Sprawa kontrowersyjna, ale ściśle powiązana ze strategią SL i TP.
Przypuszczam, że każdy z graczy notuje w jakiś sposób swoje zagrania. Może więc sprawdzić ile razy wygrał, a ile nie.
Napisałem, że sprawa kontrowersyjna, bo nie wiem jak to wychodzi innym. Stosunek moich wygranych do przegranych, to średniorocznie wartość 50-60%. To obecnie. Przed modyfikacją Dyrygenta było to 40-50%. Przedział 40-60% wydaje się realistyczny. Jak więc mogę być zadowolony z wyniku finansowego? Ano proste. Wygrane są średnio istotnie wyższe niż przegrane. Inaczej nie da się "wyjść na swoje". Znowu oczywista oczywistość. Osiągnąć to można jedynie minimalizując straty i maksymalizując zyski. A to z kolei można osiągnąć jedynie odpowiednio stawiając SL, lub SL kroczący (ewentualnie TP), (trochę trudno to robić przez dłuższy czas "na czuja").
Jeżeli mniej więcej zgadzasz się z powyższym, to proszę zauważ, że nie wspomniałem nigdzie o "jak najkorzystniejszym" otwarciu pozycji. Jest to sprawa istotna, ale ważniejsza jest strategia zamykania pozycji. Bez niej, otwieranie na dołkach da chwilowy zysk, ale gdy przyjdzie czas błędnej pozycji, bez sprawnej strategii zamykania wyzerujesz zysk. A przecież przyjdzie taki czas. Przecież (mniej więcej) tylko co druga transakcja wygrywa.
Jeżeli otworzysz pozycję całkiem losowo, to albo trafisz w kierunek, albo nie (innych możliwości brak na szczęście).
Jeżeli nie trafisz, to przy dobrej strategii SL, dosyć szybko Cię wyrzuci na stosunkowo niewielkiej stracie.
Jeżeli trafisz w kierunek, to przy dobrej strategii zamykania pozycji, wyhodujesz mniejszy lub większy zysk.
Jeżeli mowa o losowym otwieraniu pozycji, szansa trafienia to 50%. Wystarczy więc, że masz dobrą strategię zamykania pozycji, a nie musisz martwić się miejscem jej otwierania. q.e.d.
A jak dodamy, w miarę dobrze działającą strategię otwierania pozycji, to już nadmiar szczęścia.