Nigdy inwestowanie własnych pieniędzy nie należało do łatwych zadań, ale w 2007 r. będzie zapewne jeszcze trudniejsze. Wprawdzie prognozy dla Polski na rok 2007 są korzystne (Komisja Europejska szacuje wzrost PKB w naszym kraju na 4,7 proc., a ekonomiści z OECD – nawet na 5,1 proc.), lecz dla inwestorów niczym memento powinna brzmieć stara prawda, że nic nie trwa wiecznie, także hossa. W dodatku Polska to tylko maleńki rynek, poddający się tendencjom ogólnoświatowym. A globalna gospodarka może w 2007 r. przeżyć ciężkie chwile – zwłaszcza rynki wschodzące.
– Fundamenty gospodarcze są dobre, nawet bardzo dobre – podkreśla Tomasz Bartmiński, dyrektor Departamentu Inwestycji DWS Polska TFI, i od razu dodaje, że rynek zdyskontował już jednak wiele pozytywnych tendencji. Dlatego, jego zdaniem, przy obecnym poziomie kursów prawdopodobieństwo korekty znacząco się zwiększa. Co więcej, można się spodziewać spowolnienia koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Będzie to jednoznaczny, silny sygnał hamujący trendy wzrostowe.
Tomasz Bartmiński uspokaja inwestorów długoterminowych, którzy – według niego – w ogóle nie powinni się przejmować ewentualną korektą na rynku akcji. Jednocześnie nie pozostawia złudzeń inwestorom krótkoterminowym, którzy podczas głębokiej korekty na giełdzie, rzędu 10 – 20 proc., zaczną szukać alternatywy: trudno im będzie znaleźć równie rentowne sposoby lokowania środków. Rynek pieniężny nie należy do szczególnie zyskownych i jako taki nadaje się jedynie na przeczekanie.
Z kolei rynek obligacji zdyskontował już jedną podwyżkę stóp procentowych, ale możliwa jest jeszcze jedna, dlatego w pierwszej połowie roku można się spodziewać delikatnej korekty. Oznacza to, mimo wszystko, realną rentowność inwestycji w obligacje na poziomie 5 – 6 proc. rocznie.
W tej sytuacji inwestorom krótkoterminowym pozostaje zwiększenie udziału bezpiecznych aktywów w portfelu, poczekanie na korektę i odkupienie akcji. A konkretnie?
– Pozostawienie mniej więcej jednej trzeciej portfela w gotówce i uzupełnianie go częścią akcyjną w okresie spadków – wyjaśnia Roland Paszkiewicz, dyrektor ds. Analiz CDM Pekao SA, zastrzegając jednocześnie: – Oczywiście mówimy o korekcie, a nie o zmianie trendu wzrostowego.
Bardziej prawdopodobny bowiem jest według niego scenariusz, który przewiduje w 2007 r. jedynie korektę na rynku akcji, a nie odwrócenie długotrwałego trendu wzrostowego.
Roland Paszkiewicz doprecyzowuje, że całą operację należy przeprowadzić nie przy spadkach rzędu 5 – 10 proc., ale 15 – 20 procent. Na poparcie tej opinii przywołuje korektę z maja i czerwca 2006 r., kiedy spadki cen na giełdzie uległy wyhamowaniu nie przy tym pierwszym poziomie (wbrew przewidywaniom wielu inwestorów), ale dopiero wtedy, gdy sięgnęły właśnie 25 procent.
W nadchodzącym roku najlepiej więc zachować szczególną ostrożność. A co jej sprzyja? Skorzystanie z usług doradcy z wyspecjalizowanej firmy lub banku. W przeciwieństwie do zapracowanego menedżera, on ma czas na śledzenie wydarzeń na rynkach finansowych – ponieważ jego zadaniem jest trzymanie ręki na pulsie, informowanie klientów o zmianach i sugerowanie rozwiązań. Ostateczną decyzję podejmują jednak sami inwestorzy. Dlatego dla własnego spokoju należy poczynania doradcy kontrolować i pamiętać o głównej zasadzie, powtarzanej przez specjalistów: w pojedynczej inwestycji nie powinno się stracić więcej niż 2 proc. całego majątku.
Przemysław Szubański
Ekspert: Najzyskowniejszy czas na rynkach jest już za nami
Wojciech Chlebowski radzi jak zainwestować 25 tys. zł
Michał Kurpiel radzi, jak zainwestować 50 tys. zł
Alfred Adamiec radzi, jak zainwestować 100 tys. zł
Marcin Jóźko radzi, jak zainwestować 500 tys. zł
Jacek Dekarz radzi, jak zainwestować ponad 1 mln zł























































