

Pół wieku temu prof. Walter Mischel z Uniwersytetu Stanforda przeprowadził eksperyment, którego wynik zapisał się na trwałe w dorobku myśli pedagogicznej. Słynny „test pianki” (marshmallow test) stawiał dzieci przedszkolne przed wyborem – możesz zjeść jedną piankę teraz, ale jeśli jej nie zjesz i poczekasz kwadrans, wówczas otrzymasz dwie pianki.


Dzieci, które postanowiły powstrzymać się od natychmiastowej konsumpcji, zostawały sam na sam z przepyszną pokusą. Jednak w ciągu piętnastu minut mogły w każdej chwili użyć dzwonka, by prowadzący eksperyment wrócił do nich i umożliwił im konsumpcję jednej pianki. Jeśli jednak wytrwały kwadrans, otrzymywały obiecaną nagrodę.
W badaniu Mischela wzięło udział 653 dzieci. Jego doniosłość polega na udowodnieniu, że zachodzi związek między umiejętnością opanowania pokusy przez dziecko a sukcesami, jakie odnosi ono w szkole.
20 lat później kalifornijski badacz rozesłał do rodziców, nauczycieli i przełożonych dawnych uczestników eksperymentu kwestionariusze. Pytał, jak radzą sobie oni w nauce, w pracy i w życiu. Okazało się, że te dzieci, które kiedyś potrafiły odczekać 15 minut, by zyskać dwie pianki, 20 lat później mogły się pochwalić osiągnięciami w szkole, na uczelni – wynikami w nauce, a również lepiej radziły sobie ze stresem. Dodatkowo nie miały problemów z koncentracją i mogły się pochwalić szerszym kręgiem przyjaciół.
Priorytet dla ćwiczeń
Analiza cech charakteryzujących mistrzów zarządzania finansami dowodzi, że o ich sukcesach w większym stopniu decydują umiejętności, a w mniejszym wiedza.
Test pianki stanowi inspirację dla rodziców i nauczycieli, którzy pragną uczyć dzieci sztuki oszczędzania. Taka edukacja będzie w swojej istocie ćwiczeniem umiejętności panowania nad chwilowymi impulsami i odmawiania sobie szybkiej przyjemności, by dzięki temu zyskać więcej w dłuższym okresie. Oznacza to, że warto przede wszystkim kształcić u dzieci zalety charakteru.
Czy rodzice, nauczyciele i wychowawcy w szkole podejmą temat, czy też nie, to i tak dzieci stają w praktyce przed wyborem – wydawać kieszonkowe od razu na drobiazgi, na doraźne przyjemności, czy je odkładać, by po kilku tygodniach zyskać większą przyjemność lub trwałą wartość, np. wielofunkcyjny piórnik. Bez umiejętnego zachęcania i motywowania ze strony rodziców i nauczycieli dzieci, pozostawione same sobie, ulegają narzucającym się impulsom.
Edukacja dotycząca pieniędzy połączona z praktycznymi ćwiczeniami oznacza wejście dziecka na drogę rozwoju przydatnych w życiu umiejętności. Wraz z pierwszym kieszonkowym warto wprowadzić „zasadę 48 godzin”, co oznacza, że swoje pieniądze dziecko powinno spożytkować z rozmysłem, rozważając wraz z rodzicami najlepsze możliwości zakupu wybranej rzeczy.
Zasada obowiązuje
Wiek 8–10 lat to dobry moment na przekazanie dzieciom pierwszego kieszonkowego lub wynagrodzenia za dodatkowe prace, które na co dzień nie są ich obowiązkiem. Warto zacząć od jednoczesnego wprowadzenia kilku praktyk: wypłacania mniejszych kwot, nadzoru nad ich wydatkowaniem i okresowej (cotygodniowej) konsultacji dotyczącej dziecięcych przychodów i rozchodów.
Trzymanie się zasady 48 godzin jest też wstępem do budowania świadomości konsumenckiej – przyglądania się pożądanym produktom, badania ich dostępności i ceny a zarazem zastanowienia się nad ich faktyczną przydatnością. Stąd już krok do praktyki odkładania sumek, które impulsywnie chciało się wydać.
Pierwsze oszczędności trafiają zwykle do skarbonki. Jeśli jest ona przezroczysta, tym lepiej odgrywa swoją rolę. Rosnący zasób mniejszych i większych monet motywuje do dalszego odkładania, ale też budzi chęć podsumowań: „Ile wynoszą moje oszczędności i co mogę za nie nabyć”.
Nauka i zabawa
Zasób posiadanych pieniędzy jest z reguły ograniczony. Oznacza to, że wraz z gromadzeniem pierwszych oszczędności trzeba uczyć dziecko planowania wydatków – odróżniania potrzeb wartych zaspokojenia od zachcianek i odkładania środków z myślą o zakupie rzeczy o trwałej wartości i przydatności. Planowanie dostępnych funduszy w horyzoncie tygodniowym i miesięcznym to również pierwszy krok na drodze do opanowania podstaw przedsiębiorczości.
Nauka jest skuteczniejsza, gdy wspiera ją zabawa i gry. Kasy z żetonami lub pliki papierowych imitacji banknotów umożliwiają zaaranżowanie zabawy w wymianę towarową. Starsze dzieci mogą grać razem z rodzicami – takich gier na rynku nie brakuje. W ten sposób bawiąc się, ćwiczą umiejętności – nie tylko liczenia i efektywnego myślenia, ale też planowania wydatków.
Ważnym etapem finansowej edukacji będzie założenie nastolatkowi konta bankowego. Rachunek oszczędnościowy może być uwieńczeniem postępów w posługiwaniu się skarbonką. Konto, pozostające pod kontrolą rodziców, umożliwia im zapoznanie dziecka najpierw z bankowością, a potem z różnymi metodami płatności bezgotówkowej.
Oszczędzanie to – wbrew pozorom – nie tylko wstęp do osiągnięcia sukcesów w świecie finansów, lecz także ćwiczenie o doniosłym znaczeniu wychowawczym.
Przedsiębiorczość – wychowawcze doświadczenie
Krzysztof Janowski, trener biznesu, coach
W przedsiębiorcze podejście do finansów warto wprowadzać już dzieci, tym bardziej nastolatków. Jak? Małymi krokami, przez naprowadzanie, że pieniądze są wynikiem pracy i umiejętności zdobytych, a nie celem samym w sobie. Już w pierwszych latach szkoły warto kształtować w dzieciach nawyk, że lepiej odkładać pieniądze, niż wydawać je bez refleksji. Nic tak nie uczy jak przykład ze strony rodzica. Dlatego trzeba rozmawiać z dziećmi, włączać je w planowanie budżetu domowego i dysponowanie nim. Naukę warto wzmacniać wzorem przedsiębiorców, którzy osiągnęli sukces, produkując rzeczy wartościowe, potrzebne innym. Ludzie biznesu są przykładem nie tylko tego, jak prowadzić do sukcesu firmę, ale też życiowej zaradności, pragmatycznego myślenia, poświęcenia, sztuki dokonywania trafnych wyborów i wytrwałości w pracy. Poznanie drogi przedsiębiorcy to dotknięcie życia. Dla nastolatków może to być ważne wychowawczo doświadczenie oraz impuls inspirujący ich własną przedsiębiorczość.
Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.