Czwartek należał do bankierów centralnych. Decyzje o cięciu podjęli Duńczycy i Turcy, najważniejsze dla rynków wydarzenia miały jednak miejsce w strefie euro. Europejski Bank Centralny obniżył w czwartek stopę depozytową o 10 pb. do -0,50 proc., ogłosił też wznowienie QE. Od listopada z "frankfurckich drukarek" na rynek miesięcznie będzie trafiać 20 mld euro. Mocno ścięte zostały też prognozy inflacji, co oznacza, że "gołębie" środowisko może utrzymać się dłużej.
Rynki miały problem z interpretacją wydarzeń we Frankfurcie (cięcie stóp było zgodne z oczekiwaniami, QE okazało się jednak mniejsze od konsensusu) i zarówno na euro, jak i europejskich indeksach, po południu panowała spora nerwowość. Ostatecznie DAX i CAC kończyły dzień lekkimi wzrostami, choć w Europie nie brakowało giełd, gdzie przeważała czerwień.
Niewielkie wzrosty notowały także indeksy w USA. Na rynku pojawiła się m.in. plotka, że przedstawiciele administracji Donalda Trumpa negocjują tymczasowe wstrzymanie taryf na chińskie towary w zamian za deklaracje Pekinu dotyczące praw własności intelektualnej oraz zakupu towarów rolniczych. W geście dobrej woli o dwa tygodnie ma zostać przełożone podwyższenie do 30 procent ceł na chiński eksport do USA o wartości 250 mld dolarów. Sam Trump nie omieszkał zaś wykorzystać decyzji EBC do kolejnego ataku na Fed i apelu o obniżenie stóp także i w Ameryce.
Na GPW było dziś nieco spokojniej, niż na giełdach w Niemczech, czy Francji. Nad ranem WIG20 podjął kolejne - chwilowo udane - próby ataku na 2200 pkt., szybko jednak wrócił w okolice kreski. Kolejny mocniejszy ruch, tym razem w dół, przypadł na moment, gdy rynki wyceniały decyzję EBC. Także i tutaj jednak szybko pojawiła się kontra. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję stratą ledwie 0,01 proc. Przerwał tym samym serię pięciu wzrostowych sesji z rzędu. Czerwień przeważała i na innych indeksach. WIG stracił 0,1 proc., sWIG 0,2 proc., a mWIG aż 0,5 proc. Obroty na szerokim rynku wyniosły 824 mln zł.
Największym ciężarem dla indeksu blue chipów były dziś akcje Orlenu, które potaniały aż o 1,7 proc. Koncern zapowiedział dziś, że chce w 2-3 lata zwiększyć udział w czeskim rynku paliw do 30 proc., a na Słowacji mieć wówczas co najmniej 30-40 stacji paliw. Ponad 1-proc. spadki zanotowały także akcje PGE, CCC, PGNiG, Aliora oraz Lotosu.
Spadki starała się równoważyć przede wszystkim czwórka spółek, której akcje rosły o ponad 2,5 proc. Znaleźli się w niej mBank, Santander, KGHM oraz LPP. Szczególnie warto zwrócić uwagę na spółkę odzieżową, która z wynikiem +5,8 proc. była dziś zdecydowanie liderem indeksu WIG20. LPP w góre pchały wyniki. Spółka miała w II kwartale 205,5 mln zł zysku netto, a zysk operacyjny wyniósł 352,5 mln zł wobec szacowanych wcześniej 330 mln zł EBIT.
- Wyniki LPP są powyżej wstępnych szacunków. Widać, że spółka ograniczyła jeszcze mocniej koszty SG&A. Na pozostałej działalności operacyjnej były trochę wyższe przychody. Spółka rozwiązała też rezerwę na należności. To wpłynęło pozytywnie na poziom EBIT - powiedział PAP Biznes analityk DM mBanku Piotr Bogusz.
Na szerokim rynku mocno taniały akcje Work Service (-10,6 proc.). Po środowej sesji podmiot ten poinformował, że zwołane na 8 października walne zgromadzenie zdecyduje o emisji obligacji zamiennych na akcje oraz emisji prywatnej akcji i emisji akcji w ramach oferty publicznej - spółka chce pozyskać dzięki tym instrumentom do 50 mln zł, licząc na przyciągnięcie nowego, znaczącego akcjonariusza - cena zamiany obligacji będzie wynosiła 1,4 zł.
Mocno drożał z kolei Stelmet (+27,9 proc.). W środę wieczorem Stanisław Bieńkowski, główny akcjonariusz spółki, ujawnił, że zamierza ogłosić wezwanie na sprzedaż wszystkich akcji spółki – po czwartkowej sesji na rynek napłynęła informacja, że cena w wezwaniu wyniesie 7,74 zł.
Adam Torchała/PAP Biznes