Największym zainteresowaniem domorosłych importerów cieszą się niewątpliwie samochody, które – nawet po uwzględnieniu podatku VAT, opłat celnych, podatków i innych haraczy – są od 30 – 50% tańsze niż w Polsce. Szczególnie tanie są marki luksusowe; mercedes, lexus, audi, bmw etc. Amerykańska motoryzacja – chociażby ze względu na niższą od polskiej (o połowę) cenę paliw i duże odległości – bazuje na silnikach o dużej pojemności oraz automatycznych skrzyniach biegów, co przekłada się na stosunkowo wysoki koszt eksploatacji.
Ponadto, pojazdy o pojemności poniżej 2 litrów podrożały w ciągu ostatnich 2 miesięcy o 40%. Dodatkowym obciążeniem dla importera są koszty transportu, które w dużych ośrodkach polonijnych (Nowy Jork, Chicago) sięgają od 1500 – 2200 dol. za pojazd. Przy wysyłce auta do Wielkiej Brytanii, Irlandii lub Niemiec można koszt ten zredukować o 25%. Większość amerykańskich firm specjalizujących się w transporcie do Polski znaleźć można w internecie.
W USA nie ma podatku VAT, istnieje jednak podatek od sprzedaży (sales tax), sięgający w niektórych stanach (np. Nowy Jork) 10% ceny zakupionego towaru lub usługi. W przypadku samochodu można jednak tego podatku nie płacić, deklarując u dealera, że pojazd zostanie natychmiast wywieziony zagranicę. Większość dealerów żąda danych firmy transportowej, która wywiezie samochód z terenu USA.
Kupno samochodu można połączyć z wycieczką po Ameryce. Jednakże wymaga to posiadania tymczasowej rejestracji pojazdu, wydawanej u dealera na okres do jednego miesiąca. Otrzymanie jej wiąże się z koniecznością zapłacenia podatku od sprzedaży.
Wyjątkowo tanie są w Stanach Zjednoczonych kosmetyki i markowe ciuchy. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie je kupić. Produkty wszystkich światowych designerów znaleźć można w tzw. sklepach dyskontowych (discount stores), fabrycznych (factory outlet) albo likwidacyjnych (close-out). Do najbardziej znanych placówek tego typu należą: Marshall, TJ Maxx, Macy’s, Target, Burlington, SYMS etc.
Osobnym zjawiskiem zakupowym jest miasto Nowy Jork, a zwłaszcza słynna ulica Broadway, gdzie panujące ceny mogą przyprawić o zawrót głowy, szczególnie gdy chodzi o kosmetyki, buty czy biżuterię. Za flakonik markowych perfum, na Broadway’u, kilka przecznic od Times Square, płaci się od 50 do 70% mniej niż w Polsce. Szminka czy błyszczyk Lancome’a kosztuje tylko minimalnie więcej niż u nas.....dobra pasta do zębów. Moja sąsiadka z samolotu twierdziła, że na pięciu buteleczkach perfum Chanell plus dwie torebki od Luis Vitton (albo dwie pary butów) zarabia tyle, ile kosztuje bilet lotniczy w obie strony.
Rewelacyjnie tanie są aparaty fotograficzne, zegarki, kamery, sprzęt komputerowy i elektronika. Kupuje się je za połowę ceny europejskiej. O ile jednak amerykańska wersje aparatów Olympus, czy Nikon, albo zegarków Tagheur, Seiko lub Rolex nie różnią się zbytnio od wersji europejskich, o tyle sprzęt zasilany prądem elektrycznym jest już zupełnie inny. W Stanach Zjednoczonych inne są gniazdka, wtyczki, a także napięcie i częstotliwość prądu elektrycznego. Można, co prawda, posłużyć się transformatorem, ale w przypadku urządzeń wysokiej jakości obniża to jakość sprzętu.
Laptopy czy note-booki kosztują mniej niż połowę tego co w Polsce, trzeba jednak pamiętać, że zamieszczony w nich system operacyjny i inny software są w wersji angielskojęzycznej. Fakt zakupu komputera zagranicą może być powodem do dyskwalifikacji jego gwarancji na terenie Polski. Dla osoby wprawnej w informatyce nie jest to jednak żadna przeszkoda.
Uwaga na iphony, które są nadal światowym przebojem. Zadziwiający marketing firmy Apple sprawił, że nabycie ich jest szalenie trudne. Można bez problemu kupić iphon, wykupując usługę telefonii komórkowej w firmie AT&T na co najmniej rok, pod warunkiem, że ma się dobrą historię kredytową, kiedy jednak chce się kupić samo urządzenie, sprzedający stosują swego rodzaju cenzurę.
Primo, aby je kupić trzeba mieszkać w USA, co potwierdzane jest posiadaniem amerykańskiego prawa jazdy; secundo, iphon można kupić tylko na amerykańską kartę kredytową; tertio, wymaga się przy tym oświadczenia, że sprzęt nie będzie eksportowany do Europy; quarto, kupuje się urządzenie w postaci zakodowanej. Apple zrobiła z iphonami istny cyrk, zwłaszcza (a może właśnie dlatego?) że na rynku jest kilka innych marek (Samsung, BlackBerry), pełniących te same funkcje, tańszych i które można kupić bez problemu.
Ostatnim przebojem eksportowym z USA do Polski są...materiały budowlane. Wysyła się już wszystko: od wypasionych jacuzzi, poprzez wyszukane systemy do klimatyzacji, na cemencie, farbach i...cegłach kończąc. Amerykańskie drzwi z pełnego drewna kosztują 20% tego, co w Polsce, cena farby to jedna czwarta ceny polskiej, to samo armatura czy glazura. Zdaniem zawodowego architekta, budując dom z materiałów made in USA oszczędzamy ok. połowę kosztów.
Jeśli nawet ktoś nie lubi mieszać wakacji z zakupami, to i tak polecam spacer po amerykańskich sklepach. Jest to wielce pouczająca lekcja do czego prowadzi silna konkurencja i wolność gospodarcza.
Jan M Fijor

















