Inwestować na forexie może każdy, ale nie każdy może pisać o tym książki – taka konkluzja nasuwa się po przeczytaniu książki Mikołaja Rylskiego „Forex – wyłącz emocje, włącz zyski. Przewodnik świadomego inwestora.“
Książka pana Mikołaja Rylskiego traktuje o dość specjalistycznej tematyce jaką jest inwestowanie na rynku foreign exchange, zwanym często forexem. Zdaniem wielu jest to sam szczyt rynków inwestycyjnych – „miejsce“ o nieograniczonych możliwościach, ale i najbardziej wymagające dla gracza. Panuje przekonanie, że inwestorzy którzy chcą odnieść tam sukces powinni cechować się ponadprzeciętnymi umiejętnościami i wiedzą. A co dopiero osoby pretendujące do miana ekspertów tego rynku. Autor stara się obalić to przekonanie. Niestety obie jego części.
Książka skierowana jest do forexowych żółtodziobów. „To świetnie“ pomyślałem, gdy wpadła mi w ręce, „coś w sam raz dla mnie“. Mój entuzjazm jednak opadł, gdy okazało się, że po jej przeczytaniu, jestem w tej tematyce nadal tak samo „zielony“ jak przed rozpoczęciem lektury. Wiedza merytoryczna to coś czego czytelnik w tej publikacji niestety nie uświadczy.
Co zatem oferuje nam autor? Sto siedemdziesiąt stron bełkotu o tym, że podejmując decyzje inwestycyjne należy zapanować nad emocjami. Prawda oczywista, prawda banalna. W zasadzie, gdybym miał za zadanie streścić tę książkę w kilku zdaniach mógłbym ograniczyć się do napisania: „Inwestorze! Jesteś wspaniały i masz ukryty potencjał. Forex nie jest taki straszny jak go malują. Panuj nad emocjami i pamiętaj o samorozwoju“. Tyle.

Być może jednak brak ciekawych treści do przekazania nie jest wadą a atutem tej pozycji? W końcu, jak pisze sam autor, książka należy do nurtu publikacji motywacyjno-szkoleniowych. Mnie niestety nie zmotywowała do niczego innego jak do napisania niniejszej recenzji, aby dać upust swojemu rozczarowaniu ze zmarnowanego popołudnia.
Nie do końca jestem pewien jaki był cel napisania tej książki. Zbyt dużo wolnego czasu? Potrzeba porozmawiania o uczuciach? Autopromocja autora? Faktem jest, że na blisko 170 stronach gęsto usianych banałami jest ponadto wiele stwierdzeń mocno dyskusyjnych, które w wątpliwym świetle stawiają profesjonalizm autora.
Niepokojącym przykładem może być przeświadczenie autora o tym, że detaliczni inwestorzy grający na forexie uczestniczą w obrocie na równych prawach z inwestorami instytucjonalnymi. Autor nawet słowem nie zająknie się, że przeciętny inwestor detaliczny, do którego adresowana jest ta książka, o grze u brokera ECM może jedynie pomarzyć i skazany jest na rachunek u Market Makera. Co w związku z tym? Inwestor nie uczestniczy w obrocie na „realnym“ rynku, a jedynie w ramach platformy prowadzonej przez brokera. Przez to zdarza się, że drugą stroną transakcji często zostaje sam broker, co prędzej czy później przynosi opłakane rezultaty dla portfela inwestora. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że gra „przeciwko kasynu“ do dochodowych nie należy.
Nieważne czy to brak wiedzy, czy zła wola autora, ale przez ten jeden pominięty szczegół cały forexowy czar roztaczany w tej książce pryska. Zresztą potwierdzenie wiary w to zasadniczo błędne przeświadczenie widać w akapitach, w których autor opisuje płynność, kwestię odporności na manipulację, czy równość dostępu do informacji rynkowych. Polecam te fragmenty każdemu praktykowi. Skonfrontowanie swoich doświadczeń z przemyśleniami autora może przynieść wiele... emocji.
Niestety książki „Forex - wyłącz emocje, włącz zyski“ nie można polecić nawet jako lekkiej lektury na niedzielne popołudnie. Warsztat językowy autora rozczarowuje, przykłady podawane na poparcie tez wydają się wyssane z palca (maszyna od NASA sterowana myślami w warszawskim centrum handlowym, czy umierający po przekroczeniu niewidzialnej granicy świata członkowie afrykańskiego plemienia), a sama narracja przypomina bardziej luźny wpis na blogu, niż poważną książkę o inwestycjach. Do tego rażą błędy fleksyjne, tak jakby autor zaoszczędził na korekcie, przed skierowaniem rękopisu do druku (podpowiadam – strony: 70, 74, 139).
Podsumowując „Forex – wyłącz emocje, włącz zyski. Przewodnik świadomego inwestora“ to jedna z tych książek, które w ogóle mogłyby się nie ukazać. Nie wnosi nic nowego do tematu i bardzo powierzchownie opisuje poruszaną tematykę. Nie polecam nikomu zainteresowanemu, nawet hobbystycznie, forexem. „Poradnik świadomego inwestora“ polecam natomiast każdemu kto chciałby napisać własną książkę o takiej tematyce. Jest to doskonały poradnik praktyczny, jak tego robić nie należy.
"Forex - wyłącz emocje, włącz zyski. Poradnik świadomego inwestora." Mikołaj Rylski, Wydawnictwo Helion, Warszawa 2009.
Jarosław Ryba / Bankier.pl




















































