Wyścig dochodów i konsumpcji
| Skąd się bierze inflacja? |
![]() |
Z biegiem lat, wraz z wchodzeniem w kolejne fazy cyklu życia, nasze wydatki zatem nieuchronnie rosną. I nie ma w tym nic złego. Problem leży przede wszystkim w proporcjach – dochody powinny wyprzedzać konsumpcję, zwłaszcza gdy nasza sytuacja finansowa i rodzinna jest już ustabilizowana.
Jak poznać, że wpadliśmy w pułapkę konsumpcji?
Inflacja stylu życia w największym stopniu zagraża osobom pomiędzy 30 a 40 rokiem życia. W tym czasie pojawiają się zarówno owoce zawodowego rozwoju w postaci rosnących dochodów, jak i dodatkowe wydatki związane z funkcjonowaniem powiększającej się rodziny. Gdy bez problemu radzimy sobie ze spłatą zaciągniętych wcześniej zobowiązań, a w domowym budżecie widać nadwyżki, pojawia się silna pokusa, by podwyższyć stopę życiową.
Jeśli prowadzimy domowy budżet, to łatwo będzie dostrzec pierwsze symptomy inflacji stylu życia. Zwróćmy uwagę, czy któraś z kategorii wydatków nie rosła w ostatnim czasie gwałtownie. Może okazać się, że np. coraz częściej jadamy w restauracjach, a wydatki niegdyś wyjątkowe stają się codziennością. Winowajcą może być także zaciągnięty kredyt na samochód czy wyposażenie domu lub inne wydatki sztywne (tzn. takie, które musimy ponosić, aby gospodarstwo domowe mogło normalnie funkcjonować). Zwiększanie zadłużenia czy kupowanie kolejnych usług (abonamenty itp.) można nazwać fundamentem inflacji stylu życia, podnosi ono bowiem stałe koszty funkcjonowania domu. Najważniejszym sygnałem ostrzegawczym jest jednak fakt, że nasze oszczędności nie rosną mimo wzrostu dochodów. Tę inflację można powstrzymać
Na prawdziwą inflację, czyli rosnące ceny, nie mamy wpływu, ale z inflacją stylu życia można na szczęście walczyć. Pomóc w tym może kilka prostych reguł:
- Wydatki o krok za dochodami – jeśli nasze dochody rosną, np. otrzymaliśmy podwyżkę, to dodatkowy przychód przeznaczmy na oszczędności. Zachowajmy się tak, jakby w budżecie nic nie przybyło. Gdy po raz kolejny wzrosną nasze dochody, uwolnijmy poprzednią podwyżkę i przeznaczmy ją na konsumpcję (lub inny wybrany cel).
- Rachunek za rachunek – gdy decydujemy się na nowy sztywny wydatek (np. abonament telewizji cyfrowej), zrezygnujmy z innego, być może już niepotrzebnego. Pozwoli to trzymać pod kontrolą najważniejszą kategorię obciążeń w domowym budżecie.
- Zły kredyt tylko w ostateczności – rosnące dochody to rosnąca zdolność kredytowa. Banki będą starały się nas zachęcić do wykorzystania nowych możliwości. Nie oznacza to jednak, że z pokus takich należy korzystać, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi „zły” kredyt – przeznaczony na konsumpcję, a nie coś, co zwiększy w przyszłości swoją wartość (np. nieruchomość, edukacja).
- To jak żyją inni, to ich sprawa – fakt, że znajomi kupują nowe samochody czy gadżety, nie oznacza, że trzeba im dorównać. Kupujmy to, co sprawia nam przyjemność, a nie to co wypada mieć lub to, na co nas stać.
Michał Kisiel
analityk Bankier.pl
m.kisiel@bankier.pl
Zobacz też:
» Przybywa kredytobiorców uwięzionych we franku
» Jak oszczędzać pieniądze i jak zarządzać oszczędnościami
» Sztuka wyjadania wisienek, czyli jak zarabiać na kontach
» Przybywa kredytobiorców uwięzionych we franku
» Jak oszczędzać pieniądze i jak zarządzać oszczędnościami
» Sztuka wyjadania wisienek, czyli jak zarabiać na kontach





























































