Jerzy ma rację. Tych naszych odwołań sędziowie zazwyczaj nie czytają. Nie mają na to czasu, ani ochoty. Z góry zakładają, że nie mamy racji. Skupiają się raczej na tym, by stwierdzić, że przerwy były bezzasadne, że były spowodowane jedynie brakiem zleceń. Samo stwierdzenie, że chciało się wypocząć, zapewne ich nie przekona.
Radzę w sądzie za dużo nie mówić. Należy też uważać na podstępne pytania, typu: "A gdyby miał pan więcej zleceń, czy zgłaszałby pan przerwy?".
Jeśli czegoś nie jesteśmy pewni, lepiej powiedzieć: "nie wiem"; "nie pamiętam"; "nie zastanawiałem się nad tym".
Jeśli chodzi o stronę prawną, nie należy się zbytnio tym przejmować. W razie czego pomożemy uzasadnić apelację, lub późniejszą kasację.
Ważne jest, by nie pogrążyć się jakimiś nieprzemyślanymi wypowiedziami. Wtedy będziemy bezradni.