Nie wnikam, kto i jaki chleb chce upiec, ale jest tutaj kilka stwierdzeń, które mogą uratować nas od zguby. Oby tylko nie okazało się, że piekarz piecze chleb dla siebie.
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060318/prawo/prawo_a_2.htmlKreatywna interpretacja prawa poza tekstem przepisu bierze pod uwagę cel regulacji oraz kontekst systemowy
Orzecznicza konieczność czy sędziowski kaprys
Niejasny przepis, a nawet brak przepisu, nie musi oznaczać odmowy merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy.
Stosowny przepis kodeksu postępowania karnego pozwala Sądowi Najwyższemu na oddalenie jako bezzasadnej kasacji na posiedzeniu bez sporządzenia pisemnego uzasadnienia. Trybunał Konstytucyjny (Trybunał) w wyroku z 16 stycznia 2006 r. (SK 30/05) uznał, że tej treści przepis narusza m.in. art. 45 ust. 1 konstytucji (prawo do sądu).
Otwartość i kreatywność
Ten wyrok jest istotny nie tylko dlatego, że podkreśla wagę konstytucyjnego prawa do sądu. Równie ważny jest jego aspekt proceduralny, tj. uznanie dopuszczalności udziału w postępowaniu przed Trybunałem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (Fundacja) w charakterze amicus curiae (przyjaciela sądu) na podstawie art. 19 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Przepis ten zobowiązuje do wszechstronnego badania istotnych okoliczności w celu wyjaśnienia sprawy.Oznacza to, że Trybunał podkreślił wagę dialogu, jawności i komunikacji społecznej w rozstrzyganiu sporów konstytucyjnych. Udział Fundacji pozwala na bardziej wszechstronną ocenę rozstrzyganego zagadnienia, zwiększa społeczną akceptację rozstrzygnięć oraz społeczną kontrolę trzeciej władzy. Obowiązek wszechstronnego wyjaśnienia sprawy z jednej strony i dążenie do wzmocnienia zaufania społecznego do władzy sądowniczej z drugiej, są dla Trybunału racjami przemawiającymi za uznaniem dopuszczalności udziału Fundacji mimo braku wyraźnego przepisu. Racje te są na tyle istotne, że uzasadniają wyjście Trybunału poza literalne brzmienie przepisu proceduralnego oraz ukierunkowują interpretację regulacji proceduralnej w pożądanym kierunku.
Takie rozstrzygnięcie zasługuje na uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze: podkreśla otwartość i kreatywność Trybunału wobec interpretacji norm proceduralnych, skoro sam brak stosownego przepisu nie przesądził o niedopuszczalności udziału Fundacji w postępowaniu przed TK jako amicus curiae. Po drugie: ukazuje dzisiejsze wyzwania przed sądami w procesie interpretacji prawa oraz drogę, którą w związku z tym mają do pokonania nasze sądy.
Milczenie nie zawsze jest złotem
Rozumowanie sędziów polskiego Trybunału przypomina rozumowanie sędziów Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS). Dobrym tego przykładem jest orzecznictwo dotyczące pozycji Parlamentu Europejskiego w postępowaniu o stwierdzenie nieważności aktów wspólnotowych (art. 230 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską).
W pierwotnej wersji traktat nie przewidywał dla Parlamentu ani roli skarżącego, ani bycia zaskarżonym. ETS uznał jednak, że na podstawie art. 230 Parlament korzysta z legitymacji biernej i czynnej. Milczenie traktatu nie miało dla niego decydującego znaczenia, gdyż musi on być tak odczytywany, aby pozostawać w zgodzie z fundamentalnymi zasadami, na których opiera się prawo wspólnotowe. Chodzi tu o zasadę równowagi instytucjonalnej: instytucje muszą szanować sferę kompetencji pozostałych instytucji, a w razie jej naruszenia każda instytucja zachowuje prawo do sądowej ochrony swoich kompetencji. Interpretacja art. 230 traktatu, wykluczająca z jego zasięgu Parlament, podważałaby tę zasadę, skoro Parlament nie mógłby chronić swoich kompetencji naruszanych bezkarnie przez inne instytucje. Chodzi także o zasadę rządów prawa i roli ETS w zapewnieniu przestrzegania prawa (art. 220). Interpretacja literalna art. 230 oznaczałaby, że akt prawny Parlamentu, oddziałujący na prawa i obowiązki osób trzecich, pozostawałby poza kontrolą ETS. Taka konkluzja byłaby niedopuszczalna w ramach "Wspólnoty opartej na prawie", dlatego dosłowne brzmienie art. 230 traktatu musiało zostać przełamane.
Nie przystoi sędziemu wierzyć w bajki
Wskazane przykłady orzeczeń polskiego Trybunału i wspólnotowego ETS dowodzą sędziowskiej kreatywnej interpretacji prawa, która poza tekstem przepisu bierze pod uwagę cel regulacji oraz kontekst systemowy. Sędzia nie czeka na inicjatywę ustawodawcy, ale sam próbuje, bazując na zasadach i cechach strukturalnych systemu prawa, wypełnić niedoskonałości danej regulacji prawnej, aby orzekanie istotnie zasługiwało na miano sprawiedliwego. Przepisy prawa (także proceduralne) muszą być odczytywane tak, aby miały sens. Kreatywność sędziowska zaczepiona w aksjologii systemu, nawiązująca do konstytucyjnych i prawno międzynarodowych zasad, powinna stanowić codzienny element orzeczniczej działalności sądów.
Niestety, polski wymiar sprawiedliwości hołduje niezwykle formalistycznemu i tekstualnemu podejściu do interpretacji prawa. Sam Sąd Najwyższy dał ostatnio niechlubny przykład skrajnie hermetycznego i mechanicznego podejścia do procesu wykładni. Otóż odmówił wznowienia postępowania na skutek wyroku Trybunału Praw Człowieka, jako podstawę wskazując brak stosownego przepisu proceduralnego. Postawa taka oparta jest na założeniu, że jeżeli ustawodawca czegoś wyraźnie nie zapisał, wobec tego to coś nie istnieje, a sędzia może poprzestać na odmowie merytorycznego rozstrzygnięcia.
Dzisiaj jednak takie założenie jest fikcją. Prawo wymaga od sędziów znacznie więcej aniżeli bycia jedynie monteskiuszowskimi "ustami ustawy". Naiwność i nieaktualność sposobu myślenia, sprowadzająca funkcje sędziego tylko do prostego stosowania przepisów w postaci zastanej, dobrze ukazuje opinia jednego z sędziów common law: "Kiedyś wierzono, że prawo jest ukryte w jakiejś tajemniczej jaskini Alladyna, a na rozkaz sędziego spływa na niego cała mądrość zawarta w magicznych słowach "sezamie, otwórz się". Gdy sędzia pomyli hasło, to otworzy złe drzwi i wyda nieprawidłowe rozstrzygnięcie. Ale my, sędziowie, nie wierzymy dzisiaj ani trochę w bajki".
Dawanie, a nie odmawianie sprawiedliwości
Sądzenie nie jest rzemiosłem, a sędzia maszyną, która odmawia rozstrzygnięcia sporu, gdy stwierdza, że brakuje substratu (przepisu) albo że przepis wprawdzie istnieje, ale jest niejasny.
W sprawie Fedechar rzecznik generalny zauważył: "Gdy tekst jest niejasny, staje się koniecznością dokonanie takiej jego interpretacji, która wypełni zlokalizowaną lukę. Wprawdzie kodeks napoleoński nie znajduje zastosowania w niniejszej sprawie, ale nie mogę powstrzymać się od przywołania jego art. 4, zgodnie z którym sędzia, który odmawia wydania orzeczenia pod pretekstem milczenia, niejasności lub niedostatku prawa, może zostać postawiony w stan oskarżenia za odmowę dania sprawiedliwości". W tym też sensie nie każda interpretacja wychodząca poza przepis musi zasługiwać na krytykę. Przełamywanie i doprecyzowywanie tekstu może być uzasadnione wartościami i zasadami konstytucyjnymi, które przemawiają za takimi wyborami interpretatora.
Dobrze, że nasz Trybunał mocno stąpa po ziemi i rozumie, że sędzia dokonuje wyborów, ocenia, wartościuje, stale poszukuje właściwego prawa. Takie podejście w dzisiejszym skomplikowanym świecie prawnym jest konieczne. Jedynie bowiem przy konstruktywnym i otwartym podejściu do interpretowanego przepisu sądy będą w stanie nie tylko mądrze rozstrzygać sprawy i unikać niedopuszczalnej "odmowy dania sprawiedliwości" stronom, ale także sprawiedliwie kształtować procedurę prowadzącą do finalnego rozstrzygnięcia. W tym zakresie wyrok Trybunału, dopuszczający do udziału w procesie Fundację, zasługuje na uznanie i aprobatę. Kryje się za tym znacznie więcej aniżeli rozstrzygnięcie konkretnego zagadnienia proceduralnego. Chodzi o etos sędziego i pożądaną filozofię stosowania i interpretowania przepisów prawa w świecie prawnym, w którym ustawodawca coraz rzadziej nadąża za zmianami społeczno-ekonomicznymi oraz nie jest w stanie przewidzieć wszystkich ewentualności. W tym świecie coraz więcej zależy od sądów, których zadaniem jest nie tylko proste stosowanie prawa, ale przede wszystkim czynienie sprawiedliwości. Aby jednak tak było, nasi sędziowie muszą się otworzyć i wyrwać z zaklętego świata prawniczych bajek, próbując podążać torem wyznaczonym przez Trybunał i ETS.
Tomasz Tadeusz Koncewicz