Nokia każe pracownikom wracać do biur, Allegro i Google również chcą ich widywać nie tylko na ekranach monitorów. Okazuje się, że praca zdalna przestała być domyślnym modelem w wielu firmach i coraz więcej pracodawców oczekuje regularnej obecności swoich zespołów w biurze najczęściej w ramach modelu hybrydowego.


Z najnowszych danych Instytutu Badawczego Randstad wynika, że tylko 22 proc. specjalistów pracuje zdalnie lub głównie zdalnie, ale większość oczekuje możliwości wykonywania swoich obowiązków z domu lub wybranego przez siebie miejsca przez 2–4 dni w tygodniu. Tymczasem dane wskazują, że aż 31 proc. pracodawców wolałoby widzieć swoich pracowników w biurze przez 5 dni w tygodniu. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście jest to jeszcze możliwe.
Nokia wraca do biur, choć biurek jest mniej niż pracowników
Do redakcji Bankier.pl odezwał się pracownik Nokii, który przekazał, że on i jego koledzy z zespołu otrzymali niedawno informację, że od września muszą wrócić do biura na 2 dni w tygodniu.
– Obecnie mamy całkowicie zdalną pracę. Jednak od przyszłego miesiąca każdy zespół ma wybrać sobie po 2 dni, w które będzie przychodził do biura. Natomiast jeśli komuś danego dnia nie będzie pasowało, to będzie musiał wziąć urlop – opowiada Bankier.pl Piotr (imię zmienione), zatrudniony w we wrocławskim oddziale Nokii. – Przed przyjściem do biura musimy też rezerwować miejsca przy biurkach. Chodzi o to, że od czasu pandemii jest tam mniej miejsc niż pracowników.
Okazuje się jednak, że w Nokii pracownicy mają do wykorzystania ponad 20 dni w roku na pracę zdalną. Według ich obliczeń, wykorzystując tę możliwość w zasadzie prawie do końca tego roku nie musieliby przychodzić do biura.
Allegro i Google wybierają hybrydę
Do biur wracają także pracownicy innych dużych korporacji. W Allegro od kilkunastu miesięcy funkcjonuje trójwariantowy model pracy.
– Pracownicy naszej firmy pracują w tej chwili w modelu hybrydowym, w którym coraz więcej osób pojawia się regularnie w biurze – mówi Bankier.pl Michał Gruszka z zespołu prasowego Allegro. – Sytuacja na naszym bardzo konkurencyjnym rynku e-commerce dynamicznie się zmienia i my jako firma musimy być elastyczni i szukać najbardziej efektywnych rozwiązań. W tej chwili pracujemy w systemie hybrydowym, który obejmuje trzy warianty - od modelu zdalnego, poprzez ten, gdzie pracownik pojawia się w biurze raz w tygodniu, po model office first z czteroma dniami w biurze.
Również pracownicy Google w dużej mierze powrócili do biur.
– Od 2021 roku pracujemy w trybie hybrydowym, zwykle trzy dni w biurze i dwa dni z dowolnego miejsca – poinformował Bankier.pl zespół biura prasowego Google. – Większość pracowników firmy nadal chce spędzać czas w naszych kampusach. Jednak wielu chętnie korzysta również z możliwości pracy z domu przez kilka dni w tygodniu. Czas w biurze zwykle jest skupiony na współpracy. Są również stanowiska, które ze względu na charakter pracy wymagają obecności na miejscu dłużej niż trzy dni w tygodniu.
Duży może więcej?
Również specjaliści rynku pracy zauważyli, że wiele organizacji zachęca lub wręcz wymaga obecności pracowników w biurze przynajmniej kilka dni w tygodniu, najczęściej w systemie hybrydowym.
– Obserwujemy pewną korektę po euforii w związku z pracą zdalną. Część firm, szczególnie w sektorach opartych na współpracy i innowacyjności - przywraca obecność w biurze w modelu hybrydowym, najczęściej 2–3 dni w tygodniu – mówi Bankier.pl Wiktoria Kuc, dyrektorka HR w firmie Symfonia. – My nigdy nie wróciliśmy do modelu pełnoetatowego biura, ale od początku świadomie projektowaliśmy model hybrydowy. Natomiast mnóstwo przedsiębiorstw, zwłaszcza technologicznych, powróciło w formule nakazu apriorycznego, bez konsultacji z pracownikami. Obecny stan na rynku pracy pozwala dużym brandom na takie ruchy, jednak nie zalecałabym tej formuły przeprowadzania zmiany mniejszym organizacjom lub takim, którym przede wszystkim zależy na retencji ludzi.
Obecność w biurze jest potrzebna?
Zdaniem Cezarego Maciołka, prezesa Grupy Progres, to nie jest już jednorazowa fala czy chwilowa moda, lecz odpowiedź na konkretne potrzeby biznesowe i społeczne.
– Po kilku latach masowej pracy zdalnej część organizacji zauważyła, że choć w wielu przypadkach efektywność indywidualna pracowników pozostała na wysokim poziomie, to jednak długofalowo pojawiły się inne wyzwania – mówi Bankier.pl Cezary Maciołek. – Przede wszystkim chodzi o spadek zaangażowania, trudności z budowaniem kultury organizacyjnej oraz problemy z komunikacją między działami. Praca zdalna w dłuższej perspektywie osłabia też procesy mentoringowe i uczenie się „przy okazji”, czyli coś, co w biurze dzieje się niemal automatycznie np. przez udział w spontanicznej rozmowie przy śniadaniu czy szybkie pytanie zadane koledze przy biurku. Dodatkowo, część menedżerów nie czuje się komfortowo w 100 proc. zdalnym środowisku. Mimo że nauczyliśmy się zarządzać zespołami na odległość, wielu liderów wciąż uważa, że nic nie zastąpi fizycznej obecności, np. podczas burzy mózgów czy omawiania skomplikowanych projektów.
Według najnowszej analizy ogłoszeń o pracę przeprowadzonej przez Grupę Progres, aż 47 proc. ofert dotyczyło wyłącznie pracy stacjonarnej, zaledwie w 20 proc. ogłoszeń pojawiła się informacja o możliwości pracy hybrydowej, a tylko w 8 proc. - o pracy w pełni zdalnej.
– To pokazuje, że mimo popularności tego tematu w przestrzeni publicznej, w praktyce praca zdalna pozostaje opcją dla wielu osób niedostępną – dodaje Cezary Maciołek.
Nawet praca hybrydowa wymaga konkretnych zasad
Prezes Grupy Progres uważa jednak, że nawet model hybrydowy wymaga jasnych zasad.
– W zaprzyjaźnionej z nami organizacji, pracownicy od ponad roku funkcjonowali w systemie hybrydowym, mimo że wcześniej dominowała tam praca zdalna. Po wprowadzeniu nowych zasad mogli dowolnie wybierać dni pracy z biura, byle pojawiali się w nim przynajmniej dwa razy w tygodniu. W praktyce okazało się to jednak uciążliwe: wiele osób przekładało obecność np. z poniedziałku na środę, często nagle informując o tym przełożonego albo w ogóle tego nie robiąc. Inni przychodzili rano, a po godzinie 13 nagle znikali, by "dokończyć dzień zdalnie z domu". Brak przewidywalności i rotacje utrudniały współpracę oraz planowanie spotkań zespołowych – opowiada Cezary Maciołek.
– W odpowiedzi na te trudności, od 1 sierpnia w firmie zaczęły obowiązywać nowe zasady dotyczące pracy hybrydowej. Każdy pracownik jest teraz zobowiązany do wcześniejszego zadeklarowania, w które dwa konkretne dni tygodnia będzie pracować z biura i do przestrzegania tego harmonogramu. Nie ma już możliwości dowolnego przesuwania dni ani skracania czasu obecności. Taki uporządkowany model hybrydowy ma zwiększyć efektywność współpracy, poprawić komunikację i ułatwić planowanie spotkań oraz wspólnych działań zespołowych. Decyzja została podjęta, ponieważ wcześniejsza elastyczność, choć dobrze przyjęta przez pracowników, zaczęła generować zbyt wiele chaosu organizacyjnego i wpływać negatywnie na rytm pracy całej firmy.
Biuro nie może być offsite’em z darmową kawą
Z kolei zdaniem Dawida Pyszniaka, CEO Compass&Partners, model pracy hybrydowej to wciąż temat elektryczny - wzbudza emocje, polaryzuje zespoły, a pomimo 5 lat oswajania się z nim wciąż nie jest dobrze zarządzany.
– To już nie są czasy, w których można po prostu „zarządzić obecność” – mówi Bankier.pl Dawid Pyszniak. – Pandemia nie tylko zmieniła model pracy, ale też świadomość pracowników. Praca zdalna nie jest dziś benefitem – stała się normą. Próba jej ograniczania, bez realnych korzyści po stronie zespołu, bywa postrzegana jako zamach na wypracowane swobody. I często kończy się wypowiedzeniem.
Według przedstawiciela Compass&Partners na pracy hybrydowej zyskali pracownicy – bo mogą mieszkać dalej, taniej, bez korków, dress code’u i wydatków na lunche, ale także firmy – bo spadły koszty biur, logistyki, czasem nawet podstawowe wynagrodzenia.
– Jednak straty też są realne: rozmyte zespoły, brak onboardingu w kulturę organizacyjną, więcej nieporozumień i mniej transferu wiedzy – uważa Dawid Pyszniak. – Z naszego doświadczenia wynika jedno: model pracy hybrydowej nie może być oparty na intuicji. Trzeba go precyzyjnie zaprojektować. Jeśli ktoś pojawia się w biurze – musi wiedzieć po co, jakie są oczekiwania i czemu to służy. Inaczej biuro staje się offsite’em z darmową kawą.
Najcenniejszą walutą jest czas
Zdaniem ekspertów nie można jednak mówić o pełnym powrocie do starego modelu.
– W mojej ocenie, w najbliższych kilku latach hybryda może stać się dominującym standardem, szczególnie w dużych firmach, branżach kreatywnych, technologicznych i usługowych. Natomiast pełen powrót do biura na 5 dni w tygodniu raczej nie wróci jako powszechny obowiązek. Pracownicy przyzwyczaili się do elastyczności, cenią sobie oszczędność czasu i większy wpływ na work-life balance i te potrzeby pracodawcy muszą uwzględniać, jeśli chcą zatrzymać talenty – uważa Cezary Maciołek.
– W hybrydzie nie chodzi o kontrolę, ale o efektywność zespołów i zdolność do szybkiego reagowania – mówi Wiktoria Kuc. – Myślę, że ten model pracy z nami na dobre. Jednak coraz więcej organizacji będzie bardziej świadomie zarządzać obecnością w biurze. Niekoniecznie przez wymuszanie, ale przez tworzenie sytuacji, które uzasadniają, dlaczego warto się spotkać. Nowy pracownik w zespole, kick-off nowego projektu, burza mózgów czy wspólne rozwiązanie skomplikowanego problemu mają dużo mniejsze szanse powodzenia online. Hybryda pozwala połączyć skupienie z budowaniem relacji a elastyczność z poczuciem odpowiedzialności.
Ponadto, najcenniejszą obecnie walutą dla ludzi jest czas. Trudno uzasadnić stratę kilku godzin w tygodniu na dojazdy, jeśli celem jest całodzienne siedzenie w osamotnieniu w salce. Pracownicy muszą rozumieć, że fizyczna obecność w biurze ma sens tylko w interakcji z innymi osobami i z czasem firmy nauczą się coraz lepiej to komunikować – podsumowuje ekspertka.