To miała być historia giełdowego sukcesu i konkurencja dla Tesli - stąd wzięła się zresztą nazwa spółki pochodząca od imienia sławnego wynalazcy. Nikola nie dowiozła obietnic, jej założyciel poszedł do więzienia za oszukanie inwestorów, a notowania stoczyły się w dół. Historia producenta elektrycznych ciężarówek właśnie skończyła się bankructwem spółki.


W środę 19 lutego oficjalnie zbankrutowała Nikola, która zamierza teraz sprzedać swoje aktywa. Producenta pojazdów elektrycznych walczącego o podniesienie się i odbudowę reputacji zniszczonej giełdowym skandalem, dobiły warunki makroekonomiczne i słabnąca moda na elektromobilność. Spadek popytu, szybko topniejąca gotówka i problemy z finansowaniem zakończyły historię spółki, która w swoim szczytowanym momencie była wyceniana na więcej niż Ford.
- Upadek Nikoli to efekt problemów, z którymi się zmagała, a także rosnącej konkurencji, wyzwań operacyjnych i wysokich koszty dla branży pojazdów elektrycznych jako całości. Myślę, że to wszystko się ze sobą złożyło - skomentowała w rozmowie z agencją Reutera Sarah Foss, szefowa działu prawnego w firmie zajmującej się analizą kredytów i restrukturyzacji Debtwire.
Według dokumentów złożonych w amerykańskim sądzie upadłościowym dla okręgu Delaware, Nikola wycenia swoje aktywa na kwotę pomiędzy 500 mln a 1 mln dolarów. Głównym składnikiem majątku jest fabryka ciężarówek w mieście Coolidge w stanie Arizona, gdzie jak twierdzi spółka, możliwa jest produkcja 2400 pojazdów rocznie w trzyzmianowym systemie.
Jednocześnie we wniosku w amerykańskim sądzie upadłościowym, Nikola umieściła swoje zobowiązania w przedziale od 1 do 10 mld dolarów. W momencie ogłoszenia bankructwa w kasie firmy znajdowało się 47 mln dolarów. Dla porównania jeszcze we wrześniu ubiegłego roku spółka miała 198 mln dolarów w gotówce, a 2023 r. kończyła z 464 mln dolarów. Obrazuje to, jak szybko topniały jej finanse.
Biznesowy upadek firmy, znajduje również odbicie w zachowaniu jej akcji. Od debiutu na giełdzie NASDAQ, który miał miejsce niemal dokładnie 5 lat temu, notowania Nikoli straciły 99,85%. W swoim szczytowym momencie w 2020 roku kapitalizacja spółki przekroczyła 30 mld dolarów, przewyższając na tym polu Forda, a inwestorzy upatrywali w niej nowej Tesli. Później okazało się jednak, że historia sukcesu tego startupu, była budowana na kłamstwie.
Pod koniec 2023 roku sąd skazał byłego prezesa i założyciela Nikoli, Trevora Miltona, na 4 lata więzienia oraz zobowiązał go do zapłaty 1 mln dolarów grzywny, za oszukanie inwestorów. Krótko po wyznaczeniu przez spółkę rekordów notowań w 2020 r., Hindenburg Research przedstawił raport, w którym ujawnił, że nie posiadała ona prezentowanych prototypów samochodów.
Opinia publiczna dowiedziała się wtedy, że ciężarówki „jeżdżące” na marketingowym nagraniu zleconym przez prezesa Nikoli, tak naprawdę staczały się po pochyłości w dół. W rzeczywistości nie miały nawet silników, a firma była daleka od wypuszczenia na rynek swojego pierwszego samochodu.
Gdy kłamstwo wyszło na jaw, wybuchł skandal, który doprowadził do gwałtownej przeceny akcji spółki i odwołania jej prezesa. Nie był to jednak koniec problemów Nikoli, której pierwszy samochód pojawił się na rynku dopiero w grudniu 2021 roku. W 2023 r. doszło do seria pożarów z udziałem jej elektrycznych ciężarówek, co poskutkowało wycofaniem całej serii pojazdów.
W ostatnim roku działalności firma koncentrowała się na pojazdach z napędem wodorowym i stacjach ładowania pojazdów, ale traciła na każdej produkowanej ciężarówce setki tysięcy dolarów. Większość flot transportowych nie była zainteresowana ich zakupem.
Jak zwracał uwagę „The Wall Street Journal”, główną zaletą ciężarówek napędzanych wodorem, jest fakt, że są znacznie lżejsze niż pojazdy elektryczne, dzięki czemu mogą przenosić większe ładunki, szybciej się je ładuje i mają większy zasięg. Dużą wadą takich samochodów transportowych jest jednak koszt paliwa i brak rozbudowanej infrastruktury do tankowania.
MM



























































