"Są szanse na wzrost produkcji budowlano-montażowej w czwartym kwartale 2025 r., ale wymagałoby to od kluczowych zamawiających przyspieszenia procesów np. przez zmianę formuły przetargów z +projektuj i buduj+ na +buduj+. W całym 2025 r. spodziewam się, że budowlano-montażowa będzie oscylowała w okolicy zera” – powiedział prezes.
GUS poinformował, że w okresie styczeń-wrzesień 2024 r. produkcja budowlano-montażowa spadła o 7 proc., a w samym wrześniu spadła o 9 proc.
W ocenie prezesa, w 2024 r. nie ma szans na odbicie w produkcji.
+Jesteśmy w dołku przetargowym z uwagi na przejście z jednej perspektywy unijnej do kolejnej. Drugi istotny czynnik to inflacja – jej wysoki poziom powoduje, że liczba inwestycji prywatnych uległa zmniejszeniu. Ponadto, mamy do czynienia z pogorszeniem sytuacji na rynku mieszkaniowym. Kumulacja tych czynników przełożyła się na to, że mamy taki, niepokojąco niski, poziom produkcji budowlano-montażowej” – powiedział Popko.
Zdaniem prezesa, 2025 r. będzie dobry dla Budimeksu ze względu na portfel zamówień, który na koniec września wynosił blisko 16 mld zł.
"Nie widzę zagrożeń dla Budimeksu, ale dla całej branży 2025 r. będzie okresem dalszej stagnacji, o ile nie poprawi się sytuacja związana z przyspieszeniem procesów przetargowych” – powiedział.
Jak wyjaśnił, GDDKiA, czyli jeden z głównych zamawiających, zapowiedział że do końca roku zostaną zadeklarowane postępowania o wartości 20 mld zł.
"Jeśli tak się stanie, to zdecydowanie poprawi to sytuację na rynku, ale czasu jest niewiele, więc będzie to dużym wyzwaniem dla GDDKiA. Spodziewam się, że postępowania przesuną się na początek przyszłego roku, co spowolni proces zawierania umów, bo przy tak agresywnej konkurencji praktycznie każdy z wykonawców odwołuje się od wyboru pierwszej oferty i proces się wydłuża” – dodał Popko.
Jak poinformował, Budimex spodziewając się luki przetargowej zdecydował o szerszym wyjściu poza Polskę.
"Kluczowe będą dla nas rynek czeski i słowacki – na przestrzeni najbliższej dekady chcielibyśmy być istotnym graczem na tych rynkach, ale będzie to wymagało czasu i przygotowań. W przyszłym roku chcemy skoncentrować się zwłaszcza na kontraktach kolejowych na rynku czeskim, bo na tym rynku jesteśmy już obecni w segmencie hydrotechnicznym i infrastrukturalnym” – powiedział.
"Czas i przygotowania są niezbędne byśmy mogli zostać liderem na rynku czeskim i słowackim. Musimy pokazać, że jesteśmy w stanie solidnie zrealizować pozyskane kontrakty i zdobyć zaufanie, by móc konkurować z lokalnymi firmami z ugruntowaną pozycją” – dodał.
Prezes wskazał, że grupa pracuje nad zwiększeniem zasobów kadrowych i potencjału jeśli chodzi o obsługę kontraktów.
"Dotyczy to głównie rynków ościennych – czeskiego, słowackiego, niemieckiego, łotewskiego. Na polskim rynku pracujemy nad kadrą związaną z obszarem np. elektrowni jądrowych. Przygotowujemy się do dywersyfikacji działalności” – dodał Popko.
Zdaniem prezesa to właśnie kadra będzie w najbliższych kwartałach jednym z wyzwań dla branży budowlanej.
"Innym wyzwaniem jest stabilne finansowanie. Musimy jako kraj mieć świadomość, że strumień środków unijnych przeznaczony dla Polski się skończy albo będzie ograniczony. To jest moment, kiedy musimy jako kraj znaleźć stabilne źródło finansowania” – powiedział Popko.
Ponadto, w ocenie prezesa, istotne jest to, by inwestycje przebiegały w sposób zaplanowany i były prowadzone w sposób ciągły.
"Konieczny jest dialog z branżą, by stworzone przez rząd plany były ponad kadencyjne, a zasoby połączone między różnymi instytucjami, a więc segmentem drogowym, kolejowym, lotniskowym, energetycznym. To będzie istotne w długiej perspektywie jeśli chodzi o rozwój kraju” – dodał.
Dominika Antoniak (PAP Biznes)
doa/ ana/