Od czarnego węgla różnią się jedynie (i aż) sposobem krystalizacji. Natura nie była sprawiedliwa, obdarzając nimi tylko niektóre miejsca na Ziemi. Natura była też skąpa, bo diamentów wkrótce zabraknie.



Cztery miliardy lat temu, ponad 100 kilometrów wgłębi Ziemi, w temperaturze powyżej 1 300 stopni Celsjusza i w ekstremalnym ciśnieniu 70 000 kilogramów na centymetr kw. krystalizował się węgiel. Krótkie wiązania atomów i sześcienna struktura nadały mu formę diamentu.
Kolejne setki milionów lat diamenty poświęciły na to, by wydostać się na powierzchnię. Pomogła im w tym skała wulkaniczna, dlatego pierwotne złoża diamentów znajdują się dziś w pokładach magmowych – w tzw. kominach kimberlitowych (oczywiście nie we wszystkich). Siły natury pchały diament dalej. Skała erodowała, a deszcze wypopłukiwały kamienie, unosząc je przez górskie strumienie aż do mórz. W ten sposób, w zakolach rzek i na wybrzeżach oceanów powstały wtórne złoża diamentów.
Zobacz także
Z diamentem przez historię
Pierwszym diamentowym zagłębiem świata były Indie (dzisiaj tamtejsze złoże zostały niemal całkowicie wyeksploatowane). Na pierwsze wzmianki o diamentach trafili tam archeolodzy odszyfrowując pisane sanskrytem księgi podatkowe sprzed 400r. p.n.e.. Z Indii diamenty trafiały do kultur śródziemnomorskich. Egipcjanie obficie ozdabiali diamentowymi pierścieniami palce swych dłoni, przypisując im moc miłości, a antyczni Grecy nazywali diamenty łzami bogów. Jeszcze w XIII wieku Marco Polo stolicą światowego handlu diamentami określił Persję, wkrótce jednak stały się nimi Wenecja i Brugia. W tej ostatniej stosowano również pierwsze techniki szlifowania diamentów.

Po odkryciu Nowego Świata, a tym samym złóż brazylijskich, Wenecja straciła swoje znaczenie na rzecz Lizbony. Nie na długo jednak – zajmujący się kamieniami szlachetnymi, prześladowani Żydzi z Półwyspu Iberyjskiego, przenieśli się do Antwerpii i miasto te do dzisiaj jest uznawane za globalną stolicę diamentów. W XIX wieku powstał pierwszy diamentowy kartel, a przyczyniło się do tego odkrycie nowych, bardzo bogatych zasobów w południowej Afryce. Diamentową gorączkę zapoczątkowało odkrycie w 1871 złóż na farmie holenderskich kolonistów, braci De Beers. Bracia farmę szybko sprzedali, ale firma nosząca ich nazwisko do dzisiaj jest największym wydobywcą diamentów na świecie.
Wydobywcy i kupcy
Do dzisiaj także złoża afrykańskie są jednymi z największych na świecie – diamenty wydobywa się w południowej (RPA, Namibia, Bostwana, Angola) i zachodniej części kontynentu (Gwinea, Liberia, WKS, Ghana). Złoża afrykańskie ulegają jednak stopniowemu wyczerpaniu, coraz więcej tamtejszych kopalni jest zamykanych. Wciąż wydajne są kopalnie australijskie, zlokalizowane głównie w zachodniej części kontynentu, w pobliżu masywu Kimberley. Bogate są też złoża syberyjskie, jednak masowa produkcja tamtejszych kopalni stawia pod znakiem zapytania szacunkową wielkość pokładów jeszcze niewydobytych. Najpóźniej odkrytymi złożami diamentów są te występujące w północnej Kanadzie. Wydobycie utrudniają jednak, a jego koszty znacznie podnoszą, panujące tam bardzo trudne warunki naturalne.
Diamentowy zasoby ulegają jednak wyczerpaniu. Wspomniana wyżej wydobywcza firma De Beers szacuje, że dużych, wielokaratowych kamieni, wystarczy w kopalniach do mniej więcej 2020 roku. Zdaniem De Beers, nowych złóż, przynajmniej w miejscach dostępnych człowiekowi, na naszej planecie już nie ma.

Rynek wydobywczy diamentów zdominowały, obok wspomnianej globalnej grupy De Beers, rosyjska Alrosa oraz brytyjsko – australijskie Rio Tinto. Diamenty z kopalni, poprzez sortownie, trafiają na diamentowe giełdy. Liczących się tego rodzaju instytucji na świecie jest niewiele, a większość z nich znajduje się w Antwerpii, w Nowym Jorku, Tel Avivie, Bombaju, a od niedawna, także w Dubaju. - Największe firmy kupują diamenty również poza giełdą, na zamkniętych spotkaniach handlowych, tzw. sightach, które rządzą się własnymi, specyficznymi prawami. Kupiec otrzymuje tam pudełeczko z kamieniami o wartości ok. miliona dolarów i na miejscu musi zadecydować, czy kupuje cały zestaw, czy nie. Dwukrotna odmowa wyklucza go jednak z grona sightholderów - opowiada Adela Brabcova, prezes Diamonds International Corporation Polska.
Ledwie co piąty wydobyty diament jest na tyle wysokiej jakości, że może znaleźć zastosowanie w jubilerstwie. Większość diamentów trafia do różnych dziedzin przemysłu, od urządzeń tnących począwszy, na technologiach kosmicznych kończąc. Najwięcej diamentów importują te państwa, których gospodarka się rozwija, a ludzie się bogacą – popyt na nie kształtują zatem Chiny, Indie czy Brazylia.

Przez długie lata opinię rynku kamieni szlachetnych psuły tzw. „krwawe diamenty”, czyli kamienie, z wydobycia i sprzedaży których zysk czerpały organizacje przestępcze lub okrutne afrykańskie reżimy. Zjawisko te wyeliminował Proces Kimberley - międzynarodowa umowa, zawarta pod patronatem Organizacji Narodów Zjednoczonych, z poparciem firm z branży i banków. Na jej podstawie każde państwo, w którym wydobywane są diamenty, wydaje kamieniom świadectwo potwierdzające ich legalne pochodzenie. Z drugiej strony państwa, które diamenty importują, w celu obróbki i handlu, zobowiązały się przyjmować kamienie tylko legitymujące się takim certyfikatem. Te proste rozwiązanie okazało się na tyle skuteczne, że dzisiaj udział w rynku „krwawych diamentów” szacuje się na ok. 0,1%.
Adam Studziński


























































