Forum Ogólne

Re: Likwidacja czy zawieszenie działalności

Zgłoś do moderatora
marsh dnia 29/10/2005 22:29 napisał :

"Co ma za znaczenie gdzie kto wyjechał, ....."
Tutaj w pełni zgadzam się z Szanownym Przedmówcą. Wielokrotnie starałem się udowodnić, że zaprzestanie bez wyrejestrowania w EDG jest jest bytem prawnym, który powstaje z WOLI I ZAMIARU przedsiębiorcy dotyczącego OKRESU PRZYSZŁEGO, okresu, który MA DOPIERO NASTĄPIĆ. Zgłoszenia, pisemna deklaracja owej woli są tylko wymogiem koniecznym dla skorzystania w określonych przypadkach z następstw (składkowych i podatkowych) powstania tej woli i zamiaru. Zaprzestając czasowo prowadzenia DG opodatkowanej w formie karty - jesli nie chcę za ten okres płacić podatku (karty) zgłaszam w US PRZERWĘ. Pry innych formach opodatkowania ustawodawca nie przwiduje zgłoszeń (no bo i po co, jeśli podatek płacę albo w formie ryczałtu od obrotu-którego w okresie zaprzestania nie mam, albo od dochodu, którego w okresie zaprzestania też nie mam). Podobnie jeśli nie chcę w tym okresie płacić składek na ZUS - o mojej WOLI I ZAMIARZE (i tylko o tym !!!) powiadamiam tenże.
Prypominam, że owo powiadomienie o woli i zamiarze DOTYCZY OKRESU, KTÓRY DOPIERO MA NASTĄPIĆ. Żaden znany mi przepis prawa powszechnie obowiązującego nie określa ani konieczności ani nawet możliwości powiadomienia ZUS-u z jakich to przyczyn podejmuję taką wolę i zamiar, nie mówiąc już o zróżnicowaniu owych przyczyn dla bytu skuteczności zgłoszenia i jego następstw "składkowych".

Skąd zatem bierze się owo praktyczne różnicowanie przez ZUS przczyczyn post factum ? Twierdzę, że z urzędniczej nieudolności, indolencji i lenistwa (również urzędników kierujących tym bajzlem).
Zdajemy sobie doskonale sprawę, że przepisy dopuszczające czasowe zaprzestanie prowadzenia DG umożliwiają w sposób dziecinnie prosty "orżnięcie" ZUS-u poprzez zgłaszanie czasowego zaprzestania , a faktyczne wykonywanie DG (ukrycie obrotu przy ryczałcie, albo dochodu przy zasadach ogólnych w końcu nie jest takie trudne). Nie muszę tutaj nikogo przekonywać o istnieniu dziesiątków, a może i setek tysięcy prowadzących DG, którzy "zawieszają się" na 25 dni w miesiącu i "odwieszają się" na 5 dni dla wystawienia faktur - działaność faktycznie prowadząc nieprzerwanie. I to jest potężny problem - którego nie sposób nie dostrzegać bez względu na to, czy kochamy ZUS, czy go nienawidzimy. Wszak armia świadczeniobiorców ZUS-u istnieje bez względu na to,czy nam się podoba, czy nie, a jest ich około 7,5 mln.
Przyjęcie tej prawdy w każdym z nas wywoła reakcję, że "coś z tym trzeba zrobić".Tylko co ?
Wysyłać do każdego "zawieszającego się" kontrolerów, którzy będą za nim chodzili i sprawdzali, czy on działa, czy nie ? Nierealne , trzeba by zatrudnić dziesiątki tysięcy owych kontrolerów, dla których pensje płaciłby każdy z nas, a więc znów kolejne obciążenia fiskalne.
ZUS poszedł więc "na skróty" tworząc niepisany, bezprawny system weryfikacji "zawieszeń" przy zastosowaniu kryterium przyczyn, częstotliwości "zawieszeń" itp. Obawiam się, że system ten "kupiły" też sądy. Taki niepisany system z natury rzeczy jest "nieostry" i restrykcyjny. Ba, zakłada, iż większość "zawieszających się" kombinuje.
Bezprawność takiego systemu "kryteriów" pociąga za sobą milczące przyzwolenie na łamanie prawa w sprawach procedury wydawania decyzji i pojawienie się w świadomości niższych urzędników zasady "może się uda" tym bardzie, że "góra na to przyzwala". Cóż więcej trzeba do szczęścia leniwemu, gnuśnemu i niedouczonemu urzędnikowi ? Tym bardziej, że praktyka dowodzi, iż część sądów "i tak przyklepie", a jak nie, to w paru przypadkach damy sobie spokój.
Podejrzewam, że w większości postępowań wyjaśniających jako pierwsze pada pytanie "Dlaczego pan zawieszał działalność ?". Zdecydowana większość miniprzedsiębiorców nie potrafi się bronić, ustawy o SUS, PDG, PDoF , innych wżnych dla nich przepisów nie widzieli na oczy, a dokumentację prowadzą "na wyczucie" (przeczytajcie jakie pytania padają na tym forum w innych wątkach - ręce opadają). Na owo sakramentalne pytanie odpowiadają "bo nie było zleceń i nie miałem z tego powodu pieniędzy na ZUS". Dochodzi pytanie "A gdyby były zlecenia to by pan się zawieszał ?" i odpowiedź "Ależ skąd, potrzebuję na chleb dla dzieci !".
No i klient jest UGOTOWANY i za dwa tygodnie szok : do płacenia gigantyczne pieniądze.
Dla urzędnika ZUS o cechach wyżej wymienionych jest to sytuacja komfortowa. Zamiast żmudnego i skomplikowanego dowodzenia, wielu kontroli, szperania w dokumentach przedsiębiorcy i jego kontrahentów itp - mamy "gotowca".

I wracając do spraw, które wielokrotnie podkreślałem : Dla bezpieczeństwa "zawieszenia" (takiego poza patologiami, o których wspomniałem wyżej) musimy zdawać sobie sprawę co to znaczy "czasowe zaprzestanie" , stan uśpienia firmy, kiedy mamy do czynienia z takim stanem, a kiedy nie (mimo braku klientów). To są moim zdaniem sprawy kluczowe.