"Rz" podała, że poznańska Prokuratura Regionalna odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Najwyższej Izby Kontroli, która dopatrzyła się nieprawidłowości w programie "Praca dla więźniów" i w grudniu skierowała kilkanaście zawiadomień o zaniżaniu stawek najmu hal, w których pracują skazani. "Po negatywnym raporcie Izby z programu wycofały się dwie duże firmy. Służba Więzienna nie wyklucza więc, że pozwie NIK o odszkodowanie za straty, jakie spowodował raport" – dowiedziała się nieoficjalnie "Rzeczpospolita".
Gazeta przypomniała, że w "grudniu 2019 r. Marian Banaś nie zostawił suchej nitki na jednym z kluczowych projektów rządu, autorstwa byłego wiceministra Partyka Jakiego, poświęconym zatrudnieniu więźniów. Banaś złożył aż 15 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników podległych ministrowi".
Według informacji "Rzeczpospolitej", Prokuratura Regionalna w Poznaniu, gdzie trafiły doniesienia, oceniła jednak, że nie popełniono przestępstwa.
Program "Praca dla więźniów" pilotował Patryk Jaki, do niedawna wiceminister sprawiedliwości rządu PiS, dziś europoseł. "+Urzędnicy NIK na konferencji mówili, że państwo straciło miliony na cenach wynajęcia hal, opierając się na opiniach biegłych. Okazało się, że nie ma opinii biegłych do większości hal, a te, które są, nie dotyczą zakładów karnych, tylko wolnych przestrzeni+" – w ten sposób skomentował decyzję prokuratury Patryk Jaki. (PAP)
wnk/ dki/