Wiele osobistości chińskiego showbiznesu, w tym gwiazdor filmów kung fu Jacky Chan czy aktorka z kinowej wersji „Mulan” Liu Yifei, potępiło protesty i publikowało w mediach społecznościowych informacje na ich temat z państwowej prasy. Określała ona protestujących jako brutalnych „uczestników zamieszek” i sugerowała, że chcą oni oderwać Hongkong od Chin.
Jednak Xu, znany również jako Wściekły Pies, wyraził w internecie solidarność z demonstrantami i zakwestionował wiarygodność państwowych mediów. W związku z jego wpisami na Twitterze przedstawiciele władz odwiedzili go w tym tygodniu w jego mieszkaniu w Pekinie i wypytywali go o jego stanowisko w sprawie protestów – podał hongkoński dziennik „South China Morning Post”, powołując się na Xu.
W piątek zamknięto również konto Wściekłego Psa w chińskiej sieci społecznościowej Weibo – poinformował zawodnik.
„Czy można nazwać wszystkich 7 mln rezydentów Hongkongu uczestnikami zamieszek? Czy można nazwać tak 2 mln demonstrantów?” - pytał Xu w rozmowie z hongkońskim portalem Inkstone News. „Hongkong jest częścią naszej rodziny. Powinniśmy kochać i chronić Hongkong, i stać z nim w jedności. Nie ma w Hongkongu uczestników zamieszek, jedynie łamiące prawo jednostki” - ocenił.
Zaznaczył przy tym, że obawiał się odchodzić od oficjalnej linii państwowych mediów, ale chciał skorzystać z prawa do wolności wypowiedzi, jaką przewiduje chińska konstytucja.
„Ktoś zapytał mnie, skąd wiem, co się dzieje w Hongkongu, i zakwestionował moje prawo do komentowania tego. Mógł mieć rację, ale chciałbym zapytać, dlaczego nie wiemy dokładnie, co się dzieje w Hongkongu? Dlaczego?” - mówił zawodnik w wystąpieniu na żywo na Youtube.
W Hongkongu od trzech miesięcy trwają masowe protesty przeciwko lokalnym władzom i zgłoszonemu przez nie projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, przewidującego m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych. Z czasem do postulatów dołączyło również żądanie powszechnych, demokratycznych wyborów hongkońskiej administracji i parlamentu.
Chińskie władze blokują informacje o protestach, które nie pochodzą z kontrolowanych przez nie mediów państwowych. Te natomiast skupiają się na przypadkach rannych policjantów czy brutalnych starć, ale ignorują pojawiające się pod adresem policji zarzuty o nadużycie siły i nie relacjonują masowych, pokojowych manifestacji, takich jak niedzielny marsz, w którym według organizatorów uczestniczyło co najmniej 1,7 mln osób.
„SCMP” przypomina, że Xu popadł w niełaskę chińskich władz już wcześniej, w związku z jego kampanią przeciwko – jak sam mówi - „fałszywemu kung fu”. Xu w ciągu 10 sekund walki pokonał mistrza tai chi Wei Leia, który na antenie państwowej telewizji chwalił się m.in., że potrafi wytworzyć pole siłowe powstrzymujące gołębia od lotu. Później zwyciężył również w potyczkach z szeregiem innych mistrzów tradycyjnych chińskich sztuk walki.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)
anb/ mc/