REKLAMA

Warszawa przejmie londyńskie City? Wolne żarty

Krzysztof Kolany2017-03-30 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2017-03-30 06:00

Marzenia o tym, aby Warszawa przyciągnęła istotną część bankierów z londyńskiego City, są skrajnie nierealistyczne. Owszem, po Brexicie zapewne nastąpią pewne migracje wśród finansistów. Ale będą to raczej transfery do City, a nie z City.

Stało się. 29 marca 2017 roku Wielka Brytania oficjalnie i w nieco staromodnym stylu rozpoczęła procedurę rozwodową z Unią Europejską. Demonizowany przez większość mediów, polityków i wielki biznes Brexit na naszych oczach staje się faktem.

Najmocniej przeciwko Brexitowi krzyczeli bankierzy z londyńskiego City. Dla nich wyjście Zjednoczonego Królestwa ze struktur UE to niepotrzebne ryzyko dla dobrze prosperującego biznesu świadczenia usług finansowych mieszkańcom kontynentalnej Europy.

fot. / / YAY Foto

City żyje dzięki Unii?

Londyńskie City było światowym centrum finansowym na dobre kilka stuleci przed powstaniem Unii Europejskiej. I pozostanie nim, gdy Wielka Brytania ostatecznie Unię opuści. Jednakże Brexit może rodzić pewne komplikacje w modelu biznesowym globalnych banków. Dzięki wspólnemu rynkowi na terytorium krajów UE, banki operujące z Londynu mogą obsługiwać klientów ze wszystkich krajów unijnych na takich samych zasadach jak banki krajowe. Teoretycznie po opuszczeniu Unii przez Zjednoczone Królestwo, londyńskie City zostanie pozbawione dostępu do unijnego rynku na równych zasadach z bankami działającymi pod jurysdykcją krajów UE.

Tyle teorii. Jak będzie w praktyce, okaże się po dwóch latach żmudnych i burzliwych negocjacji, w których Bruksela i Berlin zapewne będą chciały przytrzeć nosa dumnym Brytyjczykom. Ale ci mają w ręku silne argumenty. Licząca 65 milionów mieszkańców Wielka Brytania jest piątą największą gospodarką świata i największym pojedynczym rynkiem zbytu dla towarów z pozostałych państw UE.

Za jakiś czas zapewne okaże się, że Albion pozostanie w świecie europejskiego obszaru gospodarczego na podobnych (lub nawet lepszych) zasadach, jak Szwajcaria czy Norwegia.

Detale ustalą dyplomaci, negocjatorzy, lobbyści i politycy. Londyn zapewne poczyni pewne ustępstwa, dorzuci trochę grosza (liczonego w miliardach) do unijnej kasy, a w zamian dostanie całkiem przyzwoity dostęp do unijnego rynku. Branża finansowa będzie głównym przedmiotem (i podmiotem) gry, uzyskując specjalny status. Być może będzie on wymagał zastosowania pewnych kruczków prawnych z wykorzystaniem filii zlokalizowanych gdzieś na obszarze UE.

Z Londynu czy do Londynu?

Ale idę o zakład, że transakcje finansowe na wielką skalę nadal będą zawierane w londyńskim City. Rachuby, ile to intratnych posad po Brexicie przepłynie za Kanał La Manche, uważam za mrzonki. Być może kilka tysięcy słabiej opłacanych etatów istotnie trafi do Dublina, Frankfurtu czy nawet Krakowa lub Wrocławia. Lecz migracje lukratywnych stanowisk raczej będą się odbywały z nieprzychylnych biznesowi (Francja, Włochy) krajów UE do londyńskiego City, które wreszcie uwolni się od nieprzychylnej biznesowi i absurdalnej unijnej biurokracji.

„Wzrost zainteresowania opuszczeniem Londynu jest widoczny” – mówił gazecie „Financial Times” wicepremier Mateusz Morawiecki jeszcze w sierpniu 2016 roku. Po Brexicie władze kilku unijnych krajów zwietrzyły bowiem szanse sprowadzenia choćby części londyńskiego City do kontynentalnej Europy. Wątpię w sukces tego typu operacji, ale oczywiście warto próbować.

„Chcemy przyciągnąć do Polski inwestorów. Ponieważ Polska nie jest członkiem strefy euro, więc trudno będzie przyciągnąć największe banki z ich tzw. front desk, czyli z tą częścią sprzedażową. Natomiast na pewno nie jesteśmy pozbawieni szans, jeśli chodzi o przyciągnięcie ciekawych inwestorów do tzw. middle office czy back office, ale to są również funkcje wysoko płatne, rozwojowe takie jak chociażby zarządzanie ryzykiem, czy zarządzanie informatykami, zarządzanie informacją, danymi. To są bardzo ważne i ciekawe funkcje korporacyjne” – miał nadzieję Morawiecki.

W styczniu Polskę obiegła plotka, jakoby bank inwestycyjny Goldman Sachs miał planować redukcję o połowę zatrudnienia w Londynie i przeniesienie pracowników do kontynentalnej Europy. Podobno zwolnieniami w City miały grozić też inne wielkie banki – donosił Reuters. Tyle że sam Goldman szybko zdementował pogłoski o planach „emigracji” z Londynu.

Jak się robi „centrum finansowe”?

Określenie „centrum finansowe” to prosta etykieta dla bardzo złożonego mechanizmu gospodarczego. W dużym uproszczeniu to miejsce, gdzie każdego dnia dokonuje się wielkich operacji finansowych: warte miliardy dolarów aktywa finansowe zmieniają właścicieli, aranżowane są wielkie kredyty i emisje akcji. Centrum finansowe tworzą dziesiątki tysięcy ludzi: bankierzy, analitycy, traderzy, księgowi, brokerzy i wszyscy ci, którzy pomagają utrzymywać tą ogromną machinę w ruchu.

Prawdziwie globalnych centrów finansowych na świecie jest niewiele. Niewątpliwie należą do nich Londyn, Nowy Jork, Hongkong i Tokio. Obok „wielkiej czwórki” zapewne do tego grona można zaliczyć Singapur, Zurych i ewentualnie Szanghaj. Pozostałe ośrodki są już zdecydowanie mniejsze i mają znaczenie raczej regionalne, a nie globalne.

Bardzo obszerną – bo zawierającą aż 88 miast – listę „globalnych centrów finansowych” (Global Financial Centres Index – GFCI) sporządziła chińska firma badawcza Z/Yen. Najnowsze wydanie tego indeksu „finansocentrowości” jeszcze pachnie farbą drukarską – pochodzi z marca 2017 roku. Listę centrów otwiera Londyn, tuż przed Nowym Jorkiem i wyraźnie przed Singapurem. Dalej mamy Hongkong, Tokio i San Francisco – czyli zasadniczo bez zaskoczeń.

Pierwszym miastem z kontynentalnej Europy jest Zurych (11. lokata), a ze strefy euro Luksemburg (dopiero 18. pozycja!) przed Frankfurtem (23.) i Monachium (27.). Paryż jest dopiero 29. Warszawa zajęła miejsce 41. Przed stolicą Polski znalazły się m.in. Amsterdam i Dublin, ale także Casablanca (Maroko), Tel Aviv, Geneva oraz miasta chińskie: Guangzhou i Qingdao.

Ten ranking daje wiele do myślenia. Jeśli już finansiści mieliby odpłynąć z Londynu, to zapewne wybiorą się do ośrodków z pierwszej i drugiej, ewentualnie jeszcze z trzeciej dziesiątki tego typu zestawień. Co więcej, żadne z polskich miast w dającej się przewidzieć przyszłości nie jest w stanie zapewnić warunków dla funkcjonowania nawet regionalnego centrum bankowo-giełdowego.

Pieniądze nie lubią marznąć

Spróbowałem przeanalizować pierwszą 20-tkę rankingu Z/Yen i znaleźć pewne cechy wspólne łączące te miasta. Pierwszym, dość oczywistym mianownikiem jest pewna masa krytyczna. Chodzi o odpowiednią liczbę banków, dużą giełdę papierów wartościowych lub towarową i potencjał gospodarczy. Po drugie, prawie wszystkie miasta z pierwszej dwudziestki są ważnymi centrami gospodarczymi dużych państw rozwiniętych. Pieniądze muszą się skądś brać.

Po trzecie, wszystkie (no może poza Pekinem) gwarantują wysoki poziom ochrony prawa własności, sprawne i słabo przekupne sądy, stabilne prawo i regulacje sprzyjające prowadzeniu biznesu. Co więcej, wszystkie miasta z pierwszej dziesiątki funkcjonują w oparciu o anglosaski system prawny, który po prostu sprzyja przeprowadzaniu dużych transakcji finansowych.

Po czwarte, dziwnym zbiegiem okoliczności na tej liście dominują duże porty morskie. Po części wynika to z historii, ale do dziś możliwość dowiezienia towaru drogą wodną ma swoje zalety.

Po piąte, ważny jest dobry klimat. I to dosłownie: wszystkie najważniejsze centra finansowe świata położone są w miejscach, gdzie praktycznie nie ma zimy (lub jest łagodna). Londyn jest jedynym przypadkiem leżącym na północ od 50. równoleżnika – najwyraźniej finansiści nie lubią marznąć tak, jak pieniądze ich klientów nie lubią być zamrożone.

Warszawa tak samo jak inne polskie miasta nie spełnia powyższych kryteriów. Jasne, zawsze możemy być tym pierwszym wyjątkiem, ale wydaje się to być mało prawdopodobne. Po prostu dajmy sobie spokój z mrzonkami w stylu „City nad Wisłą” i skupmy się na tym, co nam naprawdę dobrze wychodzi (a jest wiele takich branż). A globalne usługi finansowe zostawmy tym, którzy mają do tego lepsze warunki.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (54)

dodaj komentarz
~i-hate-pis
Brexit to wina polaków ,którzy przyjechali w liczbie kilu milionów na wyspy i zabrali prace Brytyjczykom.
~Mm
Bankier.pl W kwestii przenoszenia sie bankow z Londynu polecalbym poczytac oficjalne stanowiska tych instytucji, ktore juz to robia zamiast pisac glupoty o przenoszeniu sie do City.
~PJB
Chcieć być wyjątkiem a mieć szanse nim być to inna sprawa. Fakt moglibyśmy przejąć trochę bankowców z back office-ów, ale nie mając taki rząd. Przecież PiS, Broszka, Prezes Kaczyński robią wszystko aby odstraszyć inwestorów. Od rozróby z Unią, z wyborem Tuska zaczynając po zachowanie MSZ i potajemne wizyty w Londynie kończąc. Rozwalanie Chcieć być wyjątkiem a mieć szanse nim być to inna sprawa. Fakt moglibyśmy przejąć trochę bankowców z back office-ów, ale nie mając taki rząd. Przecież PiS, Broszka, Prezes Kaczyński robią wszystko aby odstraszyć inwestorów. Od rozróby z Unią, z wyborem Tuska zaczynając po zachowanie MSZ i potajemne wizyty w Londynie kończąc. Rozwalanie sądów, zniszczenie TK, uchwalanie ustaw nocą, grzebanie przy wyborach i ustalanie zasad powodujących wycinanie niewygodnych przeciwników politycznych, zmiana ustroju miasta Warszawy to tylko kilka przykładów odstraszania inwestorów. Wszyscy podskórnie czujemy że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii, to kto zainwestuje w tak niepewnym środowisku? PiS chce ściągnąć całą Polskę do swojego poziomu i samemu bawić się w tej Polskiej piaskownicy. Miernie, równo, poddańczo i bez wtrącania się zagranicy, taka Polruś.
~Rysiek_P
Wszystko przez PIS. Jakby przy władzy była Nowoczesna, to nie byłoby Brexitu i City nie musiałoby się przenosić do Londynu.
~Marek
a ja myślę, że liczy się również ochrona militarna. Szwajcaria na tym zbiła kapitał, że od 600 lat ich granice pozostają niezmienne i są postrzegani (słusznie bądź nie) za kraj "nie do ruszenia" i całkowicie neutralny. Chcąc mieć wielkie centrum światowej finansjery nad Wisłą, potrzebna jest 150 tysięczna armia mocno nasycona a ja myślę, że liczy się również ochrona militarna. Szwajcaria na tym zbiła kapitał, że od 600 lat ich granice pozostają niezmienne i są postrzegani (słusznie bądź nie) za kraj "nie do ruszenia" i całkowicie neutralny. Chcąc mieć wielkie centrum światowej finansjery nad Wisłą, potrzebna jest 150 tysięczna armia mocno nasycona sprzętem ciężkim, posiadająca własne satelitarne środki rozpoznawcze, przewagę powietrzną oraz bogaty arsenał broni ofensywnej, wliczając w to strategiczną oraz taktyczną broń nuklearną. Dolar dlatego został walutą świata, ponieważ w czasie kryzysów kapitał "odpływał" do bezpiecznego kraju położonego między dwoma oceanami, Kanadą i Meksykiem.
~jarulki64
chyba nikt nie mówił o przeniesieniu City do Warszawy, to raz. Natomiast mówił o przeniesieniu Schulz i Holland, do siebie oczywiście. Nikt normalny tego nie zrobi bo wszyscy wiedzą, że chcieliby opodatkować cały biznes. Anglicy na to nie pozwalali więc nikt nie zaryzykuje. HSBC to nie jeszcze nie City a oni lubują się w puszczaniu chyba nikt nie mówił o przeniesieniu City do Warszawy, to raz. Natomiast mówił o przeniesieniu Schulz i Holland, do siebie oczywiście. Nikt normalny tego nie zrobi bo wszyscy wiedzą, że chcieliby opodatkować cały biznes. Anglicy na to nie pozwalali więc nikt nie zaryzykuje. HSBC to nie jeszcze nie City a oni lubują się w puszczaniu fake news. Rok temu powiedzieli, że chcą się przenieść do Singapuru a następnego dnia Singapur przerażony interwencją Amerykanów (podwyższenie podatków i standardów) powiedział, że to bzdury. Brexit jest również pod lupą Waszyngtonu, powiedział to wyraźnie jeszcze Obama i to w Warszawie grożąc Junckerowi i Tuskowi - żadnych głupot, żadnych bzdur, ma być wersja soft.. A teraz jest Trump, ktory otwarcie mówi że EU to nie partner co pokazał Merkel. Trump może bardzo dużo ograniczając rynek amerykański dla EU a EU niewiele. Trump publicznie wsparł May i zapowiedział wzajemne otwarcie rynków.
~LOLek
Niby w Nowym Jorku nie ma surowych zim?
~cccc
mimo wszystko NY jest nad oceanem, ma też większe nasłonecznienie
~_ciemnoscwidze
Czy Ciemnogród jest wstanie przyciągnąć Londyn ? Skoro Pawłowicz napisala list po polsku do Junckera , a Bielan twierdzi , ze May powinna się nauczyc naszego języka , to chyba tylko oni w to wierzą .
Brexit to znaczy chcemy sie oddzielic od tego co w Unii było nie fajne i zyc po swojemu .
A tani funt spowoduje , ze tam
Czy Ciemnogród jest wstanie przyciągnąć Londyn ? Skoro Pawłowicz napisala list po polsku do Junckera , a Bielan twierdzi , ze May powinna się nauczyc naszego języka , to chyba tylko oni w to wierzą .
Brexit to znaczy chcemy sie oddzielic od tego co w Unii było nie fajne i zyc po swojemu .
A tani funt spowoduje , ze tam sie rozwinie LONDON CITY , a u nas fanatycy przyłaczą Zabią Wolę do Warsaw City i na tym sie skonczy , nie daj boze .
~wolnezartyglupiejtez
Warszawa przejmie londyn ??? hahahahahahahahahahah tak glupiej tezy nie slyszalem jak dlgo zyje na swiecie..nawet komunisci nie byliby w stanie cos podobnego wymyslec...kto z polakow z imienia i nazwiska snuje takie plany ??? warto by go poznac i zobaczyc w TV..

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki