Prace nad podatkiem cyfrowym będą kontynuowane - zapowiedział w piątek wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Wyliczył, że gdyby Polska wprowadziła tę daninę pięć lat temu budżet zyskałby dodatkowe 10-15 mld zł.


Szef resortu cyfryzacji w programie TVN24 powiedział, że rozpoczęte w resorcie prace nad podatkiem od bigtechów będą kontynuowane.
Zwrócił uwagę, że państwa europejskie, które wprowadziły już takie daniny, wprowadziły do swoich budżetów "setki milionów" euro. Jako przykład podał m.in. Austrię, Wielką Brytanię, Francję. Wyliczył, że gdyby Polska pięć lat temu ustanowiła taki podatek, budżet państwa zyskały dodatkowo 10-15 mld zł. "Te pieniądze można było przeznaczyć np. na startupy, technologie, cyfryzację administracji czy sztuczną inteligencję" - powiedział.
Przyszły ambasador USA grozi Polsce
W poniedziałek Gawkowski poinformował PAP Biznes, że Ministerstwo Cyfryzacji w najbliższych miesiącach zaprezentuje model podatku cyfrowego od przychodów lub zysków big techów w Polsce. Tego samego dnia nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko ambasadora USA w Polsce Tom Rose napisał w serwisie X, że wprowadzenie podatku cyfrowego zaszkodzi Polsce i relacji z USA, a prezydent Trump dokona odwetu. Po tej zapowiedzi Gawkowski zadeklarował, że nie wycofa się z planów.
We czwartek minister finansów Andrzej Domański przypomniał, że politykę podatkową kształtuje resort finansów i że ministerstwo to nie pracuje obecnie nad podatkiem cyfrowym. Na pytanie o ocenę wpisu Rose`a Domański odparł, że "żaden ambasador, żadnego kraju, nie będzie nam dyktował, jakie podatki wprowadzamy, a jakie potencjalnie likwidujemy. To są decyzje polskiego rządu".
Z kolei w środę minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała w Programie 1 PR, że "jak dojrzejemy, przygotujemy podatek (cyfrowy - PAP) i będzie na to moment, to wówczas na pewno będzie poparcie Polski 2050". (PAP)
ewes/ drag/