Moim zdaniem obecny prezes, jeśli jest kompetentny, to przybył do firmy za późno.
To 3,2x to była pompka z 2,2x funduszy i odreagowanie po spadku z 4,xx. Drobnica uwierzyła w koniunkturę, a fundusze wyszły z BOMI przy niezłej cenie. Fundusze wyszły na początku roku - to ważne, bo nie były przynaglane zamknięciem swojego własnego roku finansowego - bo uznały, że z tej mąki chleba nie będzie.
Problemy w BOMI zostały ujawnione, pod naciskiem funduszy zresztą, już w Q3 2010r. Wtedy wywalił 30mln straty kwartalnej oraz zawiązał gigantyczne rezerwy - 70mln na restrukturyzację. Łącznie 100mln strat!!!
Mówiło się wtedy, że do zamknięcia jest połowa sklepów!!! Jeśli w tylu przypadkach nie trafiono z lokalizacją, to dobitnie świadczy o jakości zarządzania. Czy przeprowadzono restrukturyzację? NIE! Co BOMI zrobiło przez 2 lata? NIC! Przepraszam, emitowało kolejne serie akcji. Przehulało 70mln z rezerwy i kolejne miliony z emisji akcji.
Absolutnie nie widzę tu żadnego celowego działania, a tylko kompletną niekompetencję. Dzisiaj BOMI nikomu nie jest potrzebne. Po co komu puste sklepy i magazyny hurtowe bez klientów i personelu, z reputacją bankruta.
Moim zdaniem BOMI miało problem z wizerunkiem. Startowało jako: "drogo ale ekskluzywnie" - DELIKATESY. OK. taka strategia znajdzie swój target, ale nie w Iławie czy Pile. A tam również otwierało ono swoje sklepy. Ile można tam jaj sprzedać od kury zielononóżkiej na wolnym wybiegu w cenie 1,2PLN za sztukę? W takich miejscowościach jakie miało ono szansę w starciu z Biedronką czy Lidlem? ŻADNEJ! Tym bardziej, że Lidl i Stonka zaczęły okresowo oferować artykuły z wyższej półki. Chcąc pozyskać klienta BOMI musiało zejść z marży. I zeszło! Wielokrotnie porównywałem ceny. Jeśli koszt zakupów wyższy o jakieś 10% ma mniejsze znaczenie niż możliwość szerokiego wyboru towarów w jednym miejscu, to BOMI było dobrą alternatywą na codzienne zakupy typu: chleb i mleko, a przy okazji pasztetowa oraz szynka parmeńska i kapary.
W tym momencie pojawiły się problemy z wizerunkiem. BOMI zachowywało się na zasadzie "tak bym chciała, a tak boję się". Zeszło z marży straciło zyskowność, ale wizerunku BARDZO drogiego sklepu się nie pozbyło. Pewnie bało się stracić wizerunek sklepu z wyższej półki. Zyskowność się zmniejszyła, ale klientów nie przybyło.
Kryzys?
Nie sądzę. Bardziej BOMI zabiły kampanie marketingowe Biedronki i Lidla. U nich było: "Co dziennie niskie ceny", ale potem "Paskal kontra Okrasa" "Smakuj świat z Paskalem, a wszystkie smaki świata znajdź w Lidlu"- czyli na zakupach u nas możesz ekskluzywnie gotować. Szynkę schwarzwaldzką, można kupić w Biedronce. Świeżego pstrąga i łososia też! A skoro tak, to po co komu Bomi, wciąż postrzegany jako DROGI? Chleb i mleko w Biedronce, a takie głupoty jak pasta TomYum i papier ryżowy to do hipermarketu.
Pogrzeb?
Ależ oczywiście! Gdy mieli kasę, zaufanie inwestorów, klientów, dostawców nie udało się im zreformować swojego biznesu. Teraz ma się im udać, gdy cytując klasyka "nie będzie niczego"?
Planowana emisja ratunkowa? 120mln akcji co ma dać śmieszne, ale niezbędne, 50mln na bieżącą działalność wadliwego biznesu. A skąd kasa na restrukturyzację?
Układ?
No to liczymy 220mln zadłużenia na pół i na 10 lat czyli corocznie 10mln na spłatę starych długów. W starych dobrych czasach, to znaczy przed Q3 2010r. byłoby do udźwignięcia. Ale teraz?! Za Q2 Bomi wywali stratę. Kwestią jest czy bardzo dużą czy olbrzymią. Po Q3 wywali stratę i znów tylko kwestia, ale tym razem, olbrzymią czy kosmiczną.