Szef rządu wypowiedział wojnę tzw. umowom śmieciowym. Dla niego rok 2014 będzie początkiem ich końca. Donald Tusk chce tego dokonać poprzez zmianę sposobu ich oskładkowania.
Źródło:Bankier.pl/AK
W czasie piątkowej konferencji prasowej dotyczącej planów rządu na 2014 r., Donald Tusk zdradził, że chce zakończyć erę umów śmieciowych. – (…) śmieciówki to praca odarta z godności i poczucia bezpieczeństwa na przyszłość. Zaproponujemy rozwiązania, które będą pierwszymi krokami, które będą początkiem tego marszu – powiedział premier. W dalszej części wystąpienia dodał, że rząd zamierza zacząć pracę nad likwidacją tego typu umów od zmiany sposobu ich oskładkowania. Według nowych regulacji, podstawą wymiaru składek ma być uśredniony dochód z umów-zleceń. Rząd będzie wprowadzał zmiany ostrożnie, ponieważ część z nich może mieć negatywny wpływ na rynek pracy.
Bicie piany i nikłe zmiany
![]() | » Inspektor PIP: zatrudniają na 1/60 etatu, a my jesteśmy bezradni |
- Mam wrażenie, że właśnie rozpoczęła się kampania wyborcza i dziwnych obietnic będzie przybywało w imponującym tempie. Umowy śmieciowe, czyli które? Wszystkie umowy będące umowami o pracę na czas określony? Czy może tylko cywilnoprawne? Te ostatnie są faktycznie nadużywane przez wielu pracodawców, natomiast nawet przy istniejących przepisach da się z tym walczyć. Łatwo bowiem stwierdzić, czy zawarta umowa cywilnoprawna ma cechy właściwe dla umowy o pracę i na tej podstawie np. wysuwać powództwo o ustalenie, że z pracodawcą łączy nas stosunek pracy – powiedział w rozmowie z Bankier.pl Artur Ragan, rzecznik prasowy Work Express. Tymczasem, dla artystów, tłumaczy, dziennikarzy, konsultantów biznesowych, czy trenerów taka forma współpracy jest na rękę, ponieważ nie muszą swojej pracy wykonywać pod stałym kierownictwem i w wyznaczonym miejscu oraz czasie.
Jednak „śmieciówki” w rozumieniu szefa rządu są problemem dla wszystkich pracujących w ramach umów cywilnoprawnych, nawet tych, którzy godzą się na nie dobrowolnie.
![]() | » Młodzi bezrobotni nie chcą pieniędzy na zakładanie firm? |
Pozorna troska o Polaków
Obietnice premiera odnoszą się do sytuacji, gdy dana osoba wykonuje pracę na podstawie kilku umów-zleceń. W takim przypadku zleceniobiorca obowiązkowo podlega ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu z tytułu pierwszej umowy, a z pozostałych umów ubezpieczenie emerytalne i rentowe jest dobrowolne. Obowiązkowa jest tylko składka na ubezpieczenie zdrowotne od każdej umowy-zlecenia. Zleceniobiorca może jednak zmienić tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń, czyli ma prawo wyboru umowy, od której chce obowiązkowo opłacać składki na ubezpieczenie społeczne. Zgodnie z tym, co zapowiedział premier, po zmianach zleceniobiorca nie będzie miał już wyboru, tak jak obecnie, ale jego dochód z kilku umów-zleceń będzie uśredniony i na tej podstawie wyliczana będzie wysokość składek.
Obecnie w sytuacji, gdy umowa-zlecenie jest drugą umową (a w pierwszej osiąga co najmniej minimalne dochody) i pracownik zarabia 1900 zł brutto, to przy 20 proc. kosztach uzyskania przychodu i 18 proc. stopie podatku, pracodawca odprowadza z tego prawie 300 zł (zaliczka na podatek i ubezpieczenie zdrowotne). Jeśli umowy cywilnoprawne zostaną dodatkowo obciążone składkami ZUS, to nie tylko wzrosną koszty po stronie pracodawców, ale też po stronie pracowników, którzy w konsekwencji dostaną niższe wynagrodzenie netto.
Co więcej, sposób oskładkowania nie jest jedynym problemem przy umowach śmieciowych. Wynagrodzenie osób, które pracują na ich podstawie, nie jest objęte ochroną przed egzekucją komorniczą – w przeciwieństwie do umów o pracę (w ich przypadku komornik nie może zająć więcej niż połowy pensji). Zatrudnieni na podstawie umów cywilnych nie mają prawa przynależności do związków zawodowych, przez co są słabiej chronieni w relacjach z pracodawcą - co ciekawe, to związki zawodowe były pomysłodawcą propozycji, żeby składki ZUS w pełnej wysokości były potrącane z każdej umowy-zlecenia. Co więcej, w razie sporu z pracodawcą, osoby pracujące na umowie-zlecenie mogą korzystać z sądów cywilnych, które są droższe, niż sądy pracy. O tych problemach w czasie konferencji prasowej nie wspomniano.
Dziurę w ZUS trzeba załatać
![]() | » W 2014 r. składki ZUS znowu w górę |
Planowane zmiany być może zwiększą wpływy ze składek ZUS, ale nie poprawią chociażby dramatycznej sytuacji młodych ludzi na rynku pracy. – Może stać się odwrotnie - tysiące młodych ludzi, zatrudnianych do wykonywania prostych prac przez krótki czas, bądź wykonujących zadania opisane w umowach o dzieło, straci możliwość wejścia na rynek pracy. Ten bowiem rządzi się prawami popytu i podaży i żaden polityk nie zmusi pracodawcy do tego, żeby zatrudniał na etat, jeśli potrzebuje pracownika przez 3 miesiące w roku – mówi Ragan. W konsekwencji pod koniec 2014 r. zapewne odnotujemy spadek liczby umów cywilnoprawnych, ale bardziej zaskakujące będą dane dotyczące bujnie rozwijającej się szarej strefy.
Justyna Niedbał
Bankier.pl































































