Fenomenalna w ostatnich dniach postawa indeksu dużych polskich spółek (WIG20) to w dużej mierze zasługa świetnej postawy spółek państwowych. Trzy z nich w poniedziałek poprawiały swoje historyczna maksima.


Od czwartku na indeksie WIG20 trwa prawdziwy festiwal wzrostów. W niecałe trzy sesje indeks urósł o blisko 6 proc. Tak gwałtowne wzrosty to przy Książęcej rzadkość (ostatni raz granicę 6 proc. w trzy dni udało się sforsować w listopadzie 2013). Duża w tym zasługa spółek państwowych, które w indeksie blue chipów stanowią 60 proc. (12 z 20). Niektórym z nich ostatnie mocne wzrosty pozwoliły na poprawienie historycznych maksimów.
Tak jest m.in. z Orlenem, największą obecnie rodzimą spółką na warszawskiej giełdzie. Rynkowa wartość koncernu sięga dziś 51,3 mld zł, co - jeżeli dodamy do tej sumy dywidendy - jest najlepszym wynikiem w historii. Wczorajsze gwałtowne wzrosty - o 4 proc. - to jednak ledwie część hossy na Orlenie. Ta zaczęła się na dobre w 2014, gdy momentami giełdowa wartość koncernu nie przekraczała granicy 16 mld zł. Paliwowa spółka zwiększyła więc w tym czasie swoją kapitalizację przeszło trzykrotnie.
Hossa znajduje potwierdzenie w wynikach. 2016 rok był dla spółki rekordowy zarówno pod względem zysku netto, jak i dywidendy, podczas gdy w 2014 wynik zaniżały odpisy. Warto dodać, że pierwsze półrocze 2017 roku było lepsze od pierwszego półrocza 2016 roku, jest więc szansa, że obecnie trwający rok będzie jeszcze okazalszy. Wśród czynników, które napędziły hossę na spółce, warto wymienić najpierw spadki cen ropy, później zaś pakiet paliwowy, który uszczelnił rynek. Trzeba także zauważyć, że analitycy już sugerują przesilenie na akcjach koncernu. Spośród ostatnich sześciu rekomendacji aż cztery zalecają "sprzedaż" bądź "redukcję" pozycji na Orlenie.
Kolejną spółką, która - wliczając dywidendy - ustanowiła wczoraj historyczne maksima jest PGNiG. Kapitalizacja gazowego giganta w poniedziałek przekroczyła okrągłą granicę 40 mld zł. Spółka ma za sobą najlepsze półrocze od 2012 roku. Jej zysk w pierwszych sześciu miesiącach roku po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 2 mld zł.
Warto także dodać, że PGNiG i Orlen łączy pewien istotny fakt. Obie spółki są obecnie filarem dywidendowej polityki Skarbu Państwa, to bowiem ich pieniądze stanowią sporą część dywidend wypłacanych rządowi przez spółki z GPW. Dywidendowa posucha u innych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa (KGHM, energetyka, PKO) mogła więc dodatkowo podnieść ich atrakcyjność w oczach inwestorów. Fakt, że to akurat spółki, które płacą mocne dywidendy, śrubują aktualnie maksima, raczej nie jest przypadkowy.
Tym bardziej, że trzeci filar dywidendowych przepływów do państwowej kasy to PZU, a więc kolejna państwowa spółka, która - licząc z dywidendami - wdrapała się wczoraj na maksima. Ubezpieczyciel wprawdzie - m.in. za sprawą zaangażowania w repolonizację - przesyła ministrowi Morawieckiemu mniej pieniędzy niż w poprzednich latach, suma wciąż jest jednak spora. Dodatkowo skala jego działalności jest obecnie większa niż kiedykolwiek - w I kwartale 2017 roku przychody przekroczyły 5 mld zł.
Dobrze radzą sobie także inni państwowi giganci. Energetyka odbija od dna za sprawą lepszej koniunktury, JSW dobiło do 100 zł dzięki droższemu węglowi, miedź wspiera KGMH, a Lotos podąża w górę wraz z Orlenem. Warto jednak zauważyć, że w ostatnich dniach giełda stoi w zasadzie tylko dużymi spółkami. Idneksy małych i średnich spółek idą w bok, co inwestorów już tak bardzo nie cieszy.
<
Dodatkowo, mimo gwałtownych wzrostów spółek państwowych, dywidendy z nich płynące są najniższe od lat. Co ciekawe także z inwestycjami jest krucho. Każdy obywatel powinien mieć również świadomość, że wyższe zyski Orlenu, PGNiG czy PZU to nie dla każdego powód do radości. Pierwsza ze spółek zarabia m.in. na tym, gdy tankujemy samochód (państwo na rynku paliwowym jest niemal monopolistą), druga, gdy używamy w domu gazu (PGNiG nie ma sobie w Polsce równych w kwestiach gazowych), trzecia zaś na naszych ubezpieczeniach takich jak np. OC (opłaty w ubiegłym roku poszły mocno w górę, m.in. za sprawą lidera rynku, czyli PZU).
Inna sprawa, że spółki te, choć są kontrolowane przez Skarb Państwa, są spółkami publicznymi, mającymi w składzie właścicielskim także innych akcjonariuszy. Ci zaś oczekują maksymalizacji zysków. Z tego punktu widzenia za rekordowe wyniki zarządom wspomnianych spółek należą się niewątpliwe gratulacje.
























































