Jeśli brać wczorajsze zamknięcie Milestone Scientific w after hours, to mielismy tam kolejny rekord roczny - 1,65 USD. Normalna sesja skończyła się na 1,61.
Obroty wyniosły 964 tys. akcji - przy niecałych 50 mln wszystkich i jakichś 25-30 mln w FF.
Wartośc obrotów w przeliczeniu - blisko 6 mln złotych.
Tymczasem u nas na Milestone Medical, który jest jedyną przyczyną i wzrostów i gigantycznego zainteresowania spółka matką, mamy obroty mizerne nawet jak na niewielki nasz FF - 360 tys. akcji. Bo nawet gdyby się obracało 1-2 proc. tego FF, mielibyśmy 3-7 tys. akcji i te 30-70 tys zł obrotu. Absolutne minimum - wydaje mi się - przy wieściach płynących ze spółki (wreszcie płynących - dodajmy, bo prawie przez cały poprzedni rok spółka milczała, budząc się dopiero w grudniu. A w tym czasie , czyli od stycznia do grudnia - o naszych sukcesach informowała tylko spółka matka)
Myslę, że najwłaściwiej przyczyny tego braku zainteresowania Milestone w Polsce zdiagnozował Lawyer.
Pierwsza to przekonanie, że po tak dużych wzrostach teraz istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia silniejszej korekty.
Druga to wspomniane przez Lawyera obawy co do losów naszego Milestone w świetle faktu, że spółka matka ma prawie 99 proc. akcji. Czyli obawy przed zdjęciem Milestone Medical z giełdy, zrobieniem z niej jedynie dystrybutora Compuflo np. na Europę etc.
Co do pierwszego - niezależnie od tego, czy uznamy dotychczasowe wzrosty na Milestone Medical za bardzo duże, czy nie - główną sprawą, której rynek wydaje się na razie nie dostrzegać, jest prosty fakt, że nie da się patrzeć na dotychczasowy i przyszły kurs naszej spółki w oderwaniu od tego, co dzieje się na spółce matce. Tymczasem tam, pomijając fakt, że mocno rosnie i na dużych obrotach, trzeba wciąż pamiętać, że kurs spółki matki w zasadzie ciągle jest na dnie. Mimo 400-procentowego wzrostu w ub. roku. Nawet do poziomu 4-5 USD jest wciąz daleko, a tyle spółka m
A przecież były czasy gdy za jedną akcję Milestone Scientific płacono i 20, i 30 a nawet 80-90 USD. W tych warunkach zrozumiałe jest oczekiwanie inwestorów w USA, że to dopiero początek długotrwałych wzrostów. I tak pewnie będzie - będzie rosło długo, oczywiście z korektami, które w Stanach pojawiają się często, chocby z uwagi na możliwość grania na shortach na Milestone Scientific. Wejdżcie na Stocktwits, zobaczcie jakie tam wykresy i kanały trendów koledzy z USA rysują.
https://stocktwits.com/symbol/MLSS
Ale skoro tam będzie rosło - u nas nie może nie rosnąć. I nie może być - w obliczu tego, co spółka zapowiedziała na ten rok - głębszych spadków.
Co do drugiej sprawy - obaw przed usunięciem z giełdy - jeszcze raz powtórzę: to nie jest spółka przejęta przez Milestone Scientific. To nie jest przypadek wielu spółek z naszej giełdy przejętych przez Karkosika, Jakubasa, Moskę czy kogo tam jeszcze. Wszyscy oni mogli miec w pewnym momencie jakiś interes, by spółkę z giełdy zdjąć.
Nasz Milestone Medical powstał z woli prezesów i głównych akcjonariuszy Milestone Scientific. O powodach powstania Milestone Medical i jego wysłania na polską giełdę już pisałem, nie będę się powtarzał. Dodam tylko, że można - ewentualnie - zakładać sprzedaż całego Milestone Medical wraz z urządzeniami, czyli Compuflo epidural i Compuflo intra-articular jakiemuś potentatowi branżowemu. Takiego rozwiązania Osser zdaje się nie wykluczał, ale podkreslał, że musiałyby to byc naprawdę ogromne pieniądze. Bo dziś, po 30 latach istnienia Milestone Scientific i kilku latach historii naszego Milestone Medical to co ma nasza spółka - Compuflo epidural i urządzenie dostawowe- to największy skarb - i nasz, i co za tym idzie - spółki matki, która ma prawie wszystkie nasze akcje. Osser i spółka mogą sprzedac ten skarb, ale musieliby dostać ogromne pienądze, gwarantujące i spółce matce spokojne istnienie przez wiele następnych lat i pracę nad nowymi urzadzeniami, i - to juz tak prywatnie dla prezesów- duże pieniądze dla nich w postaci nagłego wzrostu kursu spółki matki.
Bo jakby sprzedali nas, czyli Milestone Medical powiedzmy za pół miliarda dolarów (licząc przyszłe zyski z obu naszych urządzeń), no to 98,5 proc. tej sumy trafi od razu do spółki matki. Windując kurs jej akcji. A głównymi akcjonariuszami sa tam prezesi.
A my albo dostalibyśmy pozostałą kwotę podzieloną raptem na 360 tys. akcji, albo cieszylibysmy się z nowego właściciela - jakiegoś wartego miliardy dolarów producenta sprzętu medycznego :-).
Oba warianty do przyjęcia, prawda?