nam ryzyka dla dynamiki cen na 2023 r." - powiedział.
"Jestem przekonany, że więcej jest obecnie ryzyk wskazujących, że inflacja będzie wyższa, niż wskazywałyby dostępne prognozy. Nie widać dzisiaj, żeby dynamika cen miała się zdecydowania obniżyć w perspektywie 2023 r. W takim kontekście nie powinniśmy rozmawiać o końcu cyklu podwyżek, a już na pewno nie powinniśmy mówić o obniżkach stóp procentowych" - dodał.
Zdaniem Koteckiego, w przyszłym roku inflacja znacząco nie obniży się.
"Nie widzę możliwości, aby w przyszłym roku inflacja obniżyła się znacząco wobec tego, co mamy w tym roku. Trzeba pamiętać o tym, że już od stycznia czekają nas duże wzrosty taryf, głównie cen energii elektrycznej i gazu, które z kolei będą się przekładały na inne towary i usługi. To będzie kolejny strzał inflacyjny. Nie wiemy, jak ma wyglądać przywrócenie VAT i akcyzy do poziomów z zeszłego roku. Polityka pieniężna nie może tych ryzyk nie uwzględniać. To spowoduje, że efekty bazy nie będą tak istotne dla obniżenia inflacji. Wciąż widzimy rosnącą inflację bazową. W takich warunkach nie ma możliwości, żeby ogólny wskaźnik inflacji zaczął sam z siebie spadać" - powiedział.
"W drugiej połowie tego roku zobaczymy pewnie stabilizację inflacji, ale moim zdaniem ona od początku przyszłego roku znów zacznie rosnąć. To, co zobaczymy z dynamiką cen na przełomie III i IV kwartału nie będzie więc sygnałem, że mamy rozwiązany problem. Lokalne obniżenie się inflacji jesienią nie jest sygnałem do zakończenia cyklu podwyżek. Jeżeli zinterpretujemy lekkie obniżenie czy stabilizację inflacji na wysokim poziomie, jako znak, że problem inflacji się kończy, to popełnimy duży błąd" - dodał.
Kotecki zaznaczył też, że nie można wykluczyć scenariusza dwucyfrowych stóp procentowych w Polsce. (PAP Biznes)
pat/