Tekst KATARZYNA SZCZERBOWSKA, zdjęcia PIOTR PORĘBSKI/METALUNA
Mój mąż i ja uczymy się teraz nowego języka. Nie ma twoje, moje. Nie ma moja, twoja szuflada. Każda szuflada jest nasza. To dzielenie się jest dla mnie wielką przygodą. Długo wierzyłam, że jestem najważniejsza na świecie.
Przy kawiarnianym stoliku wygląda jeszcze ładniej niż w telewizji. Elegancka, piękna kobieta. Joanna Racewicz chroni prywatność. Nie lubi rozgłosu. Jej ślub był dyskretny. Z dala od Warszawy, z dala od paparazzich. Teraz opowiada o mężczyźnie, którego kocha, o tym, co w życiu najważniejsze. Dlaczego to robi? Po to, by raz na zawsze zdementować plotki, które krążą na jej temat. Ma dość przypisywanych jej romansów i stwierdzeń, że zrobiła karierę dzięki przyjaźniom z politykami. Chce mieć spokój. I w tym spokoju zacząć wszystko od nowa.
GALA: Małżeństwo zmieniło pani życie?
JOANNA RACEWICZ: To taki stan, w którym trzeba być odpowiedzialnym za dwie osoby, a nie tylko za siebie. Razem podejmować decyzje, patrzeć w jedną stronę. Nie ma nic lepszego niż przekonanie, że jest ktoś, do kogo można wracać, na kogo można czekać. Z kolacją, świeżo zaparzoną herbatą, z opowieściami o całym dniu.
GALA: Czuje się pani bezpieczna?
J.R.: Przy moim mężu zawsze. Ale tak naprawdę poczucie bezpieczeństwa trzeba mieć w sobie samym. Tak samo jak spokój. Tylko wtedy spokoju i bezpieczeństwa można oczekiwać od świata. Albo inaczej. Tylko wtedy bezpieczeństwem i spokojem można się cieszyć niezależnie od wszystkiego. A nawet wbrew wszystkiemu.
GALA: Przyzwyczaiła się już pani do bycia żoną?
J.R.: I tak, i nie. Zresztą w słowie ?przyzwyczajenie? jest coś niebezpiecznego. Nie ma pani wrażenia, że bardzo blisko stąd do ?rutyny?, czyli zabójstwa dla każdego związku, który chce być szczęśliwy, pełen dobrych emocji i wciąż inspirujący? Jestem spokojna, że nam rutyna nie grozi.
GALA: Jaki jest pani mąż?
J.R.: Wyjątkowy. Dobry, opiekuńczy, czuły, bardzo męski. Mądry. Uczciwy. Musiałam sporo przeżyć, by zrozumieć, że proste rzeczy są najpiękniejsze, że można wspólnie cieszyć się z każdej chwili. I o każdą dbać.
GALA: Kobiety szukają mężczyzn podobnych do swoich ojców. Mąż jest podobny do pani taty?
J.R.: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale chyba rzeczywiście trochę go przypomina. Jest tak samo silny psychicznie, tak samo zdecydowany w swoich sądach, i tak samo szlachetny. Nie szukałam drugiego taty, chociaż pamiętam, kiedy miałam sześć lat, mówiłam tacie, że kiedyś wyjdę za niego za mąż. Był bez wątpienia bohaterem mojego dzieciństwa. Jestem szczęśliwa i dumna, że to właśnie on prowadził mnie do ołtarza. GALA: Pamięta pani pierwsze spotkanie?
J.R.: Usiedliśmy obok siebie w samolocie. Tak to się właśnie zaczęło, od rozmowy w podróży. I nieprawdopodobnego ? porozumienia. Mówimy to samo w tej samej chwili.
GALA: Po co był wam ślub?
J.R.: Bo oboje tego chcieliśmy. Bo dojrzeliśmy do takiej decyzji. Przyszła tak spokojnie, naturalnie. Wie pani, jest chyba trochę prawdy w stwierdzeniu, że każda dziewczyna chce być tą piękną księżniczką w białej sukience, poprowadzoną przez tatę do ołtarza, gdzie czeka mężczyzna, który nakłada jej obrączkę i mówi, patrząc głęboko w oczy: ?Nigdy cię nie opuszczę?. I że ona może powiedzieć dokładnie to samo. Marzenia się spełniają.
GALA: Była biała suknia?
J.R.: Były kwiaty. I sukienka, jasnokremowa. Piękny wrześniowy dzień, świeciło słońce, śpiewały ptaki. Jak w bajce.
GALA: Nie widziałam zdjęć z tego ślubu. Jak udało się wam schować przed paparazzimi?
J.R.: O naszym ślubie wiedzieli tylko nasi najbliżsi. Wygląda więc na to, że byli dyskretni. To jest nasze prywatne życie, mamy do niego prawo. I będziemy chronić tę prywatność. Nie jest na pokaz.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
| Norwegia | Tajwan | Australia | Kreta | Dubaj | San Francisco | Kopenhaga | Irlandia |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
| Katar cz. 1 | Katar cz. 2 | Nowy Jork | Luksemburg | Amsterdam | Bieszczady | Madera | Wisconsin |
GALA: Ślub nie odbył się w Warszawie. Czy tylko dlatego, że w Warszawie trudniej się ukryć?
J.R.: To był jeden z powodów. Ale miejsce wybraliśmy także ze względów sentymentalnych. Powiem tyle ? piękny, biały pałacyk, ślub w ogrodzie. Tak, jak chcieliśmy.
GALA: Ale chyba niełatwo powiedzieć: ?Zawsze będę przy tobie, cokolwiek się stanie??
J.R.: Do takich słów dorasta się latami. Niektórzy nie dorastają wcale. Jeszcze innych małżeństwo rozleniwia. Jakby już nie trzeba było o nic się starać. Gazeta i przydeptane kapcie. Ktoś kiedyś powiedział: ?Jeśli nie pielęgnuje się przyjaźni albo miłości, drogi między ludźmi zarastają chwastami?. O miłość i o przyjaźń trzeba dbać. Każdego dnia.
GALA: Czym jest miłość dla pani?
J.R.: Tęsknotą za drugim człowiekiem, czekaniem na niego, wiarą, że nic nas nie rozdzieli, nadzieją, że spełnią się wszystkie nasze plany. Uczeniem się kompromisów i pieczeniem ciasta na niedzielę. Nawet jeśli cała kuchnia tonie w mące. Miłość jest w trzymaniu się za ręce, w budzeniu się i zasypianiu obok siebie. W radości wspólnych śniadań. Długo na to czekałam, ale wreszcie jest.
GALA: Czuje pani wsparcie męża?
J.R.: Cały czas czuję jego obecność. Bardzo pomaga mi, kiedy przychodzę z pracy zmęczona, smutna. Mówi wtedy: ?To wszystko nie jest tego warte?. Trochę jestem jego uczennicą. Przy nim przekonuję się, że świat nie kończy się na pracy. To mądra i potrzebna nauka. Niby żadne odkrycie. A jednak.
GALA: Jest jeszcze coś, co chciałaby pani zrobić w telewizji?
J.R.: Marzy mi się własny program. Rozmowy o wrażliwości, sztuce i pięknie. Być może dożyjemy czasów, gdy ludzie będą chcieli mówić właśnie o tym, a nie ? kto z kim jest, kto ile utył albo jakie ma pretensje do rodziców.
GALA: Telewizja jest dla ludzi, którzy lubią szybkie tempo. Nie chce pani teraz trochę zwolnić?
J.R.: Jestem wciąż w tym samym biegu, z tą różnicą, że biegnę równiej, mniej nerwowo. Pewniej stawiam kroki, bo wiem, że jest ktoś obok, kto mnie chwyci, kiedy się zachwieję.
GALA: Mąż jest o panią zazdrosny?
J.R.: Szczypta zazdrości jest mobilizująca dla każdego związku. Ale powiem tak: nie daję mu do tego powodów. Na zaufanie trzeba zapracować.
GALA: Lubi pani swoją obrączkę?
J.R.: Jest dla mnie talizmanem. Kiedy ją noszę, wiem, że nic złego mi się nie stanie. Może to i magiczne myślenie, śmieszne dla niektórych. Ale zapewniam, że coś w tym jest.
więcej na www.gala.pl





































































