Akcje JSW ponownie znalazły się na historycznych minimach. Analitycy przewidują kontynuację spadków, nowy prezes zapowiada jednak cięcia, które mają uzdrowić spółkę.


W środę tuż po godzinie 10:00 za jedną akcję JSW płacono 15,48 zł. To nowe historyczne minimum wyceny węglowej spółki. Poprzednie minimum - zanotowane 27 kwietnia 2015 roku - wynosiło 15,61 zł. Obecnie (stan na godzinę 11:40) notowania JSW nieco odbiły i kurs spółki znajduje się na poziomie 15,56 zł, czyli 1,95% poniżej wtorkowego zamknięcia.
Spółka znajduje się w trendzie spadkowym niemal od początku przygody z giełdą. Z powodu tarć wewnętrznych, nietrafionych inwestycji i taniejącego węgla jej akcje są obecnie niemal 90% tańsze niż podczas giełdowego debiutu. Analitycy przewidują, że obecne poziomy nie są jeszcze właściwym minimum wyceny spółki. Dzisiaj na rynek dotarła rekomendacja, w której analitycy z DM BOŚ obniżyli cenę docelową JSW do 14,4 zł z 20,6 zł zalecając jednocześnie sprzedaż akcji spółki.
Będą zwolnienia? Celem wyższa wydajność
Nadzieje na odwrócenie złej passy w spółce z Jastrzębia wiązano z wyborem nowego prezesa. Za starami węglowego giganta zasiadł ostatecznie Edward Szlęk, który zorganizował dzisiaj swój pierwszy briefing prasowy w roli prezesa JSW. Szlęk powtórzył na nim m.in., że głównym celem spółki wciąż pozostaje zejście z ceną jednostkową węgla poniżej 80 dolarów za tonę.
- Będziemy dążyli do zejścia z kosztem wydobycia do 80 USD/t. To poziom konieczny, by być konkurencyjnym (...) 15 maja podamy na konferencji skalę cięć. Potrzeba kilkuset milionów złotych w tym roku - oznajmił prezes.
Spółka chce osiągnąć wydajność na poziomie 1000 ton na pracownika. Absolutnym minimum przedstawionym przez prezesa jest poziom 900 ton na pracownika. Jego zdaniem plan cięcia kosztów to dla spółki "być albo nie być".
- Zakładamy rozwiązanie prospołeczne. Chcemy ograniczyć przyjęcia do niezbędnych, planujemy też inne rozwiązania, tak by sumarycznie spółka zmniejszała zatrudnienie o 1 tys. osób na rok. To element zwiększania wydajności pracy - powiedział prezes. Poinformował, że plan obniżania zatrudnienia o 1 tys. osób rocznie musi być kontynuowany przez kilka lat.
Produkcja przebije oczekiwania?
Na konferencji zarząd potwierdził także skupienie swoich zainteresowań na węglu koksowym. Spółka ma szukać zewnętrznych partnerów do realizacji projektów, które są istotne i rentowne. Powtórzył także, że spółka będzie chciała wydobywać ok. 4 mln ton węgla koksowego typu 34. Nie planuje rozwijać wydobycia węgla energetycznego.
- Chcemy zdecydowanie pójść z inwestycjami w kierunku węgla koksowego typu 35. W najbliższych dwóch latach chcemy dojść z jego wydobyciem do poziomu 10 mln ton, wykorzystując możliwości, które spółka zaprojektowała. Chodzi o Bzie Dębina, Knurów Szczygłowice i Budryk. Wybierzemy, gdzie to będzie możliwe najszybciej i najtaniej - stwierdził prezes.
Planowany na ten rok plan produkcji węgla w spółce to 16,4 mln ton. Szlęk zakłada jednak, że w tej kwestii wynik może być lepszy od oczekiwań - Zakładam, że będzie lepiej. Zobaczymy - stwierdził prezes.
PAP/BPL/Adam Torchała