Rynki

Twoje finanse

Biznes

Forum

Chiny zmusiły setki tysięcy Ujgurów do pracy w fabrykach pod pretekstem kampanii redukcji ubóstwa

Chińskie władze zmuszały setki tysięcy Ujgurów z Sinciangu do pracy w fabrykach z dala od swoich domów, usprawiedliwiając to kampanią redukcji ubóstwa i bezrobocia – oceniła amerykańska Fundacja Pamięci Ofiar Komunizmu (VOC), opisując nowe badanie dotyczące tego zagadnienia.

fot. Ding Lei / Xinhua

Badanie autorstwa pracującego w VOC niemieckiego antropologa Adriana Zenza opublikowano w czasopiśmie "Central Asian Survey". Dotyczy ewolucji rządowego programu "łagodzenia ubóstwa poprzez transfery robotnicze" w regionie Sinciang na zachodzie ChRL. Pekin odrzuca międzynarodowe oskarżenia o prowadzone na szeroką skalę prześladowania Ujgurów.

reklama

Zenz ocenił, że w Sinciangu funkcjonuje system przymusowego kierowania do pracy Ujgurów i innych muzułmanów zwalnianych z obozów internowania, nazywanych przez władze ośrodkami szkolenia zawodowego, a równolegle do niego – także program transferów "nadmiarowych robotników" ze wsi do fabryk.

"Z perspektywy socjologicznej programy pracy przymusowej w Sinciangu mogą być postrzegane jako wysiłki uzupełniające w celu indoktrynacji i przekształcenia etnicznych rolników (nie-Chińczyków Han) w posłusznych robotników przemysłowych w ramach państwowego projektu asymilacji opartego na przymusowej przebudowie społecznej" – napisano w artykule.

"Obydwa programy tworzą siłę roboczą, która jest znacznie tańsza niż pracownicy z grupy Chińczyków Han ze wschodu kraju, oraz napędzają integrację regionu z globalnymi łańcuchami dostaw" – ocenił autor badania.

Według Zenza zwrot w kierunku bardziej przymusowej mobilizacji pracowników zbiegł się w czasie z mianowaniem w 2016 roku Chena Quanguo na sekretarza Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w Sinciangu, czyli de facto najważniejszego urzędnika w tym regionie, a także z masowymi zatrzymaniami w obozach internowania na początku 2017 roku.

W pięcioletnim planie z maja 2017 roku przyjęto nową koncepcję "łagodzenia ubóstwa poprzez program transferów robotniczych". Oceniono w nim, że wśród ubogiej ludności regionu "skłonność i zdolności do pracy i zatrudnienia są niewystarczające", dlatego zapowiedziano "stymulację wewnętrznej motywacji" mieszkańców, "wykorzenienie" przestarzałego sposobu myślenia oraz "wyleczenie ignorancji"

Produkty finansowe
Produkt
Kwota
Okres
miesięcy

Według VOC Ujgurzy, którzy odmawiali przydzielonej im pracy, mogli być zatrzymywani w obozach. "KPCh używała siłowych zatrzymań jako jednej z metod karania za niepodporządkowanie się programom. (...) Jedną kobietę zatrzymano za +ekstremalne myśli religijne+ po tym, jak odmówiła przyjęcia zorganizowanej przez rząd pracy w fabryce, ponieważ musiała zajmować się dwojgiem małych dzieci i starszymi teściami" – powiedział Zenz.

Badacz podkreślił przy tym, że przyspieszeniu państwowych transferów robotniczych towarzyszyło coraz bardziej drastyczne ograniczanie możliwości dobrowolnej migracji i podjęcia samodzielnie wybranej pracy.

Autor zwrócił uwagę na relacje świadków, sugerujące, że osoby poddane transferom robotniczym nie mogły na własną rękę opuszczać miejsc zakwaterowania. Z dokumentów wynika natomiast, że również transfery pracowników z obozów internowania często przedstawiane były przez lokalne władze w kontekście redukcji ubóstwa. W niektórych przypadkach krewni zatrzymanych musieli pracować w fabrykach, by ich bliscy "szybko wyszli" na wolność – podkreślił Zenz.

W jednym z powiatów w Sinciangu transfery dotyczyły w znacznym stopniu kobiet, które wcześniej często podawały konieczność zajmowania się dziećmi i starszymi krewnymi jako powód braku zatrudnienia. W odpowiedzi państwo stworzyło scentralizowane programy opieki nad dziećmi i seniorami, a przy wiejskich fabrykach powstawały żłobki, które miały "uwolnić" kobiety, by mogły pracować – zwrócił uwagę badacz.

Zachodni eksperci od dawna krytykują komunistyczne władze Chin za ich politykę asymilacji Ujgurów i innych mniejszości w Sinciangu. Władze USA zarzuciły Chinom "ludobójstwo" w tym regionie i wraz z Wielką Brytanią, UE i Kanadą nałożyły sankcje na chińskich urzędników, którym przypisano odpowiedzialność za "poważne pogwałcenia praw człowieka" w Sinciangu.

Chińskie władze zaprzeczają, że w Sinciangu dochodzi do prześladowań. Według nich stanowcza kampania jest konieczna, by uchronić region przed terroryzmem, separatyzmem i islamskim ekstremizmem. Twierdzą również, że od 2017 roku w Sinciangu nie doszło do żadnego zamachu terrorystycznego. (PAP)

anb/ szm/

Źródło: PAP
powiązane
polecane
najnowsze
popularne
najnowsze
bankier na skróty