Tym razem zacznę od końca. Dzisiaj może być więcej bo w niedzielę mamy więcej czasu na pisanie i czytanie.
Drugi raz już piszesz o Bogu.Od jakiegoś czasu dla mnie to temat nr1.Zaraz powiem dlaczego, ale na razie o tym że Bóg Arystotelesa i Einsteina i wszelkiego innego naukowca,uczonego czy myśliciela to ten sam Bóg o którym słyszymy od dziecka i nie ma między Nim a nauką żadnej sprzeczności bo nauka odkrywa nam tylko po kawałeczku jakich technik On używa do sterowania tym co blisko nas i co dalej.Na poparcie tego warto obejrzeć wywiad z kanadyjskim astrofizykiem pt."Astrophisict reveals new evidence for God and the Bible".Potrzebny dobry angielski ale włączone napisy też pomagają gdy używają rzadszego słowa czy jest szybko powiedziana zbitka słowna z łykanymi końcówkami.
Skąd to przebudzenie duchowe u mnie, który uważał że ludzie Boga sobie wymyślili żeby czuć się bardziej komfortowo mentalnie? Może już o tym pisałem, ale napiszę znowu bo staram się o tym mówić kiedy się da, do tego stopnia było wstrząsające... Gdy moja Teściowa leżała na łoży śmierci w szpitalu a szwagier ledwo co zasnął w swoim łóżku w domu miało miejsce niezwykłe zjawisko. Szwagier poczuł "świst w uszach", jak to ujął, który go przebudził a następnie usłyszał głos matki która go poinformowała że "nie jest wstanie dalej żyć"(rak kości).Szwagier z kolei chorował na dystrofię mięśni i odkąd się ujawniła było jasne że nie założy rodziny i zobowiązał matkę mówiąc "mamo ty mi nie możesz umrzeć bo nie będę miał już nikogo". Kobieta żyła z tym zobowiązaniem i motywacją z tyłu głowy. W momencie "odwiedzin" przerażony, zszokowany szwagier zdobył się na odpowiedź "dobrze mamo rozumiem, odejdź jeśli musisz". Jej miłość i poczucie zobowiązania wobec syna było tak silne że nie potrafiła spokojnie umrzeć.
Gdyby ten fakt nie miał fizycznego zaczepienia w rzeczywistości które potwierdziłoby co zaszło uznałbym że po prostu "coś Mu się wydawało" i nie byłoby w ogóle wiarygodne. Otóż to potwierdzenie było.
Incydent miał miejsce 21 lat temu i w większości komunikowaliśmy się telefonami na drut. Po zdarzeniu szwagier nie mógł zasnąć, co zrozumiałe. Poczłapał do kuchni gdzie był taki stacjonarny telefon, ale nie wszedł tylko stanął w drzwiach i stał. Po jakichś 10 minutach rozdzwonił się telefon którego bał się odebrać, ale wstała moja żona przebudzona z pretensjami dlaczego nie odbiera skoro już jest blisko aparatu. Odpowiedź jego strony:"bo ja wiem co tam będzie",Ona :"nie rozumiem o czym mówisz?",On:"ona odeszła",Ona:"przestań, ona żyje i wyzdrowieje". Po podniesieniu słuchawki usłyszała wiadomość ze szpitala że Matka właśnie zmarła.
Przypadek? Można sobie coś takiego wmawiać. Dla mnie to było jak strzał srebrną kulą w środek czoła, ale i tak 20 lat badałem temat zanim nabrałem pewności że są sprawy poza granicą naszego poznania, niewytłumaczalne i zdawałoby się nielogiczne a jednak dziejące się naprawdę... A skoro coś takiego jest możliwe to co jeszcze jest możliwe? Wygląda na to że wszystko to co jest w Biblii i z czym żyjemy całe życie a uważamy za baśnie, mity, legendy. To nie są ani baśnie ani mity ani legendy... Sfera duchowa istnieje, a także byty w niej funkcjonujące są całkowicie realne. Taki jest wynik moich 20-letnich dociekań. Tak długo otwierały mi się oczy na te sprawy a tamten incydent
był dla mnie punktem zwrotnym. Przygotował mnie na zaakceptowanie wiedzy którą internet jest wręcz zawalony. Bez tamtego doświadczenia uznałbym ją za bzdury, jestem tego całkowicie pewien.
Uf...może się wydawać odklejone ale nie jest...
Wracając do naszego grajdoła/ giełdy...
Ja nie mówię że wiem co będzie za rok na kursie, wiadomo że to są wszystko przypuszczenia bo pewności nigdy nie ma, ale zgodzę się z Tobą że giełda to 90% spadków a tylko 10 wzrostów. Uważam że Ty to powiedziałeś a nie Kazik i miałeś rację. Przecież widzieliśmy już tą technikę wielokrotnie: utrzymywanie stagnacji na kursie czy "ryglowanie blokady" jak pisałem w drugim wątku. "Pogrzebać w zaawansowanych narzędziach dystrybucja czy kumulacja"? A które daje pewność? Ten który to robi jest fachowcem i robi to umiejętnie a i tak dystrybucja od kumulacji jest szalenie trudna do odróżnienia bo wyglądają podobnie. Ja zgrubnie patrząc widzę przygotowanie do tąpnięcia, bo nie oszukujmy się, bez niego już tu się za dużo nie da nazbierać...
I jeszcze stały temat : zawirowania geopolityczne.
Tak, obserwowanie upadku Cesarstwa Rzymskiego dużo nam podpowiada. Wtedy Germanie mieli bliżej... I już wtedy pokazali jakimi są patriotami. Kilku przecież plemiennych szlachciców trafiło do armii rzymskiej bo myślano że w ten sposób ich podbiją bo lud pójdzie za nimi. A tu zdziwko! Szlachcice poszli za ludem...c.d. znamy. Ale byli tylko dowódcami, cesarzem nikt z nich nie został. Potrafią stać twardo przy swoim, to im trzeba przyznać. Generalnie wyjazd do innego kraju na gotowe (bo tam cieplej w tyłek) nie leży w ich naturze. Będą budować tu, teraz i u siebie. Nie pozwolą sobie tego zabrać, ewentualnie zabiorą dzięki swojej konsekwencji, sposobem lub podporządkują. Taka jest ich ostatnia metodologia gdy użycie gołej siły zawiodło. Jeśli wyjeżdżają, to żeby na zewnątrz organizować sprawy dla siebie.
Długo by można o tym jeszcze pisać.
Teraz już pora posłuchać niedzielnej mszy. Pozdrowionka.