Sobotnie wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego zmusiło wicepremiera Morawieckiego do odkrycia części kart dotyczących przyszłości Otwartych Funduszy Emerytalnych. Wstępne plany zakładają kontynuację demontażu OFE, choć szczegóły pozostają owiane mgłą niepewności.


„Musimy z wiarą iść do przodu i formułować nowe propozycje dla społeczeństwa. One już są. Choćby taka propozycja jak ta, która odnosi się do pytania: co zrobić z tymi pieniędzmi, które pozostały w OFE? Które dzisiaj w gruncie rzeczy tracą na wartości. A które mogą być podstawą nowych, ważnych przedsięwzięć, które będą budowały siłę naszej polityki gospodarczej, ale także będą wspierały miliony polskich gospodarstw domowych. Musimy to zrobić. Takie propozycje są" – powiedział w sobotę prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Powiało grozą. Przynajmniej dla posiadaczy akcji spółek notowanych na GPW. Po drugim „skoku” na OFE w funduszach pozostało 137,9 mld złotych (stan na koniec maja 2016 r.), z tego 103 mld zł ulokowanych w akcjach spółek z GPW. To jedna piąta wartości wszystkich spółek krajowych notowanych na warszawskim parkiecie.
Morawiecki na uspokojenie
Aby ukoić obawy inwestorów, na pół godziny przed otwarciem poniedziałkowej sesji giełdowej wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki zwołał konferencję prasową, na której zaprezentował zręby koncepcji reformy kapitałowego filaru emerytalnego. Z punktu widzenia inwestora indywidualnego kluczowym pytaniem było: co dalej z OFE? Czy aktywa funduszy zostaną znacjonalizowane? Czy OFE zostaną zmuszone do „sypania” akcjami, dołując giełdowe indeksy?
Prezentacja wicepremiera Morawieckiego nie pozostawia złudzeń: OFE w obecnej formie są już historią. Rząd zarzeka się, że „nie było i nie ma w planach nacjonalizacji OFE”. Lecz w tym samym zdaniu wicepremier Morawiecki dodał, że chce „przekazać pieniądze Polakom” i że kasa z OFE zostanie przeniesiona do rządowego „programu budowy kapitału”.
Dwa slajdy i domysły
Z punktu widzenia giełdowego inwestora w całej prezentacji pana Morawieckiego kluczowe są dwa slajdy. Na pierwszym Ministerstwo Rozwoju jasno pokazuje, dlaczego OFE w obecnym kształcie nie mają sensu. Ze względu na mechanizm „suwaka” - czyli przenoszenia co rok 1/10 zgromadzonego kapitału na rachunek w ZUS w przypadku osób, którym do osiągnięcia wieku emerytalnego pozostało 10 lub mniej lat – aktywa OFE będą topniały, zmuszając fundusze do sprzedawania akcji.


Stąd też likwidację OFE należy traktować jako kontynuację polityki Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego, którzy w latach 2011-13 dokonali faktycznego demontażu przymusowego kapitałowego filaru emerytalnego. Projekt „koncepcji zmian w OFE” zawiera się w jednym schemacie:


Co z tego wynika? Po pierwsze, rząd przyznał, że na „dzień dobry” wypłaci sobie ¼ kasy z OFE i przetransferuje ją do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Chodzi o niebagatelną kwotę 35 miliardów złotych. Do FRD trafią akcje zagraniczne, gotówka i papiery dłużne (obligacje korporacyjne, samorządowe, listy zastawne itp.). Te pieniądze zostaną zutylizowane na bieżące wypłaty emerytur w następnych kilku latach.
Po drugie, akcyjny portfel OFE ma zostać „w trybie ustawy przekształcony na Indywidualne Konta Emerytalne wszystkich 16,5 mln uczestników OFE”. Cokolwiek by to miało znaczyć. Detali nie znamy, ale zapewne byłoby to coś w stylu powtórki „drugiego rozbioru” OFE zorganizowanego trzy lata temu przez rząd PO przy akceptacji PiS-u.
Wnioski inwestycyjne
Jeśli przedstawiony powyżej projekt wszedłby w życie (co nie jest jeszcze przesądzone, bo to dopiero wstępna koncepcja), to przynajmniej do końca 2017 roku akcyjna część portfela OFE powinna pozostać bezpieczna. Co będzie później, tego nadal nie wiemy. Ale przynajmniej nie wygląda na to, aby obecny rząd zdecydował się na wariant najgorszy z możliwych: czyli otwartą nacjonalizację akcyjnej części OFE.
Teoretycznie OFE przekształcone w zwykłe TFI akcji polskich nadal zarządzałyby tym portfelem, choć nie wiadomo na jakich warunkach. Nie wiadomo także, czy „właściciele” IKE mogliby swobodnie dysponować jednostkami TFI. Kto prowadziłby rejestr IKE? Kiedy można by wypłacić zgromadzone oszczędności? Pytań i wątpliwości jest zdecydowanie więcej niż konkretnych zapowiedzi. A nawet te zapewne się zmienią w toku prac nad reformą emerytalną.
W mojej ocenie poniedziałkowa prezentacja wicepremiera Morawieckiego nie zdejmuje z rynku niepewności związanych z przyszłością Otwartych Funduszy Emerytalnych. Rząd potwierdził, że ma chrapkę na te pieniądze, ale nadal nie wie, jak je skonsumować. Jedna sprawa wydaje się pewna: koniec OFE jest już przesądzony. Niewiadomą pozostaje tylko sposób i harmonogram ostatecznego rozwiązania tej kwestii.