W 2014 roku średnie godzinowe koszty pracy w całej Unii Europejskiej wynosiły 24,6 euro a w strefie euro 29,2 euro - tak wynika z najnowszych danych Eurostatu. Polska jest dużo poniżej średniej. Mniej za pracę trzeba zapłacić tylko w pięciu państwach UE.



Na godzinowe koszty pracy składają się koszty płacowe wraz z ubezpieczeniami społecznymi (zarówno po stronie pracownika jak i po stronie pracodawcy) oraz koszty pozapłacowe, czyli np. utrzymanie danego stanowiska pracy. Średnio w UE pozapłacowe koszty pracy stanowią 1/4 łącznych kosztów. Najniższe odnotowywane są na Malcie (6,9%) i w Danii (13,1%) a najwyższe w Szwecji (31,6%) i Francji (33,1%). W Polsce stanowią one 18,7%.
Godzinowe koszty pracy nad Wisłą wynoszą 8,4 euro na godzinę (35 zł), z tego wynagrodzenie netto to niecałe 4,6 euro (19,3 zł). Najwyższe godzinowe koszty pracy są w Danii (40 euro) oraz w Belgii (39 euro). W Niemczech wynoszą one 31,4 euro, a w Czechach 9,4 euro (11% więcej niż w Polsce). U naszego niemieckiego sąsiada przeciętna godzinówka netto to 15,1 euro (63 zł), a w Czechach - 5,5 euro (22,88 zł).
Nawet w niedawno przyjętej do UE Chorwacji godzinowe koszty płacy są wyższe i wynoszą tyle co w Czechach. Niemniej, dane Eurostatu wyrażone są w euro - a kurs jest zmienny. Wraz z umocnieniem złotego rosną koszty zatrudnienia w Polsce, co później jest wyrażone w tabeli, chociaż realnie mogło nie dojść do wzrostu kosztów wyrażonych w polskim złotym.
Mniej na godzinę płaci się tylko w Bułgarii (3,8 euro), Rumunii (4,6 euro), na Litwie (6,5 euro), Łotwie (6,6 euro) i na Węgrzech (7,3 euro). W Polsce w porównaniu do 2013 roku godzinowe koszty pracy wzrosły o 3,8%, a w odniesieniu do 2004 roku - o 75%. Większą dynamikę odnotowano tylko w pięciu państwach UE - m.in na Cyprze, Estonii i w Wielkiej Brytanii, gdzie wyniosła ona ponad 6%. Z kolei największe spadki odnotowano w Czechach (minus 3,8%), Cyprze (minus 2,8%) oraz w Szwecji (minus 2,2%).
Zachód lubi tanich Polaków
Nie jest tajemnicą, że napływ dużej liczby inwestycji do Polski związany jest przede wszystkim z niskimi kosztami pracy - tzn. firmy nie muszą zapłacić wysokich wynagrodzeń nawet bardzo dobrze wykwalifikowanym specjalistom. W pewnym sensie wpadliśmy w tzw. "pułapkę niskich wynagrodzeń". Ich podniesienie doprowadzi do ucieczki zachodniego kapitału z Polski, a z drugiej strony - niskie płace nie motywują Polaków do pozostania w kraju.
Z różnych analiz wynika, że płace w Polsce podnieść można dopiero po zwiększeniu wydajności pracy, ale w tym wypadku również zauważa się duże niedoszacowanie kosztów zatrudnienia wobec wydajności mierzonej jako wartość wyprodukowanych dóbr i usług.
Z różnych analiz wynika, że to niedoszacowanie wynosi od 12% do nawet 20% (OECD) i zależne jest od branży. Słowem - inwestując w Polsce zagraniczne firmy wciąż mogą liczyć na ponadprzeciętnie wysoką stopę zwrotu - stąd m.in. duża popularność biznesowych centrów offshore w Polsce. Francuska ksiegowa jest czterokrotnie droższa od polskiej - łatwiej nauczyć Polaka francuskiej ustawy o rachunkowości i języka niż przekonać Francuzów do obniżenia wynagrodzeń o 2,5 euro.
Łukasz Piechowiak