Grupa kredytobiorców walutowych otwiera nowy front w walce z bankami. „Stop bankowym klauzulom niedozwolonym” – taką nazwę nosi projekt ustawy złożonej wczoraj symbolicznie w Sejmie. Zakłada on zmiany m.in. w ustawie o kredycie konsumenckim i prawie bankowym.


Dokument, aby formalnie trafić do parlamentu jako obywatelska inicjatywa ustawodawcza, musi zostać poparty przez co najmniej 100 tys. osób. Przed grupą skupioną wokół Stowarzyszenia „Pro Futuris” jest zatem jeszcze długa droga. Jest to jednak pierwszy sygnał, że środowisko „zbuntowanych frankowców” nie zamierza się ograniczyć do ulicznych protestów i doniesień oskarżających nadzór finansowy.
Unieważnienie umów
W projekcie znalazło się kilka radykalnie brzmiących zapisów. „Nieważne są postanowienia umów o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, przewidujące denominację, indeksację lub waloryzację Kapitału Kredytu do waluty innej niż waluta polska oraz przeliczanie rat kapitałowo-odsetkowych według kursu waluty innej niż waluta polska, jak również postanowienia pozwalające obciążać kredytobiorców dodatkowymi kosztami poza odsetkami lub prowizją od udzielonego kredytu” - czytamy w jednym z pierwszych artykułów dokumentu.
Unieważnienie zapisów odnoszących się do walut obcych ma oznaczać, że:
- Kredytobiorcy będą zobowiązani do spłaty długu wyrażonego w złotych obliczonego w oparciu o pierwotną wartość zobowiązania.
- Banki będą miały 6 miesięcy na obliczenie aktualnego zadłużenia z uwzględnieniem zapłaconych kwot.
- W przypadku osób spłacających raty w walucie ich wartość zostanie przeliczona po kursie średnim NBP z dnia zapadalności poszczególnych rat.
Dodatkowo w projekcie przewidziano modyfikację jednego z zapisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, wydłużając okres, w którym można wszcząć postępowanie w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów do trzech lat od końca roku, w którym zaprzestano stosowania dyskusyjnych klauzul.
Przed frankowcami test solidarności
Zanim nad projektem pochylą się prawnicy i konstytucjonaliści, najpierw musi on zdobyć odpowiednie społeczne poparcie. Lektura dokumentu nasuwa nieco wątpliwości, czy przemówi on do wyobraźni umiarkowanej większości. Propozycja jest radykalna, a w uzasadnieniu próżno szukać wielostronnej analizy jej skutków. Brakuje chociażby wzmianki o finansowych konsekwencjach rozwiązania dla sektora bankowego. Pomysłodawcy wskazują tylko na pozytywne skutki dla gospodarstw domowych.
W gorącym okresie po styczniowym „Czarnym Czwartku” często wspominano o setkach tysięcy Polaków spłacających walutowe zobowiązania. Wielu ekspertów zwracało uwagę, że ta grupa jest niejednorodna – poza długiem nic ich nie łączy. Nie widać było zwiastunów powstania ruchu społecznego kredytobiorców, nawet w sytuacji poważnego ekonomicznego zagrożenia. Dalsze losy inicjatywy ustawodawczej pokażą, ilu jest zwolenników ostrego rozwiązania kredytów we frankach. Chociażby z tego powodu jest ona warta uwagi.




























































